•32.Przeprowadzka•

1.3K 66 21
                                    

- Kiedy ma być ten bal? - zapytałam, gdy dostałam przypływu odwagi i determinacji.

- Za dwa dni. - odpowiedział od razu Stefan. Spojrzałam w jego stronę i pokazałam na niego palcem.

- Dwa dni. Super. Mam nadzieję, że macie już odpowiednie ubranie? - zapytałam z uśmiechem. Już dawno nie miałam tyle energii i pewności co do jakiejś akcji.

- Do czego zmierzasz..? - zapytała niepewnie Caroline.

- Uznam to za nie. - szepnęłam jakby do siebie, po czym spojrzałam przelotnie na dziewczynę a potem na wszystkich. - Co? Jeszcze się nie skapliście? - zapytałam, jakby nie wiedzieli takiej oczywistej rzeczy jak 2+2. - Kochani, wybieramy się na imprezę. - rozwiałam ich wszystkie wątpliwości tym jednym zdaniem. Spojrzeli na mnie zaskoczeni.

- Tak po prostu? - zapytał Damon z niedowierzaniem ale i z niemym błyskiem w oku.

- Nie Damon, z efektami specjalnymi. - skomentowałam z wyczuwalnym sarkazmem. Po czym dostałam nagłego oświecenia. - Dobra, słuchajcie plan jest taki...

*Następny dzień*

Jutro bal. Jutro ten cholerny bal. Ja pierdole co ja sobie myślałam, kiedy wczoraj wpadłam na tak głupi pomysł!? Niech ktoś mnie zabije. Albo chociaż porwie. Nie chce tam iść. To jeszcze za wcześnie na spotkanie z nimi. A według mojego GeNiALnEgO planu to moje spotkanie ich jest nijak nieuniknione. Gdybym tylko mogła cofnąć czas to bym nawet się nie odzywała tylko słuchała ich pierdolenia. Miałam się zająć moimi sprawami do cholery. W końcu nie przyjechałam tu po to, by wpakowywać się w rzeczy, które mnie nie dotyczą. Co jest ze mną nie tak?

Słysząc głośne pukanie do drzwi zakryłam się cała kołdrą, pod którą aktualnie się znajdowałam w moim nowym pokoju.

- Nikogo nie ma! - krzyknęłam, aby ktoś kto się do mnie dobija po prostu sobie poszedł. Po czym walnęłam sobie mentalnego facepalma za moją głupotę.

- No weź, jest już 12 a ty dalej nie masz sukienki! - odkrzyknął ktoś za drzwi. Poznałam głos Damona. Zaś ten idiota. Panie Boże daj mi cierpliwość. Warknęłam kilka przekleństw zaadresowanych do Salvatora, po czym wyczołgałam się spod kołdry i stanęłam na podłodze.
Ma rację. Jak już się w to wplątałam to przydałoby się wykonać moją robotę jak najlepiej. Nie ma co tracić czasu na sentymenty i marudzenie.

- Przypominam, że to ty jesteś główną atrakcją jutrzejszego wieczoru, więc musisz wyglądać obłędnie. - skomentował a ja prychnęłam podchodząc do drzwi, otwierając je i widząc Damona opartego o framugę z założonymi ramionami. Gdy mnie zobaczył posłał mi swój firmowy uśmieszek.

- Skarbie, ja bym mogła pójść nawet tak - wskazałam ręką na mój strój, który składał się z szarych dresów i luźniej koszulki. - a wszyscy padli by z wrażenia. - powiedziałam pewnie robiąc pozę jak rasowa modelka i odrzucając krótkie włosy do tyłu.
Damon przeleciał po mnie wzrokiem oceniającym wzrokiem i zaśmiał się perliście.

- Nie wątpię. - uniosłam brew na jego odpowiedź.

- Wyczuwam sarkazm. - burknęłam. A on mnie zignorował i mówiąc tylko, że śniadanie gotowe ruszył gdzieś. - Wyczuwam sarkazm! - krzyknęłam za nim myśląc, że może nie usłyszał. - Damon wyczuwam cholerny sarkazm! - krzyknęłam jeszcze, gdy zniknął mi z pola widzenia. Usłyszałam jedynie głośny śmiech. W drodze do łazienki znowu warknęłam cicho parę brzydkich słów na tego idiotę.


- No w końcu! Rany ileż można siedzieć w łazience. - usłyszałam zaraz po wejściu do kuchni. Posłałam chłopakowi gniewne spojrzenie.

- Ja przynajmniej z niej korzystam. - burknęłam i ignorując oburzony wzrok Salvatora usiadłam przy blacie zabierając się za jedzenie kanapek.
Cóż tu dużo mówić. Wczoraj po zakończeniu omówienia planu co do balu, po prostu zostałam tu na noc pożyczając ubranie od Damona. Pierwsza noc w nowym domu.
Dom. Czy mogę tak nazwać to miejsce? Nie powiem, że nie czuje się tu dobrze. Mieszkam razem z Damonem i Stefanem, których uwielbiam. Mam swój kącik. Mogę śmiało być tu sobą. Czego chcieć więcej? Chociaż z drugiej strony nie czuje tego czegoś. Tak po prostu. Sama nie wiem od czego to zależy.

𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮𝓿𝓮𝓻 | Klaus Mikaelson Where stories live. Discover now