14

2.7K 144 78
                                    

Cały tydzień spędziłam zupełnie sama. Nie wychodziłam z mieszkania, a nawet rzadko opuszczałam swój pokój. Po powrocie z Katowic Janek przestał się do mnie odzywać , oczywiście zaraz po tym jak zrobił mi wykład i dał karę nie dając mi dojść do słowa. Nie martwiłam się tym, że nie mogę wygodzić , nigdy nie było to moim priorytetem , bardzo bolało mnie jednak to ,że mój brat mi nie uwierzył. Zdawałam sobie sprawę z tego w jakim świetle zostałam postawiona jednak w głębi serca wciąż miałam nadzieje, że Jasiek zna mnie na tyle żeby wiedzieć, że nie byłabym do tego zdolna. Myliłam się jednak. Oczywiście w tej całej sytuacji Amelia za każdym razem starała się pokazać mi, że to ona wygrała. Kiedy tylko miała okazje mieszała mnie z błotem na co Jasiek już nawet nie reagował , co było dla mnie podwójnym ciosem, dlatego wolałam nie wychodzić z pokoju kiedy nie musiałam.

Z Michałem nie miałam kontaktu od kiedy wróciłam do domu. Chłopak nie pisał ani nie dzwonił tak jak robił to dotychczas. Ja też postanowiłam nie być nachalna i napisalam do niego tylko raz żeby podziękować za pomoc. Nie odpisał.
Patryk zajmował się pracą nad płytą więc nie miał czasu , a ja nie chcialam sie mu narzucać.
W tym czasie pisał do mnie Szczepan , który od Janka dowiedział się o głupiej torebeczce amfetaminy w moich rzeczach , jednak chłopak nie wierzył w moją winę dlatego chciał jako jedyny usłyszeć moją wersje całego zdarzenia. Strasznie zabolał mnie fakt, że Szczepan był jedyną osobą , która nie uwierzyła , że moglabym to zrobić. Dlatego też postanowiłam zaufać chłopakowi i opowiedziałam mu o całej sytuacji począwszy od wyskoków Amelki kończąc na głupiej torebce, którą znalazła w moich rzeczach.
Oczywiście, że wszystkie moje

Sobota. Mialam w planach spędzić ten dzień jak każdy do tej pory. Rano wstałam i szybko zjadlam śniadanie, zrobilam sobie hrebate i zamknęłam się w pokoju. Dochodziło południe kiedy kończyłam czytać książkę z listy lektur obowiązkowych do matury, zawsze lubiłam być wcześniej przygotowana, kiedy drzwi do mojego pokoju zostały z impetem otworzone i stanął w nich Szczepan.

- Zbieraj sie Antośka zaraz wychodzimy- powiedział zadowolony i rozsiadł się wygodnie na fotelu pod oknem.

- Zdajesz sobie sprawę z tego , że mam zakaz i Janek nie wypuści mnie z domu , a poza tym gdzie ty chcesz w ogóle wyjść?

-  Głuptasku dziś są urodziny Michała i jest impreza w SB. Rozmawiałem już z Jaśkiem i zgodził się żebyś poszła- dlaczego ja dowiaduje się o tym w ostatniej chwili i to jeszcze od Szczepana.

- Nikt mnie tam nie zapraszał więc myśle , że jednak zostane dziś w domu - Nie chcialam się nigdzie wpychać bez zaproszenia , a tam ewidentnie bylam niechciana skoro Michał nie napisał do mnie nawet głupiego sms'a.

- Oh nie zaczynaj proszę cię - chłopak tylko przewrócił oczami - Ty nie potrzebujesz zaproszenia , ale jeśli tak bardzo przeszkadza ci to , że go nie masz to pójdziesz jako moja osoba towarzysząca i nie przyjmuje odmowy. Nie możesz siedzieć w pokoju przez cale życie. - westchnęłam tylko cicho bo wiedziałam , że chłopak mi nie odpuści.
- No już już . Nie narzekaj tylko idź się ogarnąć bo za chwile musimy wychodzić.

Chwile później byłam już gotowa do wyjścia, postanowiłam odpuścić sobie makijaż bo było dziś naprawdę gorąco. Z tego samego powodu ubrałam zwykłą zwiewną sukienke. Wróciłam do swojego pokoju po drodze mijając Amelkę , która zmierzyła mnie pogardliwym wzrokiem i prychnęła pod nosem. Nie zwróciłam na to większej uwagi i szybko weszłam do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.

- No w końcu , musimy już wychodzić i tak jesteśmy już spóźnieni. - Powiedział chłopak wstając z mojego fotela.

Kiedy dotarliśmy pod biuro SB było już po 20 , co prawda byliśmy spóźnieni , ale przecież na mnie i tak nikt tam nie czekał skoro nawet nie zostałam zaproszona. Po wejściu do środka od razu usłyszeliśmy głośną muzykę i krzyki ludzi. Szczepan złapał mnie pokrzepiająco za dłoń i pociągnął w kierunku sali, po drodze witając się ze wszystkimi. Większość osób już kojarzyłam, byli to członkowie sbm i pracownicy jednak bylo tu też sporo ludzi , których widziałam po raz pierwszy w życiu. Szczepan szybko wyjaśnił mi, że to znajomi chłopaka ze szkoły. Będąc już pod salą usłyszeliśmy „ sto lat". Oh cudownie czyli spóźniliśmy się bardziej niż myślałam.
Chłopak szybko wbiegł na salę ciągnąc mnie za rękę. Wszyscy stali wokół Michała, który wyglądał na bardzo szczęśliwego. Na chwile złapaliśmy kontakt wzrokowy i chłopak posłał mi uśmiech. Zrobiło mi się cieplej na sercu i wszystko zapowiadało się dobrze dopóki mojej bańki szczęścia nie przebiła pewna piękna brunetka, która właśnie uwiesiła się na szyji chłopaka i zamknęła jego usta w pocałunku. Spojrzałam na Szczepana , który wyglądał na tak samo zaskoczonego jak ja.

żółte flamastry | MATA , JAN-RAPOWANIEWhere stories live. Discover now