•8.Teraz już wszystko rozumiem•

2.3K 78 3
                                    

...osobą, która haniebnie mi przeszkodziła, była Camille. Dobrze, że nie Marcel, nie chciałabym z nim rozmawiać po tamtym... Narazie jestem jeszcze na niego zła. Ale skoro pojawiła się Cami, to mogę w końcu się komuś wygadać. Tylko tutaj, czy dopiero w mieszkaniu?

-Hej Melanie, co tutaj robisz?-z zamyśleń wyrwał mnie głos Camille.

-Oh Camille! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.-ona spojrzała na mnie zaskoczonym wzrokiem, pewnie nie spodziewała się, że usłyszy to z moich ust.-słuchaj...-zaczęłam trochę skrępowana.-bo widzisz, wiem, że przez ostatnie dni nie byłam za przymilna i rozmowna iiii-

-Nie musisz się tłumaczyć.-przerwała mi.- Rozumiem. Zdarzyło się coś o czym ci się ciężko rozmawia i chciałaś to przemyśleć sama na spokojnie. Nie chcę być wścibska ale jeśli mogę to chętnie poznam powód twojego zachowania, jednak jeśli nie, zrozumiem.-wow. Tego to się nie spodziewałam.- i pamiętaj, że możesz przyjść do mnie kiedy tylko chcesz. Zawsze cię wysłucham. Może ledwo się znamy, ale ufam ci i wydajesz się być na prawdę wspaniałą osobą. Wiem również, że dużo przeżyłaś i rozumiem to, że jesteś nieufna. Jednak mam nadzieję, że kiedyś mi zaufasz.-skonczyła. No, teraz to jeszcze większe wow. Moja mina w tym momencie musiała być bezcenna. Wiec to jest prawdziwa Camille O'Conell. Po tym jeszcze bardziej zaczęłam się do niej przekonywać. Niby zwykłe, puste słowa, a jednak mają w sobie coś takiego, że nie da się nie powiedzieć wow.

-Ja...ja, wow, nie wiem co powiedzieć.-tylko tyle zdołałam powiedzieć. Mój umysł właśnie dostał jakiegoś głębszego erroru.

-To nic nie mów, tylko chodź się ze mną napić. Właśnie zaczynam moją zmianę.-i już nic więcej nie musisz mówić kochana!

-Z przyjemnością.-powiedziałam i się uśmiechnęłam, co dziewczyna odwzajemniła.

Wracamy z Cami do domu, ona jest trochę wstawiona, a ja to chyba nie muszę mówić. Ostatecznie wyżaliłam jej się. Ciesze się, że podeszła do tego od strony znajomości? Nie wiem jak to wyjaśnić, a nie jakichś typowych psychologicznych tekstów. Jak na razie powiedziałam jej tylko o sytuacji z Marcelem. Wzięłam sobie to co powiedziała głęboko do- , powiedziała bym, że do serca, ale ono już nie pomieści żadnych uczuć. Więc uznajmy, że je sobie zapamiętałam bardzo dokładnie. Powiedziała, że rozumie mnie. Żyje według własnych zasad, których obiecałam sobie nie łamać, zwłaszcza po tym co przeżyłam, tutaj Camille mnie przejrzała na wylot. Jednak, nie powinnam patrzeć tylko na siebie, Marcel chciał tylko pomóc, szukał rozwiązania dwa tygodnie i kiedy przyszedł mi to powiedzieć, ja się na niego wydarłam, a on się po prostu wkurzył. Miał o co. Teraz już go rozumiem. Wcześniej nie patrzyłam na to z tej strony. Ciesze się, że Cami mi to wyjaśniła. Uznaje jej szczerość. Tak szczerze, obawiałam się, że będzie mi mówić, że to wszystko wina Marcela i to on jest tym złym, tylko po to by mi się przypodobać. Jednak nie. Na prawdę to doceniam.

-Hej! Melanie! Odpłynęłaś!-krzyczy nagle Cami, gdy byłyśmy już pod jej mieszkaniem. Ups, faktycznie hehe.

-Upsik?

-Pff, dobra, zostaw sobie myślenie na potem, teraz idziemy sie myć i spać.-stwierdziła kiedy wchodziłyśmy do mieszkania.- o matko! Wiesz, która jest już godzina!?-popatrzyłam na ekran w telefonie. 2:47. Faktycznie nieźle się zasiedziałyśmy.

-Dobrze, że jutro jest sobota haha.-zaśmiałam się.

-Oh no tak! To na luzie. To ty idź się pierwsza myć.-pokiwałam głową i wzięłam swoje rzeczy.

-Tylko nie zamyśl się pod prysznicem! Nie chcę mieć potem wysokiego rachunku za wodę!-krzyknęła opadając na łóżko, gdy ja już wchodziłam do łazienki.

-Hmm, no nie wiem, wiesz co? Pomyślę o tym pod prysznicem. Tylko nie wiem jak długo mi to zajmie!-powiedziałam i szybko wślizgnęłam się do łazienki. Usłyszałam jak Cami coś jeszcze mówi, ale nie wiem konkretnie co. No trudno.

Dosyć szybko się ogarnęłam, bo gdy byłam już umyta i te sprawy, to była dopiero 3:07. Kiedy wróciłam do pokoju, Camille spała w najlepsze, więc stwierdzilam, że nie będę jej przeszkadzać i też pójdę spać. Odłożyłam tylko telefon i kilka pierdołów. Położyłam się wygodnie na kanapie i przykryłam kocem. Zamknęłam oczy i już miałam zasypiać, kiedy nagle mnie olśniło! Przecież mam jeszcze zagadkę do rozwiązania! Wstaje i idę jeszcze po zeszyt i długopis. Pora skończyć to co zaczęłam. Gdy wiem już co muszę zrobić, to pójdzie jak z górki. Nie obchodzi mnie, że jest środek nocy. Kiedy już się za to wzięłam to nie ma opcji żebym dała radę zasnąć. Dobra, lecimy z tym koksem.

Nagle obudziłam się, spadając z kanapy. Poczułam lekki minetfack. Wtedy wszystko mi się przypomniało. Siedziałam nad tymi snami do 4. Dość szybko mi to poszło. Okazało się to być prostsze niż myślałam. Ogólnie streszczać, to z ostatnich trzech snów wyszły słowa "discover", "the" i "truth". Trochę zastanawiałam się co one oznaczają. Potem dostałam nagłego olśnienia i do cholery przecież te słowa tworzą zdanie! Wcześniej byłam już tak zmęczona, że gdy tylko je zapisałam, to padłam. Wzięłam zeszyt, usiadłam na kanapie i znalazłam stronę, na której było zapisane. Przeczytałam je i zamarłam. Teraz już wszystko rozumiem. Odkryłam tą tajemnice. Sny chciały mi przekazać co mam dalej zrobić. Dały mi kolejny cel. Upragnioną wskazówkę, którą szukam od kiedy pamiętam. Zdanie brzmiało:

"Come back and discover the truth."

*Od razu tłumacze to zdanie: "wróć i odkryj prawdę". Wiem, że mogłam to zdanie po polsku zrobić, ale po angielsku wydawało mi się ciekawsze XD. Dzisiaj taki krótki rozdział, ale spokojnie bo szykuje się pomału coś grubszego.
Ogólnie są święta, więc od razu wszystkiego najlepszego i w ogóle!
Więc nie wiem czy będą pojawiać się jakieś rozdziały. Jak już to raczej nie będą zbyt długie, coś tak jak ten.
No mam nadzieję, że się spodobało i do następnego, paaa!👋*

𝓐𝓵𝔀𝓪𝔂𝓼 𝓐𝓷𝓭 𝓕𝓸𝓻𝓮𝓿𝓮𝓻 | Klaus Mikaelson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz