15. Camelot

162 11 1
                                    

Pov Veronica

Nie łatwo znaleźć zamek, w świecie, którego w ogóle się nie zna. Błąkałam się po lesie w nadziei, że idę w dobrym kierunku.

Byłam ciekawa jak trzyma się Harry i miałam nadzieję, że za bardzo, sie nie przejmuje moim zniknięciem. Musiałabym dać mu znać, że u mnie wszystko w porządku.
Może smok z Camelotu podpowie mi co robić.

Szłam już którąś godzinę. Rozejrzałam się trochę. Poza drzewami, ziołami, krzakami i liśćmi niczego nie było. Niemiałam pojęcia którędy dotrę do celu. Nagle usłyszałam charakterystyczny odgłos łamanej gałązki. Schowałam się za pobliskim krzakiem. Wychyliłam się trochę i zobaczyłam w oddali  chłopaka, który ocalił mi życie. Wtedy w pociągu. Zauważył mnie. Chciałam się ponownie schować za krzakiem ale to by nie miało sensu więc wstałam i wyprostowałam się.

- Hejka! Nie wiedziałem, że spotkam cię w tym świecie. Jak się czujesz? - zapytał nieznajomy

- Hej, dzięki dobrze. Tak właściwie to sama nie wiedziałam, że się tutaj znajdę. Jeszcze kilka dni temu nawet nie wiedziałam, że to miejsce istnieje - powiedziałam. Starszy ode mnie chłopak wzbudzał zaufanie.

- Ja nie wiedziałem, że istnieje świat, w którym żyją czarodzieje. Jak się tu dostałaś? - Brunet spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

- Wpadłam do jeziora w moim świecie a wypłynęłam z niego tutaj. Sinan mówi, że to może być brama oddzielająca nasze światy - odpowiedziałam mam nadzieję zrozumiale.

- Interesujące...Zaraz Sinan? Widzę, że zdążyłaś poznać druidów - zaskoczenie miał wymalowane na twarzy.

- Tak, są bardzo mili. - wróciłam myślami do wczorajszego dnia - Czekaj, a co jest interesujące?

- Ja dostałem się do twojego świata przez las. Dziwne to wszystko. Wybierasz się w jakieś konkretne miejsce?

- Tak właściwie to owszem. Szukam Camelotu ale nie bardzo wiem jak tam trafić. Wiesz może gdzie znajduje się ten zamek? - zapytałam

- Jasne, mieszkam tam. Chętnie cię tam zabiorę - uśmiechnął się. Oczywiście przystałam na jego propozycję. Chwilę szliśmy w milczeniu. Przeszkadzało mi to dlatego postanowiłam się odezwać.

- Mówiłeś, że mieszkasz w zamku. Jesteś szlachcicem? Bo nie wyglądasz - zaśmiał się

- Jestem sługą księcia Arthura oraz pomocnikiem nadwornego medyka...

- Gajusza - dokończyłam. Spojrzał na mnie zaskoczony - Jesteś jego siostrzeńcem.

- Skąd wiesz? - zapytał podejrzliwie

- Może to głupie ale - to był moment, w którym zastanawiałam się czy skłamać czy powiedzieć prawdę. Chociaż nic nie miałam do stracenia. Tylko mógłby uznać mnie za wariatkę - miałam sen. W nim Gajusz coś mówił, że jego siostra ma tylko jedno dziecko. Ciebie. Wiem, że to tylko sen ale.... Przepraszam, pewnie masz mnie za wariatkę - dodałam widząc wyraz jego twarzy.

- Nie jesteś wariatką - Zatrzymaliśmy się - Tak właściwie, ja też miałem sen. Kilka snów. Za każdym razem kiedy zasnę widziałem  Ciebie. Ostatnio ze smoczym jajkiem, wcześniej widziałem jak wsiadasz z innymi do po pociągu. Po tym Śnie gdy obudziłem się coś mnie zmusiło abym wybiegł do lasu. Nie wiele z tego pamiętam ale widziałem czarne postacie na niebie. Później znalazłem się w tej jeżdżącej machinie i zobaczyłem ciebie. W pierwszej chwili myślałem, że jesteś z mojego świata i jesteśmy jakoś spokrewnieni...

- Dlaczego tak myślałeś? - przerwałam mu

- Mamy podobne oczy. - przypatrzyłam mu się uważniej. Faktycznie nasze oczy były bardzo do siebie podobne. Niestety pokrewieństwo nie było możliwe. - Już późno, zamek jest już nie daleko. Chodźmy.

Niechciana - Harry PotterTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang