♀ Kageyama Tobio ║ FT

5.7K 203 115
                                    


Starawa żarówka mrugała raz po raz, to oświetlając, to pogrążając pomieszczenie w półmroku. Niebieskie światło księżyca tworzyło cztery prostokąty na świerkowych panelach wypełniających cały domek letniskowy. Zapach drzew iglastych roznoszony przez cichy wiatr dostawał się przez uchylone okno. Przyjemny szum wody docierał do uszu zakochanych, leżących teraz pod cienkim, granatowym, satynowym kocem. Dłoń nastolatki błądziła nieśmiało po skroni Kageyamy, bawiąc się jego nieznacznie wilgotnymi od potu włosami, to nawijając, to odwijając jeden z buntowniczych kosmyków. Młody mężczyzna tępo patrzył się w górę, jak gdyby badał każdą, nawet najmniejszą, szczelinę między deskami sufitowymi. Delikatny śmiech wydobył się spomiędzy czerwonawych ust dziewczyny, kiedy chciała coś powiedzieć, jednak brunet ją uprzedził:

— [T.I.]... — zaczął, nawet nie mrugnąwszy. Jego spojrzenie zdawało się wręcz przewiercać przez biednego pająka, który majstrował aktualnie coś przy swojej sieci, ulokowanej w najwyższym punkcie poddasza, nieopodal małej paprotki.

— Hmm? — Ostrożnie przełożyła palce niżej, drażniąc teraz zakończenia nerwowe na mostku ukochanego.

— Powiedz mi; podobało ci się? — mruknął beznamiętnie. — Jak było? Dobrze? Źle? Może mam coś zmienić? Poprawić? — z każdym kolejnym słowem przyspieszał, kiedy dynamika jego głosu rosła. — Może wolałabyś trochę szybciej? Nie było zbyt krótko?

— Tobio... — zaczęła, oparłszy się na łokciu, aby lepiej przyjrzeć się jego twarzy.

— Nic cię nie boli? Niczego nie żałujesz? — kontynuował, przerywając dziewczynie. — Wiesz, to był pierwszy raz, kiedy to robiłem, dlatego możesz być ze mną szczera i powiedzieć wszystko, co miałbym zmienić. — Przekręcił głowę w lewo, skrzyżowawszy z nastolatką spojrzenia.

— Ja naprawdę...

— Nie przeszkadzało ci to, jak dotykałem cię rękoma? Wolałabyś utrzymywać kontakt wzrokowy czy jednak nie? Wiesz, czytałem sporo na ten temat na internecie i...

— Tobio! — podniosła lekko głos, ściskając policzki rówieśnika między swoimi złączonymi palcami. — Jak mam ci powiedzieć, co uważam, skoro ciągle mi przerywasz, co? — burknęła, ściągając brwi do siebie. Ucałowała delikatnie wąskie wargi kruczowłosego, przejeżdżając miarowo kciukiem po jego skroni. — Bądź na chwilę cicho, dobrze? — zapytała, słodko się uśmiechając na koniec.

Kageyama przytaknął ostrożnie, przymykając lekko powieki i przekręcił się całkowicie na bok. [Kolor]oka wypuściła powoli powietrze przez usta uformowane w dzióbek, wertując swój umysł w poszukiwaniu słów, jakimi chciałaby wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie. Tysiące myśli kołatało się burzliwie, próbując zwrócić na siebie uwagę.

— A więc tak — szepnęła, ocierając zewnętrzną częścią dłoni przedramię chłopaka. — Zacznę od tego, że było naprawdę dobrze i podobało mi się. Więc nie przejmuj się. I przede wszystkim nie zadawaj tysiąca pytań na raz, bo i tak już połowy nie pamiętam — zażartowała, jednak, widząc minę Tobio, który miał najprawdopodobniej zamiar je wszystkie powtórzyć, zreflektowała się: — ale spokojnie, nie potrzebuję ich teraz.

Kobaltowe tęczówki ukochanego wywierały na niej swego rodzaju presję; głębia zimnej barwy leniwie wciągała ją do bezkresnej toni, hipnotyzując niespotykanym odcieniem; maleńkie, srebrne odłamki mieniły się tuż przy rozszerzonych źrenicach, które bezmyślnie napierały na jej [kolor] oczy, w oczekiwaniu na dalszą część wypowiedzi. Dziewczyna przełknęła nerwowo ślinę, przed wymówieniem następnego zdania:

— Wszystko było świetnie, tylko... mam jedno, małe ale...

— Co było nie tak? — zapytał, zbliżając twarz. — Co mam zmienić? Możemy spróbować jeszcze raz, poprawię się.

— Tobio, przestań — westchnęła, odsuwając jego usta od swojego ramienia, które zaczął obcałowywać. — Prosiłam cię o to, abyś najpierw mnie wysłuchał — skarciła go, wplatając palce w jego czarne włosy. — Po prostu... mam wrażenie, że trochę zbyt poważnie do tego wszystkiego podchodzisz.

— Co masz na myśli? — mruknął, unosząc jedną brew.

— Po prostu mam wrażenie, że za bardzo się tym wszystkim przejmujesz. Tak bardzo zależy ci na tym, aby dobrze wypaść, że zapominasz całkowicie o przyjemności i jesteś cały spięty. — Przejechała po jego ręce, naciskając na napięte mięśnie, i, próbując je rozmasować, zmierzała powoli w stronę barku. — Nie uważasz, że powinieneś się trochę bardziej, nie wiem, wyluzować? — spytała, przygryzając nieznacznie dolną wargę. — Martwię się, że zaraz wyciągniesz z rękawa jakiś formularz do wypełnienia, abym oceniła każdy aspekt w skali od jeden do dziesięć...

— A w ten sposób łatwiej byłoby ci ocenić, co powinienem zmienić? — bąknął. — Przygotowałem diagram kołowy z legendą, na którym będziesz mogła zaznaczać kolorami wszystkie plusy i minusy. Chciałem dać ci go dopiero jutro, bo ma on dwie kategorie na pierwszy i drugi raz, aby określić, co się zmieniło na przestrzeni tych kilku godzin, ale jeśli chcesz, mogę ci go pokazać teraz...

— Błagam, powiedz, że żartujesz — wyznała, czując, jak krew odpływa z jej twarzy.

— Nie. Dlaczego miałbym? — Wzruszył ramionami. — Może być trochę pomięty, bo nie mogłem znaleźć nigdzie mojej teczki szkolnej...

Odwrócił się z zamiarem sięgnięcia do plecaka, jednak stanowczy gest ze strony [T.I.] go przed tym powstrzymał.

— Tobio! — jęknęła, marszcząc czoło. — Naprawdę? — W tym momencie nie wiedziała czy bardziej jest jej do śmiechu, czy też może płaczu.

— O co chodzi? — powiedział niewinnie, nie pojmując całkowicie zachowania ukochanej.

— Nie jestem Hinatą, żebyś robił dla mnie kwestionariusze co do jakości twoich wystaw — margnęła, przykładając dłoń do łuku brwiowego. Potrzebowała chwili przerwy, aby w spokoju policzyć do dziesięciu. Ten chłopak sprawiał jej czasami zbyt wiele kłopotów przez swój mały móżdżek i prostolinijność. — Właśnie o tym mówiłam. Podejdź do tego po ludzku, a nie jak maszyna, która musi zebrać raport — westchnęła, głaszcząc go po głowie.

— Czyli... niepotrzebnie przygotowywałem ten diagram, tak? — zapytał nieśmiało.

— Jeśli ci bardzo na tym zależy, mogę go uzupełnić — wywróciła oczami — chociaż wolałabym powiedzieć ci w trakcie, co mógłbyś zmienić, a czego nie — dopowiedziała pod nosem, poprawiając się na łóżku.

— Możemy to powtórzyć — odparł po tym, jak usłyszał jej szept, przekładając rękę nad ciałem nastolatki i usadawiając ją tuż przy jej szyi, spokojnie muskając opuszkami palców rozgrzaną skórę. — Nawet teraz. — rzekł zdeterminowanym tonem sprawiającym, iż powietrze delikatnie zadrżało, a temperatura w domku jakby się podwyższyła.

— Dla mnie plan. — Pokręciła lekko głową na boki sekundę przed tym, jak przyciągnęła do siebie jego gorące usta, zatapiając się całkowicie w namiętnym pocałunku.


⋆✧—— ✧ *⋆* ✧ * ⋆* ✧ * ⋆* ✧——✧⋆


Przepraszam za to, że tydzień temu nie było rozdziału. W tym tygodniu postaram się nadrobić braki i wrzucić dodatkowy rozdział z tej okazji D: 
Meanwhile macie Kagsa, który miał wpaść tydzień temu, ale nie był ukończony. Nadal nie zadowala mnie tak bardzo, uważam, że wyszedł sztucznie, ale nie potrafiłam kompletnie zmienić irytującego zachowania Tobio, bo nie potrafię go zbytnio pisać. Miejmy nadzieję, że nauczę się pokazywać jego charakter, bo nie chciałabym skończyć na tym przygody z pisaniem shotów z nim qwp

Haikyuu ║ After Sex TalksWhere stories live. Discover now