eight

13 1 0
                                    

piosenka na dziś – bon jovi 'livin' on a prayer'

------------------------------

ADORA'S POV

Staliśmy już pod moim domem. Wysiedliśmy z auta, a Harry odprowadził mnie pod same drzwi. Gdy wiatr zawiał mocniej, zauważyłam niesforne włosy chłopaka, który spadły mu na twarz, lecz natychmiast je poprawił i przymknął oczy, wciągając zapach świeżego powietrza.

Nie zwracałam wcześniej uwagi na piękno tego człowieka. Naprawdę jest na co popatrzeć. Zielone oczy, pełne, malinowe usta, widoczna i zarysowana żuchwa, urocze dołeczki, które ukazują się tylko podczas uśmiechu, który również jest piękny. Nierzadko chłopak również marszczy brwi, przy czym wygląda uroczo. Gdy przegryza wargę, momentalnie mięknę. Podobnie z puszczaniem oczka. Chwilami jest mi przykro, że to nie w nim się zatraciłam. Tak dobrze się dogadujemy i rozumiemy. Ale odsuwam od siebie tę myśl, przypominając sobie, że jego obiektem westchnień jest moja przyjaciółka, a na mnie czeka Carl.

– Adoro? Słuchasz mnie? – z krainy marzeń wyrwał mnie zachrypnięty głos chłopaka. Kolejna zaleta, choć dla moich hormonów to raczej wada.

– Przepraszam, zamyśliłam się – przyznałam. – Możesz powtórzyć?

– Pytałem, czy mogę odgarnąć ci włosy z twarzy. Praktycznie jej nie widać – zaśmiał się, na co mu wtórowałam.

– Oczywiście.

Smukłe palce chłopaka sunęły po moich policzkach, usuwając nadmiar włosów z twarzy. Zawsze robię to samo i czuję się... dziwnie, gdy robi to ktoś inny. Ale nie przeszkadza mi to zupełnie, gdy robi to on.

Patrzyłam mu w oczy i widziałam w nich skupienie. Ponownie zmarszczył brwi, co sprawiło, że wyglądał uroczo, jak powiedziałam wcześniej. Zsunął dłoń na moją szyję i odgarnął włosy do tyłu. Jednak jego dłoń została na miejscu, a jego wzrok z niej przeniósł się na mnie. Spojrzał mi czule w oczy, gdzie zatrzymał się na dłuższą chwilę. Gdy ta minęła, zaczął wędrować spojrzeniem do ust. Drgnęłam nerwowo i wciągnęłam głośno powietrze, gdy jego twarz zbliżała się do mojej. Poczułam jego ciepły oddech na swojej skórze i przymknęłam powieki. Oddałam się chwili i oddałam pocałunek, który zainicjował. Delikatnie muskał moje wargi swoimi, co jakiś czas je ssąc i przegryzając. O. Mój. Boże. Jest w tym taki dobry! Oczywiście to mój pierwszy pocałunek, więc byłam troszkę zestresowana, ale postanowiłam oddać mu rolę dominatora i dać się popisać. Nagle ogarnęło mnie wcześniej nieznane uczucie, gdy jego język wtargnął do środka moich ust. Odnalazł mój i połączył go ze swoim. Pogrążyliśmy się w przyjemnym tańcu, który trwał niedługą chwilę. Na koniec Harry cmoknął soczyście moje wargi i odsunął się delikatnie, ale nie na tyle, żeby dalej nie być ze mną blisko. Otworzyliśmy oczy i posłaliśmy sobie spojrzenia. Znów zobaczyłam tę piękną zieleń. Jest cudowna, zakochałam się w tym odcieniu. Harry Styles to cichy diabeł, który sprawił, że czułam się jak w niebie. Jak w raju. Bo właśnie stworzyliśmy wspólnie nasz raj, w którym chciałabym trwać z nim wiecznie.

Dopiero po dłuższej chwili doszło do nas, co się stało. Odsunęliśmy się gwałtownie od siebie. Zielonooki odchrząknął, a ja spuściłam wzrok i położyłam dłoń na miejscu, gdzie niedawno była jego ręka. Poczułam zimny wiatr, choć obszar ten był ciepły. Moja skóra sprawiała wrażenie, jakby płonęła, domagając się więcej. Nie tylko ona, swoją drogą. 

Czy żałowałam, że pierwszy pocałunek odbył się ze Stylesem? Nie. Ufam mu, a zawsze chciałam to zrobić z osobą, której ufam. Na pewno będę to dobrze wspominać.

– Nie powinnaś się niczym martwić – pierwszy odezwał się Harry. Dziękuję mu za to, ja bym nie umiała. – Poradzisz sobie z Carlem, na pewno.

Zdziwiona słowami chłopaka podniosłam wzrok, ale jedyne, co zobaczyłam, to Styles odjeżdżający sprzed mojego domu.

Co tu się właśnie stało?

*

HARRY'S POV

Nie wiem, czy powinienem do tego dopuszczać. Z jednej strony – było to dobre przygotowanie i dla niej, jako że niedługo będzie dziewczyną Carla, i dla nas obu, gdyby sytuacja wymagała, byśmy zrobili to publicznie. Jednak jest też druga strona medalu – gdy doszło do nas, co zrobiliśmy, było dość niezręcznie. Nie chcę, żeby to coś między nami popsuło, bo naprawdę polubiłem Adorę. Polubiłem jej zapach, jej nawyki, takie jak poprawianie włosów, jej głos, gdy śpiewa, jej irytację, gdy gaśnie jej samochód, jej uśmiech, jej piękne oczy, a teraz również polubiłem jej soczyste usta. Całowała tak dobrze, że nie mogłem uwierzyć, że to jej pierwszy raz. Oddała mi się, zaufała mi i mam nadzieję, że jej nie zawiodłem. Nie wiem, czy to dobrze, że to ja byłem jej pierwszym pocałunkiem, chyba raczej powinien być to Carl.

Ten szczęściarz, Carl Lorenzo Turigno. Pofarciło mu się, nie powiem. Gdy już przyjedzie tutaj, a nie będzie się krył po innych krajach, będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Poczuje słodko-kwaśny zapach Adory, ciepło jej skóry, siłę jej uśmiechu i moc jej pocałunków. Mam nadzieję, że odnajdę te wszystkie zalety i będę równie zachwycony Rachel. Carl to tak naprawdę zwykły chłopak, niczym się nie wyróżnia. Nie znam go, ale opowiadały mi o nim dziewczyny oraz Adora. Podobno ma dwadzieścia siedem tatuaży. Ciekawe, czy czuje się przez to lepszy. Na pewno ja się czuję lepszy, bo to ja mam przy sobie Hale. Tę samą dziewczynę, która niedługo ma być niego. Jestem ciekawy, czy zabiłby mnie, gdyby dowiedział się, co z nią robię. Co robimy wspólnie. Gdy go nie ma. Gdy jest ona i ja. Gdy jesteśmy my. Sami.

Feels like I'm constantly playing / Wygląda to, jakbym stale grał 
A game that I'm destined to lose / W grę, w którą przeznaczone jest mi przegrać 
Cause I can't compete with your boyfriend / Ponieważ nie mogę konkurować z twoim chłopakiem 
He's got 27 tattoos / On ma 27 tatuaży

---------------------

894 słowa.

dzięki za przeczytanie!!

paradise | h.sWhere stories live. Discover now