Nie zostawiaj mnie samego

2.8K 102 48
                                    

-Vi pakuj się, bo zapomnisz połowę rzeczy-Woła moja mama z kuchni. Dziś pod wieczór jest wyjazd na wycieczkę ostatnich klas. Żałuje tak naprawdę, że zapisali mnie na listę uczestników, bo wolałabym w spokoju już zbierać moje rzeczy do przeprowadzki. Razem z rodzicami uznaliśmy, że lepiej dla nas wszystkich będzie rozpocząć nowy rozdział w nowym mieście. Rodzicom polepszy się stawka w pracy, a ja zacznę uczęszczać do nowej uczelni, jedynie Tara dość źle znosi nową nowinę o przeprowadzce. Na ten czas zostawiłam tą informację dla siebie jednak prędzej czy później będę musiała powiedzieć wszystkim.

-Victoria ja nie żartuję, pakuj się-Mówi z lekko podniesionym głosem, a ja zwlekam się z kanapy i odkładam talerz po jedzeniu do zmywarki. Sama byłam jeszcze w piżamie bo była sobota. Nie miałam ochoty pakować się wcześniej tak jak to miałam w zamiarach, praktycznie wszystko zostawiłam na ostatni moment. Dla mojej osoby to bez różnicy gdyż zawsze zapominam jakieś rzeczy która jest mi potrzebna. Wchodząc do mojego pokoju kładę się na łóżko i chowam twarz w poduszkę. Kto wymyślił takie coś jak pakowanie? Nie wspominając o sprzątaniu.

-Vi-zaczyna moja mama, a ja już lekko zirytowana jej ciągłymi wspominkami o pakowaniu wychodzę na schody.

-Mamo przecież się nie pali spakuję się nawet w dziesięć minut.

-Chodziło mi, że masz gościa ale miło słyszeć, że zaczęłaś się pakować.

Patrzę w stronę wejścia i zamieram. Stał oparty o framugę perfidnie gapiąc się na mnie.

-Nie musiałaś otwierać-mówię w stonę mojej mamy która jest uradowana przybyciem mojego GOŚCIA.

-Przepraszam Martin za moją córkę dziś wstała lewą nogą. Dobrze, że przyszedłeś musisz ją postawić do pionu, bo dłużej nie wytrzymam z nią.

-Niech się pani o to nie martwi ze mną wyjdzie na ludzi-Mówi posyłając uśmiech mojej mamie po czym ruszył w moim kierunku.

-Lepiej wracaj do domu, jestem zajęta muszę się pakować-chwyciłam jego koszulkę i próbowałam zaciągnąć do wyjścia jednak na marne bo on przerzucił mnie jak worek i zaczął kierować się do mojego pokoju.

-Dziękuję za gościnę Pani Bailey- zawołał do mojej mamy która przyglądała się temu wszystkiemu.

-Nie bądź taki szczęśliwy, bo nie masz powodu, przekrocz próg tego pokoju, a nie będzie ci do śmiechu.

- Może ja tylko spełniam twoje fantazje o których śnisz-mówiąc to klepną mnie w tyłek.

-Mówiłam ci już, że jesteś idiotą?

-Dobra, chciałaś się pakować to będziemy pakować, a ty marnujesz czas.

Puścił mnie na łóżko, a sam skierował się do mojej szafy wyciągając moje ubrania. Postanowiłam się położyć i nie przeszkadzać Martinowi w jego pracy.

Jednak mój spokój nie trwał długo, bo chłopak złapał za moje kostki, pociągnął na ziemię po czym wziął moją walizkę i wysypał na mnie ubrania jakie dotychczas zostały tam spakowane.

-Ale ty jesteś wkurzający-powiedziałam z przekąsem i rzuciłam w niego koszulką.

-Ale ty jesteś irytująca

Ukucnął i po prostu wlepiał swoje spojrzenie prosto w moje oczy .

-Co teraz?-zapytał

Nic nie odpowiedział tylko zaczął zbliżać niebezpiecznie swoja twarz. Nie wiedziałam co się w tym momencie dzieje, czy on chce mnie pocałować? Jego ręka spoczęła na mojej szyi.
Dostałam taki paraliż i zamiast odepchnąć typa nie zrobiłam tego. Już myślałam, że on mnie serio pocałuje jednak on dmuchnął mi prosto w twarz.

Vanitas/MarnośćWhere stories live. Discover now