28. Ostateczna Decyzja

125 8 0
                                    

Voldemort został pokonany przez moich współpracujących ze sobą braci. Morgana zapomniała o swojej mrocznej stronie. W sumie o tej dobrej też ale dla świata (albo raczej dla obu) to dobra nowina. Arthur bohatersko wrócił i objął z powrotem władzę nad królestwem, które zostało uwolnione z klątwy naniesionej przez Cenreda. Ponadto przygarnął młodego Salazara pod swoje skrzydła i wybaczył Mordredowi zdradę. Król na prawdę musiał być w dobrym humorze. Gajusz i Merlin od razu jak wrócili zabrali się za wymazywanie pamięci poddanym o okrutnych rządach Morgany i śmierciożerców. Można by pomyśleć, że wszystko skończyło się happy endem lecz nie. Nie w moim przypadku.

Gdy ja wspaniałomyślnie pogalopowałam do królestwa wroga aby zdjąć tą przeklętą klątwę, mój niedoszły mąż ruszył na ratunek Zakonowi. Merlin opowiedział mi i Gwen, że to Aurorzy uwięzili go jak i innych śmierciożerców w Azkabanie. (Tylko dlatego, że Mroczny Znak widniał na jego ramieniu) Jednak czekała go rozprawa o zwolnienie z tego przeklętego więzienia, jeśli uda nam się udowodnić, że stał po tej właściwej stronie. Tym razem poręczenie Dumbledora nie wystarczyło.

Ja, tak jak obiecałam stawiłam się na przesłuchaniu. Było okropnie długie i nudne. Szczerze, wolałam przyglądać się rozprawom w Camelocie, kiedy to świętej pamięci król Uther sprawował władzę. Było znacznie krócej, ciekawiej ale też brutalniej. Nigdy nie wiadomo było jaka kara (czy też ułaskawienie, co nie zdarzało się często) spotka daną osobę.

Podczas przesłuchiwania poproszono mnie o dowody na niewinność Snape'a. Oczywiście jak przewidział Dumbledore, zajrzeli mi do głowy. Udało mi się zmanipulować zaklęcie i pokazałam tylko to co chcieli zobaczyć. Severusa, który obiecuje chronić mnie i Harrego, potem naszą rozgrywkę szachów, gdzie graliśmy z Sevem przeciwko dyrektorowi i mojemu bratu. Kolejnym przywołanym wspomnieniem była nasza rozmowa po incydencie w pociągu. Pokazywała ona jak bardzo przejmował się mną. Następną sceną były oświadczyny w kryształowej jaskini. Dalej gdy przypominałam sobie o tym czułam przyjemne ciepło w środku. W przed ostatnim wspomnieniu Severus uspokajał mnie, mówiąc, że Gwen zostanie przy życiu a Dumbledore wie o Morganie i da radę obronić Harrego. Na końcu był kawałek sceny łóżkowej. Widząc minę ministra Magii to właśnie dzięki niej uwierzył, że naprawdę jesteśmy razem. Wspaniale. Czyli mój plan okazał się nie zawodny. Z całych sił starałam się nie pokazywać uroków Camelotu. Wiem, że wszyscy czarodzieje mówią tylko o tym, że Merlin wstał zza grobu razem z Arthurem i oboje pomogli pokonać zło. Istniała Legenda, która mówiła o tym, że gdy nadejdzie czas Wielki Arthur powstanie aby walczyć o dobro świata. Owa legenda właśnie się spełniła. No może nie do końca wstali zza grobu ale wiadomo o co chodzi.

Minister w podzięce za ochronę mnie i Harrego oraz pomoc Zakonowi Feniksa, natychmiast zwolnił skazańca z Azkabanu. Kolejny plan wypalił. Nie możliwe. To chyba mój szczęśliwy dzień.

- Roni, musimy porozmawiać - powiedział Merlin czekający przed drzwiami sali, gdzie dosłownie pięć minut wcześniej ułaskawiono Severusa. - To bardzo ważne.

- Zobaczymy się w Norze? - Snape skinął głową i bez słowa odszedł. Ostatnio dziwnie się zachowuje. Teraz to oczywiście mogło być spowodowane krótkim pobytem w Azkabanie ale wcześniej, gdy jeszcze byliśmy w Camelocie? Może Morgana namieszała mu w głowie i dlatego tak się zachowuje. Na chwilę obecną to pozostaje zagadką.

- Posłuchaj. To co powiem nie spodoba Ci się ale musisz wiedzieć. Rozmawiałem z Gajuszem i druidami. Uważają, że należy raz na zawsze zamknąć przejścia dzielące te dwa światy. Jeżeli tego nie zrobimy do jutrzejszego poranka, spotkają nas konsekwencje. Potworne, nie wyobrażalne rzeczy.

- Ale... Czy to znaczy...że już nigdy się nie spotkamy? - Merlin położył mi rękę na ramieniu i spojrzał na mnie z nadzieją.

- Tak właściwie, to miałem nadzieję, że wrócisz ze mną do Camelotu. Jednak to by oznaczało, że już nigdy nie wrócisz do tego świata.

Niechciana - Harry PotterWhere stories live. Discover now