17. Powrót Do Domu i Nowe Talenty

165 16 1
                                    

To już czwarty dzień pobytu w średniowieczu. Przywykłam już do tutejszego jedzenia i panującej kultury. Właśnie pomagałam Gajuszowi przygotować eliksiry, o których nigdy nie słyszałam, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Następnie wszedł przez nie jeden z rycerzy Camelotu.

- Witaj Leonie! Co cię do mnie sprowadza? - zapytał medyk.

- Gajuszu ostatnio miewam okropny ból głowy. Możesz coś zdziałać? - Medyk rozejrzał się po pomieszczeniu.

- Powinienem mieć coś na zapleczu. Zaraz wracam. - moje pierwsze pytanie, czy tutaj jest zaplecze? Gajuszu odszedł a ja zostałam z rycerzem Leonem sam na sam.

- Wybacz pani, my się chyba nie znamy. - wyprostował się i przyjął godną rycerza postawę - Jestem sir Leon, lojalny rycerz Camelotu

- Jestem Veronica, dla przyjaciół Verca  - wstałam i wyciągnęłam do niego rękę. Zamiast nią potrząsnąć chwycił ją i ucałował. Zarumieniłam i uśmiechnęłam się.

- Zapewne jesteś siostrą Merlina nie mylę się?

- Owszem, słyszałeś o mnie sir Leonie? - Czy każdy rycerz jest taki miły i przystojny? Może powinnam przenieść się do średniowiecza na stałe? Leon zaśmiał się uroczo pod nosem.

- Książę przez ostatnie dni nie mówi o nikim innym tylko o Tobie. Musiałaś zrobić na nim ogromne wrażenie. - Obruciłam głowę aby ukryć czerwone policzki. Na szczęście do pokoju wszedł Gajusz. Wręczył fiolkę z jaskrawo zielonym płynem. - Dziękuję przyjacielu. Bardzo miło było Cię poznać Veronico!

- Ciebie również Leonie - uśmiechnęliśmy się do siebie poczym blondyn opuścił pomieszczenie. Medyk spojrzał na mnie jakby sugerował, że właśnie ze sobą flirtowaliśmy. - No co?

- Nic nie mówię - wysunął lekko dolnią wargę oraz podniusł brwi i wrócił do wcześniejszych zajęć

- Chyba nie myślisz... Ja nie... Och... Mam narzeczonego! - nie wierzę po prostu nie wierzę. Jak on może coś takiego sobie myśleć.

Przez następne dwie godziny patrzyłam jak Medyk robi lekarstwa. Nie nudziło mnie to, wręcz przeciwnie. Co jakiś czas dogryzaliśmy sobie wzajemnie. Lubiłam tego starca. Po kilku minutach Gajusz postanowił wysłać mnie na świerże powietrze. Protestowałam ale oczywiście na nic się to zdało.

Przechadzałam się ulicą gdy nagle zauważyłam trzech rabusiów, którzy napadli na biedną dziewczynę. Nie mogłam stać bezczynnie i patrzec jak znęcają się nad nią a ludzie zamiast jej pomóc to uciekali w popłochu. Ukryłam się za pobliskim drewnianym budynkiem. Skupiłam się na pierwszym z napastników i wypowiedziałam zaklęcie, którego druidzi mnie nauczyli

- Volant - szepnęłam i pierwszy złoczyńca odleciał kilkadziesiąt metrów dalej. Dwaj pozostali wystraszyli i rozglądali się w koło. Nagle jeden z tej dwójki wyciągnął z pochwy miecz i uniusł go wysoko w górę. Postanowiłam użyc kolejnego zaklęcia, którego druidzi mnie nauczyli - Gravis gladio

Bandyta trzymający miecz ugiął się po jego ciężarem. Im cięższe stawało się narzędzie walki tym on przylegał bardziej do ziemi. W końcu  utknął pod swoim własnym mieczem. Ostani zbir szepnął coś co prawdopodobnie miało brzmieć "czarownica" i również wyjął swój miecz szybko odszukałam najbliższego wolnego miecza i rozkazałam mu aby do mnie przyleciał. Zrobił co kazałam. Następnie wybiegłam do brunetki. Krzyknęła a zbir uniusł miecz. Gdy broń miała już zatonąć w ciele dziewczyny jego ostrze odbiło się od mojego. Odsunął się poczym z rozmachiem zaatakował mnie. Precyzyjnie odparowałam ciosy, jeden po drugim, do czasu gdy to ja przejęłam inicjatywę. W dali usłyszałam konie. Straż królewska była blisko. Bandyta najwyraźniej się tym nie przejął i walczył dalej.
Po chwili zauważyłam czerwone peleryny należące do rycerzy Camelotu. Wykorzystałam chwilę nie uwagi przestępcy i przygwoździłam go do muru. Następnie dwaj rycerze podeszli i pomogli mi utrzymać go przy murze. Zauważyłam, że przewodził nimi król we własnej osobie. Od również zsiadł z konia i podszedł do nas. Najpierw spojrzał na przestępcę. Szybkim ruchem zdjął kaptur i maskę, którą miał założoną na sobie. W między czasie Arthur i Merlin podbiegli do poszkodowanej dziewczyny. Lady Morgana uczyniła podobnie.

Niechciana - Harry PotterWhere stories live. Discover now