♀ Kuroo Tetsurou ║

3.7K 198 56
                                    




Wilgotne od wysiłku czoło mężczyzny znalazło spoczynek na rozgrzanym ramieniu kochanki, kiedy po raz ostatni wbił się biodrami między jej uda, wydając z siebie gardłowy, niski pomruk i zaciskając zmęczone palce na jej talii tak mocno, że nie do podważenia był fakt, iż skóra na pewno zapamięta ich kształt na długo. Trwali tak kilka chwil, słuchając jedynie wzajemnych ciężkich oddechów oraz śpiewu spragnionych ptaków, lądujących na marmurowym poidełku i bawiących się w letniej wodzie. Jednak czas ich gonił, o czym [T.N.] zdawała się doskonale wiedzieć; pierwsza do wykonania ruchu, uniósłszy leniwie dłoń, pogładziła krótko jego szorstki policzek, po czym wplotła knykcie w czarne kosmyki.

— Musimy się zbierać — wyszeptała prosto w skroń narzeczonego, subtelnie ją cmokając. — Mamy jeszcze dużo do zrobienia.

— Pięć minut — sapnął, obejmując rękami dół pleców kobiety i złączając ich ciała jeszcze szczelniej razem.

— Masz jeszcze pół trawnika do skoszenia — westchnęła w odpowiedzi, jednak nie oponowała ofiarowanym czułościom. — A ja muszę pojechać na zakupy, zamarynować mięso i...

— Pięć. Minut. — powtórzył wolniej i wtulił nos w zgięcie szyi ukochanej, oddychając głęboko, rozkoszując się jej zapachem.

— Niech ci będzie — odparła, oparłszy głowę o spalony słońcem bark Kuroo.

Żółte światło taniej żarówki drażniło zmęczone oczy; stęchłe, duszne powietrze zaczęło irytować zmysł węchu; mucha bezmyślnie wpadająca w lep między ciałami martwych towarzyszek wywołała grymas na twarzy dziewczyny. [T.I.] nie była przyzwyczajona do atmosfery w starym składziku na narzędzia. Ostatni raz, kiedy musiała spędzić w nim więcej niż trzy minuty, był jesienią ubiegłego roku, gdy dotrzymywała towarzystwa Tetsurou, kiedy ten uparł się, iż sam zbuduje karmnik dla ptaków na zimę. Szopa, w której znajdował się stół warsztatowy, wszelkie przyrządy domowe oraz sprzęty ogrodowe była domeną kruczowłosego mężczyzny, którego to zadaniem było zajmowanie się podwórkiem oraz drobnymi usterkami.

Były siatkarz z poirytowanym westchnieniem odsunął się od kochanki, gdy ponownie usłyszał ponaglenie do dalszej pracy. Zdjął zużytą prezerwatywę i, zawiązawszy ciasny supeł, cisnął nią do przepełniającego się kubła na odpady. W ciszy zaczął poprawiać bokserki oraz jeansy przez cały ten czas zsunięte jedynie do kolan. Kobieta w tamtej chwili zajęta była poprawianiem biustonosza naciągniętego ponad jej piersi, który, w niewiadomy nikomu sposób, zdołał się zrolować.

— To o której mają jutro przyjechać? — spytała [T.N.], obciągnąwszy koszulkę.

— Bokuto mówił, że dopiero o szesnastej mają wyjeżdżać, bo Akaashi ma jeszcze do załatwienia kilka spraw w pracy. Terminy gonią — wyjaśnił, sięgając po dzbanek z wodą z cytryną, który wcześniej narzeczona przyniosła mu w zamian za ciężką pracę. Do ostatniej kropli przelał ciecz do szklanki.

— A reszta? — przekręciwszy głowę lekko w prawo, odezwała się, wystawiając dłoń przed siebie.

— Yamamoto mówił, że nie wie czy da radę. — Piwne tęczówki spoczęły na rozstawionych palcach ukochanej, które natychmiastowo postanowił ująć między swoje. — Kenma pewnie będzie najwcześniej. — Pociągnął trzy duże łyki, całkowicie opróżniając naczynie.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i ściągnęła usta w wąską kreskę.

— Nie chciałam twojej łapki. — Wyszarpnęła lewą dłoń z uścisku. — Chciałam wody — burknęła, patrząc na niego spod byka.

— Och — bąknął, prędko przerzucając spojrzenie to na [kolor]włosą, to na szklane dno, na którym wylegiwało się kilka niewielkich kropli. Szybko odstawił przezroczysty walec na mały stolik. — Wybacz — powiedział krótko, uśmiechając się głupawo i automatycznie unosząc przedramię z zamiarem podrapania się po karku.

Haikyuu ║ After Sex TalksWhere stories live. Discover now