Korepetycje

5.5K 177 29
                                    


(szybka informacja z racji tego, że książka z początku mi nie wyszła w pisaniu i dopiero w połowię opowieści jestem w stanie uznać, że jest git proszę nie zniechęcaj się zacznę poprawiać rozdziały.)


-A, co zabolało? Ja tylko mówię prawdę. Umiesz się tylko bawić i manipulować uczuciami innych chyba pora dorosnąć Walker, nie sądzisz ?- odparłam w jego stronę, a chłopak z każdym moim słowem był bardziej rozśmieszony. No co się śmiejesz?

-Moja droga, nie oszukuj samej siebie, bo mnie nie znasz. Nie mój problem, że w swojej główce utworzyłaś sobie taki obraz mnie. Bailey, nie rób z siebie niewinnej istotki, bo właśnie takie mają najwięcej do zarzucenia. –odpowiedział Martin, wlepiając we mnie swoje spojrzenie, że czułam się dziwnie słysząc w dodatku takie zarzuty.

-To ty od samego początku mnie atakujesz swoimi uszczypliwymi tekstami Walker. Więc lepiej schowaj swoje ego i znajdź sobie inną naiwną dziewczynę, która uwierzy w twoje słowa- obracam się na pięcie, kończą rozmowę z chłopakiem i dopiero teraz zauważyłam, że moje przyjaciółki zostawiły mnie. No super dzięki za wsparcie. Zanim zdążyłam znaleźć zguby rozebrzmiał dzwonek na rozpoczęcie nieszczęsnych lekcji.
***** ***
Siedząc, na czwartej z kolei lekcji, nie umiem się skupić. Cały czas myślę nad tym, zdarzeniami z poranka, co Martin on sobie w ogóle wyobraża. Specjalnie obraza wszystko przeciwko mnie, żebym wyszła na gorszą. Szkoda, że moje przyjaciółki nie mają takiego samego zdania jak ja o nim. Każda z nich jakoś normalnie z nim rozmawia czasem a w moim przypadku od razu jest oburzenie. W rozmyślaniu przerywa mi Samantha.

- Nad czym tak myślisz, może o ... -przerywam jej, wiedząc co, chce powiedzieć.

- Nie! - tym słowem zwracam na siebie uwagę całej klasy w tym nauczyciela, Pana Thomasa.

- Panno Bailey, jakie nie przecież nie możemy mnożyć przez zero! Proszę zostań po lekcji mamy do porozmawiania-na co tylko przytakuje głową. Od razu odwracam się w stronę Sam, widząc uśmiech na jej twarzy. Posyłam jej tylko zabójcze spojrzenie. Miałam już dość tej lekcji, a jeszcze czeka mnie rozmowa z nauczycielem matematyki no super ten dzień jest coraz ciekawszy.
Po dłużących się trzydziestu minutach zadzwonił wreszcie dzwonek. Trochę zastanawiało mnie, co chce ode mnie pan Thomas, ale nie zamierzałam zostać. Próbowałam wtopić się w tłum nastolatków i wyjść z klasy. Może nie zauważy i już słabo widzi na swoje stare lata.

- Prosiłem, żebyś została Victorio- wzdycham, jednak zauważył. Podchodzę do nauczyciela, który zdejmuje okulary przecierając oczy.

-Słucham. - mówię z lekką irytacją w głosie.

-No więc z racji, że jesteś jedną z najlepszych uczniów w tej klasie. Postanowiłem, żebyś udzielała korepetycji pewnemu uczniowi. Żaden z nauczycieli nie jest w stanie się tym zająć przez natłok spraw. Pomyślałem, że nie będzie to dla ciebie problem. Oczywiście wpłynie to też na twoją ocenę końcową, a przy okazji sama utrwalisz sobie materiał.

- Oczywiście, tylko komu mam udzielać korepetycji? -odparłam z ciekawością. Szczerze to się zdziwiłam, że poprosił akurat mnie. Dobrze wiedział, że nie udzielam się forum klasy i nie uczestniczę aktywnie w jakimś kółku wspomagania innych.

-Uczeń powinien się tu za chwilę zjawić.-odparł, szukając chyba nazwiska ucznia w jakiś dokumentach.-Tu masz program tematów, które warto przećwiczyć do egzaminów.-podając mi kartkę, wszedł nagle chłopak, którego bym się nie spodziewał.

Vanitas/MarnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz