•22.Elena...ładne imię•

1.8K 66 11
                                    

Po powrocie do domu od razu poszłam pod prysznic. Przydałoby się trochę ogarnąć, bo w końcu już od kilku godzin nie miałam na to czasu. Najpierw wczorajsza sytuacja w barze, potem mój "spacerek", wizyta u Salvatorów i pomoc kwiatuszkowi, czyt. Stefanowi. Skąd wziął mi się taki pseudonim dla niego? No ludzie! Weźcie sobie jego uśmiechniętą mordkę i wklejcie na kwiatka! No pasuje idealnie! Taki słodki mały kwiatuszek. Wcześniej to był z niego taki kaktus. Co podejdziesz to już kłuje. No a teraz~.
Dobra dobra! Wróćmy do rzeczywistości.

Wchodzę do kabiny prysznicowej i odkręcam zimną wodę. Zawsze wolałam jak była zimna. Może dlatego, że za nim się obudziłam 10 tysięcy lat temu to pływałam w zamarzniętym jeziorze? Właśnie. Nie zapominajmy czemu tu przyjechałam. Te sny mnie tu przyprowadziły. Dlaczego? Co takiego tutaj jest . . . Albo kto. Może chodziło im o Mikaelsonów? Po chuj w sumie. Dlaczego tak z dupy miały by pojawiać się sny, które chcą żebym poukładała sobie sprawy z Pierwotnymi? Bez sensu. To musi mieć jakieś głębszy przekaz. Może oni potrafią mi pomóc? W końcu też mają już swoje lata i przeżycia. Widzieli pewnie nie jedną rzecz na tym świecie. Może trafili na coś, na co ja nie. Niby wszystko super. Tylko jeden problem. Jak kurwa mam się z nimi dogadać!? Przecież nie wbije im do domu i powiem tekst typu :" Witajcie kochana rodzinko! Co tam u was? To ja, Melanie, pamiętacie? Tak? To super! Słuchajcie, jest sprawa. Sny mnie tu przyprowadziły i według ich wiecie coś, co może mi pomóc odkryć czym jestem. Wszyscy się lubimy i kochamy, więc pomożecie, co nie?". No chyba kurwa nie! Ugh. Czemu życie musi być takie skomplikowane? Radziłam sobie z wszystkim. Zdażały się miejsca, gdzie byłam w o wiele gorszej sytuacji. A teraz? Boje się spotkać z starymi . . . Nawet nie wiem jak mam ich nazwać. Są moją rodziną, to fakt. Ale są też przyjaciółmi. Przynajmniej byli nimi.

Westchnęłam i zakręciłam wodę. Pod prysznicem się najlepiej myśli, nie ma co. Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem, drugim wycierając mokre włosy. No teraz czas na typową rutynę. Wracamy po przerwie.

Siedzę sobie w salonie na kanapie i pije krew z woreczka. Normalka. Nie mam co teraz robić i mi się straaaasznie nudzi. Jest godzina 17, więc w sumie od biedy można by się wybrać na spacer czy cuś. Nie zamierzam się teraz zadręczać tymi wszystkimi moimi problemami.

Nagle usłyszałam dzwonek. Kto się tam dobija? Wstałam, rzucając już pusty woreczek na stół. Podchodząc do drzwi trafiła mnie taka jedna myśl. A co jak to ktoś z Mikaelson'ów? Co jeśli jednak wiedzą o mnie i znaleźli miejsce, gdzie mieszkam? O fak fak fak. Co teraz? Mogę zawsze udawać, że mnie nie ma. . .Ty idiotko! Przecież mogą wyczuć bicie twojego serca! Stoję przed tymi głupimi drzwiami z ręką na klamce i zastanawiam się, czy otworzyć, czy kurwa nie!
Przełknęłam ślinę i nacisnęłam klamkę. Zamknęłam oczy i pomału zaczęłam otwierać te cholerne drzwi.

-...Melanie?-gdy usłyszałam czyiś głos zamarłam. Byłam gotowa na wszystko. Dobra. Raz kozie śmierć. Otworzyłam oczy i . . . Westchnęłam. Kamień kurwa z serca. Ale i tak tej osoby to bym się nie spodziewała.

-Uh, to tylko ty.-westchnęłam z ulgą.

-Spodziewałaś się kogoś innego?-zapytała "Tatia". Co ona tu robi?

-Taa... Nieważne. Potrzebujesz czegoś?-zapytałam z "miłym" uśmiechem.

-Tak właściwie..., to chciałam podziękować...-powiedziała zmieszana, a ja byłam nieźle zdziwiona. Podziękować? Za co niby?

-Co? Przecież nic dla ciebie nie zrobiłam.-stwierdziłam twardo.

-Wiem, ale pomogłaś Stefanowi... Nawet nie wiesz jak mi na nim zależy... Dlatego chciałam ci podziękować.-wyjaśniła i uśmiechnęła się lekko i nieśmiało. A ja skrzyżowałam ręce na piersiach i oparłam się o framugę drzwi. Czyli o to chodzi.

𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮𝓿𝓮𝓻 | Klaus Mikaelson Where stories live. Discover now