~ i never feel so loved ~
Minął ponad miesiąc, odkąd pracuję u pani Slashman. Pomimo początkowych wrażeń, jakie na mnie wywarła ta kobieta, uważam, że jest ona naprawdę wartościową i miłą osobą. Bardzo miło nam się współpracuje. Co prawda – nie zarobiłam nawet jednej czwartej tego, czego potrzebowałam. Ale bez obaw, dam radę.
Dziwił mnie tylko fakt, dlaczego do tej pory nie spotkałam się z Aveną. Podobno często przychodzi do biura matki, przywożąc jej jakieś drugie śniadanie. Nigdy jej tutaj nie widziałam.
– Sophie, proszę cię do mnie – zawołała moja pracodawczyni.
Podreptałam szybko do jej gabinetu, po czym do niego weszłam, wcześniej pukając.
– Tak? – zwróciłam na siebie jej uwagę.
– Zastanawiałam się – zaczęła, gestem ręki pokazując mi, bym usiadła na krześle naprzeciwko – dlaczego właściwie chciałaś podjąć tę pracę. Wiem, że jest to twoja prywatna sprawa, ale Avena opowiadała mi o tobie i w żadnym wypadku nie widzę cię w świecie mody. Oczywiście na podstawie jej faktów. Nie miej mi tego za złe, nie chciałam cię urazić. Jesteś naprawdę bardzo piękną, młodą kobietą.
Co chwila otwierałam i zamykałam usta. Chciałam skonstruować jakieś mądre zdanie, pełniące funkcję odpowiedzi na pytanie mojej szefowej, ale nie umiałam nic wymyślić. Powinnam powiedzieć prawdę. W końcu, co tu ukrywać? Nie mam żadnych obaw. Poza tym, że informacja dojdzie do Aveny i ta nie da mi żyć. Będzie mnie nękać, że zatraciłam się w towarzystwie klasy maturalnej, a obiecałam jej wieczną przyjaźń. Ale w sumie, nie obchodzi mnie to. Rozdział z tą dziewczyną dawno się zakończył.
– Widzi pani, jest taki chłopak – zaczęłam niepewnie – którego kocham. Poznaliśmy się w liceum, gdy przeskoczyłam dwie klasy. Nasza relacja początkowo była trudna i skomplikowana. Można powiedzieć, że byliśmy dla siebie wrogami. Ale uczucia zmieniły się diametralnie. Wyznał mi miłość, którą odrzuciłam. Bardzo za nim tęsknię, bo doszłam do wniosku, że również go kocham i mimo przeciwności losu, chcę z nim być. Problem jest w tym, że on wyprowadził się do Australii. Sęk w tym, że zbieram na bilet, by pojechać tam i z nim porozmawiać. Nie mam z nim obecnie żadnego kontaktu. Nie widzieliśmy się od tamtego roku szkolnego – załkałam. – Najbardziej się boję tego, że zaczął nowe życie, beze mnie. Jeżeli tak się stało, nigdy sobie nie wybaczę błędu, który popełniłam.
Rozkleiłam się na dobre. Schowałam twarz w dłonie i pozwoliłam łzom swobodnie płynąć po moich policzkach. Po chwili poczułam dotyk na ramieniu. Podniosłam się i zorientowałam, że Barbara Slashman uśmiecha się do mnie życzliwie i patrzy na mnie ze współczuciem.
– Przepraszam, proszę pani – jęknęłam. – Nie powinnam zwierzać się pani z prywatnych spraw. Pewnie ma pani dużo na głowie.
– Nonsens – zaprzeczyła szybko. – Cieszę się, że otworzyłaś się przede mną. Sophie, uczymy się na błędach. Błędy i porażki to nieodłączny element życia codziennego. Możesz popełnić błąd w każdym momencie swojego życia. I nie jest to absolutnie nic złego, o ile wyciągniesz z niego odpowiedni wniosek. Nie możesz niczego żałować. Wszystko dzieje się po coś. Nie ma w życiu przypadków. Każdą chwilą należy się cieszyć, bo każda jest niepowtarzalna. Nie ma w moim słowniku sformułowania, że „zmarnowało się czas". Czasu nie można zmarnować, tylko spożytkować go na dany sposób. Nawet ten niepoprawnie wykorzystany, może być nauczką na przyszłość. A każdy dobry moment sprawił, że chociaż przez chwilę byłaś szczęśliwa. Dlatego nie mów, proszę, że nie wybaczysz sobie błędu, bo dzięki nim jesteś tym, kim jesteś i jesteś tu, gdzie jesteś. Ja dziękuję losowi za wszystkie dni razem i każdy z osobna. Równie dobrze mogłam w życiu nie osiągnąć nic. Chociaż w takie sformułowanie też nie wierzę.
Słowa kobiety podniosły mnie na duchu i totalnie zmieniły mój światopogląd. Czułam się o wiele bardziej zmotywowana do pracy. Nawet nie zauważyłam, kiedy przestałam płakać.
– Nie wiem, jak pani dziękować, pani Slashman – wyjąknęłam. – Wykreowała pani mój nowy sposób patrzenia na świat. Teraz wiem, że muszę pracować ciężej, by nie zmarnować ani chwili i szybciej zobaczyć Noah!
Kobieta westchnęła.
– W ogóle mnie nie zrozumiałaś, dziecko. Czasu nie można zmarn...
Nie usłyszałam dalej, bo wybiegłam z gabinetu, by udać się do swojego i zająć pracą.
*
Kolejny dzień pracy. Jednak ja się nie poddaję. Wiem, że warto poświęcić każdą chwilę. Postanowiłam wstąpić do kawiarni i przynieść Barbarze kawę. Przed wczorajszym wyjściem z pracy oznajmiła mi, żebym mówiła do niej po imieniu. Czuje się wtedy młodziej.
– Cholera jasna – warknął jakiś głos. – Patrz, jak łazisz, łamago.
Spojrzałam w dół. Nie mogę uwierzyć własnym oczom. To Avena. Leżała przede mną oblana kawą, która miała być dla jej matki. Zasłoniłam usta ręką i pomogłam wstać dziewczynie. Ta wydawała się zdziwiona równie mocno jak ja.
– S-sophie? – zaczęła. – Przepraszam. Nie powinnam tak na ciebie naskoczyć. Właśnie szłam po kawę dla mamy. Jak zwykle spóźniona – zaśmiała się. Miała w naturze spóźnialstwo. – Wejdziesz ze mną?
Nie potrafiłam wydusić z siebie ani słowa, więc przytaknęłam dziewczynie skinieniem głowy. Personal spojrzał się na mnie dziwnie, widząc ponownie moją osobę, ale jeszcze bardziej zdziwionym wzrokiem zaszczycił Avenę.
– Co się gapisz, durniu? Daj mi coś na przebranie! Masz na pewno coś na zapleczu – syknęła moja była przyjaciółka.
Sama byłam zaskoczona zachowaniem dziewczyny. Zrobiła się o wiele bardziej chamska. Ale dlaczego? Co jej się stało?
– Och, pewnie myślisz, że jestem jakąś niewychowaną gówniarą – zwróciła się do mnie. Bałam się nawet jej spojrzeć w oczy. – Nic bardziej mylnego. Ten kelner to mój przyjaciel.
– Och...
Czekając na niego, zamówiłyśmy sobie nowe kawy. Avena opowiedziała mi o zmianach, które zaszły w jej życiu. Doszłyśmy do wniosku, że zrezygnowałyśmy z siebie za wcześnie. Bez możliwości wyjaśnień. Oznajmiła mi, że tęskni za mną. Nie odczuwałam tego samego przez ten cały czas, ale ponowne spotkanie z dziewczyną obudziło tę emocję. Postanowiłyśmy spróbować to naprawić.
Na wieść o mojej posadzie w firmie jej matki zareagowała bardzo pozytywnie. Gratulowała mi stanowiska i obiecała dobrze mówić o mnie Barbarze.
– No nareszcie – mruknęła, gdy dostała za dużą koszulkę kelnera. – Dłużej się nie dało, pacanie?
– Nie narzekaj. Starałem się wybrać coś ładnego. Nie przedstawisz mnie swojej koleżance?
– Och, tak. Zane, to Sophie, Sophie, to jest Zane.
Podaliśmy sobie ręce. Chłopak przysiadł się i rozmawialiśmy chwilę we trójkę. Polubiłam go. Umówiliśmy się wszyscy na drinka w ramach świętowania próby odnowienia kontaktu z Aveną.
Wszystko zmierzało w dobrym kierunku. Miałam nadzieję, że po drodze już nie będę miała żadnych przeszkód i w spokoju dotrwam do celu.
—————
1027 słówTen rozdział, choć prosty i niewnoszący zbyt wiele do historii, jest dla mnie bardzo ważny. Zamieściłam w nim bowiem swoje poglądy na temat życia, czasu, optymizmu i epikureizmu. Chciałabym, żebyście wszyscy korzystali z każdego dnia, zastanowili się nad tymi słowami. To byłby dla mnie najpięknieszy prezent.
Dzięki za przeczytanie!❤️
YOU ARE READING
deal || •noah schnapp•
FanfictionZałożyłam się z nim o jedną sprawę. Gdy już miałam wygrać ten zakład, poddałam się. W końcu są sprawy ważne i ważniejsze, prawda? Mój priorytet brzmi: „Nigdy więcej nie dam sobą pomiatać.". Nigdy więcej.