🥀IX🥀

217 15 10
                                    

– Oh, hoho! Więc nasz przykładny uczeń grozi śmiercią? – do rozmowy dołączyła się brązowowłosa dziewczyna jednocześnie mierząc chłopaka wzrokiem. – Kto by się spodziewał! Pomyśleć, że Batman, który morderstwa unika jak ognia, ma ucznia, straszącego śmiercią. Co tu się proszę państwa dzieje. – Keiko wysyczała ostatnie zdanie nachylając się do Damian. Ten natomiast miał ochotę uciec. Nie lubił jak ludzie wytykali mu błędy i oceniali go na podstawie kilku minut znajomości. Zdawał sobie sprawę, że sam tak często czyni. Jednak starał się pozbyć złego nawyku.
Pierwszy raz od dawna chłopak postanowił grać głupka. Ostatecznie powszechnie wiadomo, że od ludzi mądrych inaczej za wiele nie moża oczekiwać.
– No wiesz ty co?! Poczucia humoru za grosz. Sądzisz, że bohater może zabijać? O nie, nie, nie. Jak powtarza Batman: "Jeżeli zabijesz mordercę, to liczba morderców pozostanie taka sama". – Chłopak czuł zażenowanie własną osobą. Gdyby sytuacja tego nie wymagała takie słowa nigdy by nie rozbrzmiały. – Podsumowując nie zabijamy, to jest złe i nie ludzkie. Po prostu czasami człowieka nachodzi czarny charakter wypowiedzi, a jego słowa mogą być wykorzystane przeciwko niemu. – Robin spojrzał znacząco na zielonowłosego. Ten niestety nieco inaczej odczytał wysłany sygnał. – Jaki miły przy dziewczynach, a zwykle wzrokiem zabija. – Garfield przeciągał słowa i mrugną do damskiej części towarzystwa. Ellen skomentowała to lekko wymuszonym uśmiechem, a Keiko całkowicie zignorowała. Robin nie chąc drążyć tematu, postanowił to zakończyć raz na zawsze. – Naprawdę? – Uczeń spojrzał prosto na Beast Boy'a. – Sądzisz, że ktokolwiek postrzega twoje priorytety tak jak ty? Obawiam się, że muszę cię rozczarować. – Rozmowę przerwała kucharka kładąca ogromną miskę z zupą na stole, a druga znacznie młodsza dziewczyna w tym samym czasie rozdawała naczynia i sztućce. Pierwsza chochle wzięła Ellen, nalała pełen talerz, po czym wrzuciła do zupy tabletkę zawiniętą w serwetkę. W pierwszej chwili Damian uznał, że są to lekarstwa zapisane dla dziewczyny od psychologa. Jednak John następny w kolejności napełnił swoje naczynie oraz również wrzucił tabletkę. Młody Wayne spojrzał na niego pytając w czasie kiedy Keiko napełniała swój półmisek. Superboy spostrzegając spojrzenie przyjaciela poczuł się jak by zgubił głowę. Po raz kolejny zapomniał powiedzieć o podstawach życia w szkole. Znowu zmyliła go wszechstronność Robina. Tutaj na razie to on musi być jego przewodnikiem.
– Tabletki służą jako źródło witamin uzupełnianych, których brakuje przez wszczepiony pstryczek. Jak chcesz to bierzesz, jak nie to nie. – Bohater wyjaśnił współlokatorowi, chociaż ten czuł, że wie coraz mniej. Jadnak od dziwnych suplementów lepiej trzymać się z daleka. Dlatego schował zawiniętą w serwetkę tabletkę do kieszeni spodni. Później ją przebada. Posłał kolejne pytające spojrzenie modląc się w duchu aby ktoś dokładnie mu to wyjaśnił. Tym razem niestety nikt nie wyrywał się aby udzielić bohaterowi odpowiedzi. Damian westchnął.
– Pstryczek? – To jedno słowo spowodowało, że Keiko wstała, głośno szurając krzesłem o podłogę. Odeszła nie dokańczając swojego jedzenia. Wszycy przy stoliku śledzili wzrokiem dziewczynę, aż do wyjścia.
– Postawmy sprawę jasno, ponieważ nie wolno o tym mówić. – Wyszeptał Kent, a Garfield pokiwał głową zgadzając się. – Tym co nazwyamy pstryczkiem, jest tak na prawdę, czipem wszczepionym w randomowe miejsce u każdego z uczniów. Dopasowana para bohater - złoczyńca ma wszczepiony czip o tej samej częstotliwości sygnału. Gdzie jest jedna różnica pomiędzy nimi. Ten dobry wysyła sygnał, a zły odbiera. Ma to zapobiec buntowaniu się złoczyńców, próbach ucieczki i tym podobnych. Jednak skutki uboczne są ogromne. Czip albo wypuszcza truciznę, na nieszczęście jest kilka rodzajów substancji. Wywołanym efektem, może być również silne wyładowanie elektryczne, lub po prostu mału wybuch niszczący niektóre organy wewnętrze. – Zakończył smutno John. Robin wiedział, że chłopakowi trudno o tym mówić. Rolę przewodnika przejął zielonowłosy.
– Istna loteria. – Warknął. – Albo znokałtuje cię prąd, ewentualnie trucizna. Można nawet wybuchnąć. Bum! – Chłopak coraz bardziej podnosił głos. – Nie wiesz nawet czy to przeżyjesz, a jeżeli to będziesz cholernym kaleką do końca pieprzonego życia. – Zielonowłosy był podenerwowany. Było to tak żadkie zjawisko, że Damian postanowił wziąć do serca jego słowa. – To jest niehumanitarne, nieludzkie. Tak się przecież nawet nie traktuje więźniów w Arkham! – Garfield zakończył niemalże krzycząc, czym zwrócił uwagę sąsiadujących stolików. Ellen zaczęła płakać, natomiast John się wyłączył na bodźce zewnętrzne. Damian całkowicie rozumiał ich zachowanie. Znał całą trójkę, wierzył w dobroć ich serc. Mętalnie czuł, że sposób jaki wykorzystali na pilnowanie rygoru jest nie właściwy. Rozum podpowiadał mu jednak, że to najbezpieczniejsze rozwiązanie. Najłatwiejsze do ukrycia przed mediami i prawdopodobnie najskuteczniejsze. Przecież starch prawie zawsze działa. Teraz wyraźnie rozumiał, dlaczego bohaterowie tak niespokojnie zareagowali na jego przybycie, zrozumiał swoją rolę którą musi odegrać. Odejmując grupie kilka praw, a pozostałej części nadając nowe, w społeczeństwie powstaje hierarchia. Uprzywilejowana grupa czuje się ważniejsza, lepsza, robi co chce, bo wie, że jej nikt nie powstrzyma. Pokrzywdzeni również przystosowują się do sytuacji. Uznając  swoją słabość za coś oczywistego. Czasami jest im nawet łatwiej, bo ktoś sprawuję władzę za nich. Gdyby tylko nie fakt, że żądzi on nimi. Taka jest ludzka natura. W roku 1971 psycholog Philip Zimbardo* przeprowadził eksperyment, którym potwierdził tą teze. Społeczeństwo zbudowane na tym świecie potrzebuje hierarchii. Wybieramy, przecież prezydentów, burmistrzów, rodzą się władcy. Na tron zasiadają królowie, tworzymy wierzenia o bytach wyrzszych, którzy mają władzę absolutną.

Bardzo rzadko zdarza się, że rodzi się ktoś, kto jest wstanie przeciwstawić się panującemu ładu. Jest to rozprucie uszytego społeczeństwa ludzkiego, aby z czasem zszyć je tak jak ktoś inny tego oczekuje. Robin głęboko wierzył, że takim człowiekiem jest jego ojciec, i był jego dziadek. Przecież Ra's al Ghul, chciał odbudować świat, uczynić go lepszym, a Damian miał mu w tym pomóc. Chłopak czuł, że do oczu napływają mu łzy.
~ Cholera ~ pomyślał. On nigdy nie płacze. Wytarł w rękaw niechcianą wilgoć. Pomimo iż nie skończył nawet pierwszego posiłku wstał od stołu i po cichu opuścił głośne pomieszczenie. Chciał pobyć sam, bez ludzi i bez kamer, a takim pomieszczeniem była chyba tylko jego sypialnia. Dlatego właśnie tam postanowił się udać.

*Badania psychologa Philipa Zimbardo odbyły się w prawdziwym świecie. Projekt badawczy "Stanfordzki eksperyment więzienny" (ang. Stanford Prison Experiment) odbył się w 1971 roku.

Tutaj jest link gdzie zainteresowani mogą poczytać więcej. Pomimo iż źródło jest mało wiarygodne (Wikipedia Wolna Encyklopedia) to uważam, że jest tam w ciekawy sposób przedstawiona sytuacja. Do dokładniejszych informacji wystarczy w wyszukiwarkę wpisać nazwę projektu badawczego i głównego psychologa:

https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Stanfordzki_eksperyment_wi%C4%99zienny

•🥀•🥀•🥀•🥀•🥀•

Licznik słów: 941

Miejsce na błędy
            --------------> [__]

ⓓⓩⓘⓔⓚⓤⓙⓔ ⓩⓐ ⓟⓡⓩⓔⓒⓩⓨⓣⓐⓝⓘⓔ ⓡⓞⓩⓓⓩⓘⓐⓛⓤ ♡♡♡♡

Człowieka łatwo złamać||Damian Wayne ◇Zawieszone◇Where stories live. Discover now