To koniec

1.1K 40 14
                                    

Od czasu, gdy wyszliśmy z imprezy, nie odezwaliśmy się do siebie ani jednym słowem. Chłopak był skupiony na drodze, a ja wpatrywałam się na drogi, które oświetlały latarnie. Alkohol nadal szumiał w mojej głowie, który osłabiał moje myślenie, jak i kontrolę nad ciałem. Jednak wolałam nie dawać znać po sobie, żeby chłopak nie musiał mi w żaden sposób pomagać. Usłyszałam, dobiegający dźwięk mojej komórki z torebki więc sięgnęłam po nią, jednak zanim zdążyłam odebrać, wyczerpała się bateria. Przypomniałam sobie, że zostawiłam ładowarkę w swoim pokoju i zapomniałam ją spakować. Nie ma opcji, że zostanę u Martina, gdy mój telefon nie będzie naładowany.

-Musimy podjechać jeszcze do mojego domu, bo zapomniałam ważnej rzeczy. -spojrzałam na chłopaka, który tylko westchnął i zawrócił w inną ulicę. Super nawet się odezwać nie umie. Kiedy dojechaliśmy pod dom Walker zgasił samochód i raczył wreszcie coś powiedzieć.

-Ty zostajesz w aucie, ja pójdę sam po ważną rzecz tylko, powiedz mi gdzie to jest.- powiedział stanowczo Martin

-To mój dom więc ja idę po ładowarkę. – chciałam już odpiąć pasy, ale jak na złość się zacięły. Zanim udało mi się wyjść z samochodu, chłopak wziął moją torebkę i z kluczami w ręce skierować się w stronę drzwi. Szybkim, ale dość chwiejnym krokiem poszłam za nim, teraz żałowałam, że aby dojść do mojego pokoju jest tyle schodów. Martin bez problemu wszedł, nie czekając na mnie. No zaraz mnie tu szlag trafi. Dochodząc do drzwi zauważyłam, że ma w ręku nie tylko moją ładowarkę, ale zauważył pudełko ze zdjęciami. Myślałam, że zostawiłam je zamknięte.

-Victoria co to chuja jest?- zapytał lekko wkurzony, rzucając zdjęcia na łóżko.
-Zdjęcia nic takiego ktoś widocznie żarty sobie robi.-odparłam, mając nadzieje, że skończy już ten temat.

-Powiedziałaś komuś o tym? Zdajesz sobie sprawę, że to nie jest normalne. Słyszysz mnie, czy nadal jesteś wstawiona i nie kontaktujesz?

-Oszczędź sobie tych wyrzutów w moim kierunku, bo sam nie powiedziałeś nic o wypadku. Sam nie jesteś święty.-odparłam i wyrwałam mu ładowarkę z dłoni i wyszłam z pokoju kierując się w stronę auta. Nie pozwolę sobie, żeby mnie karcił za moje zachowanie a sam gówno robi. Chciałam już wyciągnąć torbę z samochodu, ale zapomniałam, że drzwi są zamknięte. Na szczęście chłopak już wrócił, a w ręku miał te głupie pudełko. Odblokował auto, a ja otworzyłam bagażnik wyjmując moje rzeczy z niego.

-Co ty odwalasz? -zapytał chłopak, widocznie wkurzony jeszcze bardziej niż był.

-Nie będę u ciebie spać. Teraz to możesz się wypchać i dać mi spokój.-już chciałam zabrać od niego klucze, ale chłopak schował je do kieszeni kurtki.

-To zostaję tutaj z tobą i chuj.

-Nie, nie ma takiej opcji i chuj.- wzięłam swoje rzeczy i skierowałam się w stronę drzwi, które nadal nie mogłam otworzyć bez tych kluczy. Chłopak jednak przyszedł i od kluczył zamek, czekając aż wejdę. Czy on musi być taki uparty? Dopiero jak znalazłam się za progiem domu dołączył do mnie zamykając drzwi. Walker wziął moje rzeczy i udał się do mojego pokoju. Dopiero teraz czułam jak bardzo zmęczona już jestem. Poszłam do mojego pokoju, biorąc ubrania do przebrania i od razu skierowałam się do łazienki, by wziąć prysznic. Ubrania z imprezy od razu wrzuciłam do kosza na pranie, bo czuć było od nich dymem papierosowym, chociaż nie paliłam. Kiedy woda była na tyle ciepła, w jakim stopniu chciałam, weszłam do kabiny, obmywając swoje ciało. Ciężko westchnęłam z nadmiaru emocji. Wiedziałam, że zachowanie naszego dwojga jest po prostu śmieszne, ale po prostu inaczej nie można było tego rozwiązać. Nie wiem, co do niego czuje czy w ogóle coś czuje? Jeszcze ten pocałunek. On był na serio zazdrosny. Chciałabym, wytłumaczyć co do niego czuje, ale nie umiem. Wiem tyle, że nie jest mi obojętny, chociaż sama sobie zaprzeczam. Wyszłam z kabiny, osuszając ciało puchatym ręcznikiem, gdy już byłam ubrana i zrobiłam cały demakijaż, postanowiłam sprawdzić co robi chłopak przez ten cały czas. Jak otworzyłam drzwi z mojego pokoju to zauważyłam jak Martin leżał rozwalony na moim łóżku. Podchodząc bliżej zauważyłam, że śpi. Szczerze nie dziwię się mu, bo sama byłam zmęczona. Nie chciałam już go budzić by poszedł do innego pokoju więc położyłam się na na drugiej stronie łóżka. Obserwowałam jego spokojną twarz, która nie wyrażała swoich negatywnych emocji. Odgarnęłam kilka kosmyków z twarzy chłopaka, a on nagle się poruszył przez co od razu odsunęłam rękę.

-Nie patrz się tak na mnie, bo się zarumienię. -odparł nagle chłopak, mając nadal zamknięte oczy. Super, czyli tylko udawał, że śpi.

-Mam oczy to mogę się patrzeć. Ja, chociaż nie jestem o ciebie zazdrosna jak ty o mnie.

-Ja zazdrosny kiedy? -zapytał Martin, zmieniając pozycję, że teraz mogliśmy patrzeć sobie prosto w oczy. Przez to, że była pełnia księżyca światło biło w twarz chłopaka.

-To, czemu mnie pocałowałeś na imprezie robiąc takie zamieszanie? -chłopak tylko westchnął i zmienił pozycję do siadu.

-Szczerze Vic, to nie chciałem widzieć żebyś całowała kogoś innego. Jestem egoistą, ale od jakiegoś czasu wywołujesz u mnie takie emocje, które po prostu nigdy nie chciałem do ciebie czuć. Po prostu zależy mi na tobie.- słowa Martina zamurowały mnie. Był tak bezpośredni w tym co mówił, a ja nie wiedziałam kompletnie co odpowiedzieć. Ja nigdy nie wiem co mam zrobić, jeżeli chodzi o niego. Usiadłam naprzeciwko niego i spojrzałam w jego oczy, które wpatrywały się we mnie. Pociągnęłam za jego bluzę, złączając przy tym nasze usta, a chłopak zaskoczony po chwili leniwie oddał pocałunek.  W tym momencie chciałam żeby nasze życie tak wyglądało. Gdy odsunęliśmy się od siebie, przykryłam się kołdrą i miałam już zamiar pójść spać

-Tylko tyle? Liczyłem na coś więcej. -odparł chłopak.

-Nie zasłużyłeś. -odparłam, wtulając się bardziej w róg kołdry i poczułam, że chłopak przytula się do mnie, obejmując jedną ręką. Czułam się szczęśliwa.
***** ***
Usłyszałam trzask, który mnie obudził. Martin nadal spał więc zeszłam sama po schodach by zobaczyć co się stało. Od razu w oczy rzuciły mi się otwarte drzwi wejściowe, których zamek był wyłamany. Zaczęłam się bać ogromnie więc skierowałam się do kuchni po coś ostrego. Wołanie chłopaka nic by nie pomogło, bo mógł ktoś tu nadal być. Gdy już miałam w reku jakiegoś tasaka rozejrzałam się po domu. Pusto. Na palcach skierowałam się do mojego pokoju, żeby jednak obudzić Martina. Jak już tam byłam, chłopak akurat wstał i spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
-Vi, po co ci ten nóż?

-Ktoś jest chyba w domu. Drzwi wejściowe są otwarte, co my teraz zrobimy?

-Spokojnie już dzwonię na policje.-odparł krótko chłopak i już miał chwycić telefon, ale usłyszałam kolejny trzask. Odwróciłam się a przy wejściu do mojego pokoju, stał jakiś zamaskowany mężczyzna.

-Ani kroku.-odparł oschle, teraz to panika zebrała kontrolę nad moim ciele. 

Stałam sparaliżowana w po jednej stronie pokoju a Martin po drugiej. Walker posłał mi tylko krótkie spojrzenie, które chyba miało dodać mi trochę otuchy, ale nic nie pomagało w tej chwili. –Teraz się rozliczymy, skoro wcześniej udało ci się przeżyć teraz nie masz szans.-strzał rozległ się po pokoju a ja spojrzałam w stronę Walkera który zwijał się z bólu na podłodze. Z mojego gardła nawet nie umiał się wydobyć krzyk.  Ja pierdole co tu się dzieje? Chciałam do niego podbiec, ale mężczyzna złapał mnie, uniemożliwiając żadnego kroku. Próbowałam się wyrwać z jego uścisku jednak nic to nie dało.-Przed przeznaczeniem nie uciekniesz.-powiedział w moją stronę słowa takie same jak na liściku. Usłyszałam kolejny strzał w stronę chłopaka.  W pokoju było tak ciemno, że nie byłam pewna gdzie trafiały strzały. Jego broń też nie wytwarzała takiego charakterystycznego dźwięku, który słyszałam choćby w filmach. Łzy leciały po moich policzkach a gula w gardle rosła. Miałam w pokoju mojego prześladowcę, co mnie śledził i robił zdjęcia. Byłam sama bezbronna, Martin próbował zebrać  swoje ostatnie siły jednak postrzał go zwyciężył. Przypomniały mi się słowa mamy, która zawsze miała rację a ja znow namieszałam. 

 –Czas na ciebie.-nie czuję nic, spadam do jakieś otchłani nie kontrolując swojego ciała. Czy to sen, czy to koniec?

rozdział nie sprawdzony więc mogą pojawić się jakieś buble. 

Vanitas/MarnośćWhere stories live. Discover now