- Teraz widzisz, że zmuszanie go do kochania ciebie jest złe? Wierzysz teraz, że zawsze będzie kochał tego całego Raejina? - zapytał patrząc na młodszego, który nie chciał zniżać się tak przed Namgim. Miał swoją godność i denerwował go fakt, że osobą od której dowiaduję się czegoś takiego jest właśnie on. 

- Nie mów do mnie! - podniósł zdenerwowany głos, by otrzeć swoje oczy i podnieść się na równe nogi. - Nie myśl sobie, że znowu będziesz mną rządził. Wyjadę, bo nie chce zmuszać Jungkooka do wyrzekania się swojej prawdziwej miłości - powiedział roztrzęsiony do granic możliwości, po czym załamany podszedł do Kyunga, chwytając za materiał jego koszuli, gdzie jego zaszklone oczy spotkały się z tymi jego. - Powiedz mi prawdę, proszę...co miały znaczyć jego słowa z tym, że Raejin gdzieś jest? - zapytał patrząc wręcz błagalnie na chłopaka, który patrzył na niego z namysłem, by zaraz objąć jego mokre policzki.

- To, że Raejin tak naprawdę żyje - odpowiedział mu zaskakując swoimi słowami Taehyunga, którego serce zwolniło. Jungkook okłamał go...okłamał z tym, że Raejin nie żyje, będąc tego świadomy. To jeszcze bardziej bolało Taehyunga, który nie mógł uwierzyć w to wszystko. Jednak prawda była taka, że Jungkook mimo swoich uczuć do niego zawsze bardziej będzie kochać Raejina i nawet on nie był w stanie tego zmienić. 

Niczego nieświadomy Taehyung nagle poczuł natarczywe napieranie ust Kyuna, który swoim dotykiem i pieszczotą doprowadzał go do jakieś wewnętrznej paniki, przez którą nie był w stanie się ruszyć. Ni z tego pojawił się Jungkook, który odsunął chłopaka od niego, nie mogąc jeszcze dojść do świadomości tego co się właściwie działo. Widząc jedynie agresywne ruchy Jeona, był wstanie jedynie myśleć o nim i jego ukochanym żyjącym Raejinem, a jakaś część jego serca nienawidziła tej dwójki...

Jasnowłosy otarł swoje policzki, kiedy kolejna fala łez zaatakowała jego oczy. Co się z nim tak właściwie stało? Kiedy zaczął być taki słaby? Musiał wziąć się w garść i poradzić sobie z własnymi problemami, które pozostawił w rodzinnym domu. Płakanie i użalanie się nad sobą nie prowadziło go właściwie do niczego. Nie mógł zmusić Jungkooka do zmiany jego natury. Zdążył poznać starszego na tyle, by wiedzieć jakim honorowym i dobrym jest człowiekiem. Nie mógł powiedzieć na niego żadnego złego słowa, tym bardziej, że w ciągu tak krótkiego czasu dał mu tak wiele uwagi i uczucia, jakiego nigdy nie dali jego rodzice. Był wdzięczny Jungkookowi za odrobinę jego miłości, która była dla niego jak najcenniejszy skarb tego świata. Przy starszym dojrzał i zaczął otwierać się na miłość, jednak ta cała złudność utwierdziła go w tym, że to on wiele oczekiwał i zbyt szybko pozwolił sobie na otworzenie się przed starszym. 

Nie wiedział czy powinien żałować tego pięknego i magicznego wieczoru w którym starszy był dla niego taki czuły i delikatny, dając mu tyle pięknych odczuć. Jednak nawet on nie był w stanie dać mu tego czego pragnął tak naprawdę posiadać Jungkook. Raejin był tym jedynym i nie mógł więcej stawać między nich. Zostało mu jedynie życzyć powodzenia Jungkookowi w poszukiwaniu swojej miłości i odsunąć się w cień. 

- Boże.. - zaśmiał się żałośnie, chwytając za głowę. - Gdyby Jimin usłyszał to z pewnością, by mnie zabił - pokręcił bezradnie głową. Słysząc prośbę o zapięcie pasów, mógł zza szyby zobaczyć piękne oblicze Seulu. Rzadko bywał w tym mieście. Gdy był jeszcze małym chłopcem rodzice często przyjeżdżali tu z nim i Jungkookiem, potem jednak te wyjazdy przestały się odbywać, a przynajmniej dla niego. Rodzice trzymali go bardzo krótko i nigdy praktycznie nie zabierali ze sobą. Jungkook miał tyle szczęścia, że mógł studiować w samej stolicy Korei Południowej. On raczej nie lubił nauki, już bardziej odnalazłby się jako jakiś idol k-popowy albo aktor czy model, cokolwiek co nie wymagało nauki ścisłej. Uśmiechnął się słabo na swoje niedorzeczne myśli. Fakt był taki, że już za rok kończy liceum, a on nawet nie wie co chciałby robić w życiu. 

Pamiętam o Tobie I,II,III | K.Th × J.JkWhere stories live. Discover now