can we always be this close?

1.1K 63 71
                                    

~ can we always
              be this close? ~

Wreszcie! Pożyczając od Finna dosyć sporą kwotę, udało mi się uzbierać wystarczającą ilość pieniędzy na bilet do tej cholernej Australii. Czy Noah naprawdę nie mógł wyprowadzić się do innego stanu? Nie, no po co? Wyjeżdżamy na inny kontynent! Panie i panowie – oto ja i moje szczęście.

Pozostało mi tylko pakowanie. Zamknęłam drzwi od biura, które dziś zostało pod moją opieką. Czym prędzej wróciłam do domu i zabukowałam lot. Okazało się, że najszybszy będzie jutro o szóstej rano. Czyli na lotnisku muszę być w nocy. Świetnie. Którą mamy? Och, czyżby to dwudziesta? Jeszcze lepiej.

Nie tracąc czasu, wzięłam walizkę i spakowałam najważniejsze rzeczy. Nie potrzebowałam wiele. Zamierzałam tylko pojechać tam i sprowadzić Noah z powrotem. Mógłby zamieszkać z Finnem i ze mną. Sądzę, że zakopaliby topór wojenny, a Wolfhardowi nie przeszkadzałaby obecność chłopaka i nawzajem.

Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. Po miesiącach naprawdę ciężkiej pracy, w końcu mam szansę zacząć wszystko na nowo. Czekałam tyle czasu, ale wiem, że było warto. To, co czuję do Noah... jest nie do opisania. Z początku był w moich oczach tylko niedojrzałym gnojem, który ma kompleksy większe niż przyrodzenie, ale z każdym kolejnym spotkaniem, to ja czułam, że robię się mniejsza. Czułam, że przewyższa mnie w każdym aspekcie. Jego dotyk koił wszystko. Frustracja, którą w sobie nosiłam, zniknęła za sprawą tylko jego spojrzenia. Ten człowiek leczył mnie samą obecnością. Chyba nie muszę mówić, jak reagowałam na jego uśmiech?

Dokończyłam pakowanie walizki i poszłam do łazienki przygotować się do lotu. Wzięłam prysznic, umyłam włosy, ogoliłam się. Nie robiłam makijażu do samolotu. Wysuszyłam się dokładnie, po czym ubrałam w wygodne, ale ładne ciuchy. Musi mnie poznać na nowo jako elegancką kobietę z dystansem. Tak, to dobre określenie. Spakowałam szybko torbę podręczną i zamówiłam taksówkę. Zeszłam na dół, wzięłam wodę z lodówki i podeszłam do Finna robiącego kolację.

– Za ile się zbierasz? – spytał obojętnie.

– Za kilkanaście minut mam taksówkę.

– A odprawę? – mruknął, wrzucając warzywa do miski.

– Nie wiem – przyznałam. – Nigdy nie leciałam
samolotem.

Chłopak odwrócił się i oparł o blat. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, widząc jego fartuszek z napisem „nie tylko w kuchni jestem szefem". Wolfhard widząc moją reakcję, spiorunował mnie wzrokiem, na co uciszyłam się.

– Sophie, posłuchaj – westchnął. – Martwię się o ten twój wyjazd. Mam obawę, że Noah nie będzie chciał wrócić ani tutaj, ani do ciebie. Skoro nie odzywał się ponad pół roku, to znaczy, że może ułożył sobie życie? Dodatkowo zmartwiłaś mnie faktem, że będziesz sama na wielkim lotnisku. Co będzie, jeżeli pomylisz loty?

– Chyba sobie żartujesz – zaśmiałam się ironicznie. – Finn, mam osiemnaście lat. Rozumiem, że jesteś starszy, ale to nie znaczy, że możesz kierować moim życiem wedle twojego widzimisię. Zależy mi na nim, Finn. Nawet jeśli odprawi mnie z kwitkiem, będę dumna z tego, że nie stałam z założonymi rękami, podczas gdy miałam szansę na naprawienie błędu – przytuliłam przyjaciela w celu uspokojenia go. – Poza tym, sam dałeś mi pieniądze na ten lot. Nie pozwól, żeby się zmarnowały.

Lokowaty odsunął się ode mnie i zmierzwił mi włosy. Warknęłam na niego i szybko je poprawiłam. Frajer.

– Dobra, przekonałaś mnie, Foxflynn – zaśmiał się. Po chwili usłyszeliśmy trąbienie samochodu. – To chyba twoja karoca. Daj znać, jak dojedziesz. Nie wytrzymam zmartwionych jęków Cassie i teraz, dodatkowo, Aveny.

deal || •noah schnapp•Where stories live. Discover now