VIII.

977 114 121
                                    


Jeongguk poczuł, jakby ktoś kopniakiem wypchnął z jego płuc całe powietrze. Upadł na kolana, zaraz obok porzuconego telefonu, i prawdopodobnie zdarł lub obił je sobie, lecz był zbyt oszołomiony, by poczuć ból.

Yoongi.

Nie chciał w to wierzyć, wypierał tę myśl najbardziej, jak tylko mógł, ale dłużej się już nie dało, bo wszystko składało się w całość. Koszmary, osłabienie...

To coś, co porwało i więziło Jimina... to coś, co odebrało mu wszelkie wspomnienia o Namjoonie i kompletnie wymazało go z jego życia...

To coś dopadło teraz Yoongiego.

Wziął głęboki, rozpaczliwy oddech, który nie dał mu wiele. Zakręciło mu się w głowie.

Powinien był wcześniej połączyć fakty, czyż nie? Zawalił.

Zawalił.

Czy było już za późno? Całe pięć miesięcy zajęło pożeraczowi pozbawienie Jimina najważniejszych wspomnień. Jeongguk jeszcze kilka godzin temu rozmawiał z Yoongim normalnie. Nie mogło być za późno, prawda?

Prawda?

Zerwał się z podłogi. Umysł przyćmiony miał paniką i poczuciem winy, ale wiedział, że czas go goni, że nie może marnować go na mazanie się. Nawet jeżeli nie myślał do końca trzeźwo...

Dziw aż, że nic nie zbudziło mamy Yoongiego tej nocy, ale i tym razem udało mu się wyjść niezauważonym. A potem biegł. Biegł po prostu przed siebie, na oślep, na pamięć, aż znalazł się pod znajomymi drzwiami.

Otworzyła mu mama Jimina, w szlafroku, zaspana i lekko wkurzona nagłą pobudką, jednak jej mina zmiękła od razu, gdy zobaczyła wyraz jego twarzy.

– Co się... Jeongguk? Wszystko w porządku?

W innej sytuacji może próbowałby się tłumaczyć albo przynajmniej jakoś przeprosić, ale teraz zupełnie nie miał do tego głowy. Przełączył się zupełnie na autopilota, dążył do celu machinalnie.

Wpadł do pokoju przyjaciela z impetem. Jimin wrzasnął.

Może faktycznie – wtargnąć do niego tak gwałtownie i bez ostrzeżenia nie było zbyt rozsądne, biorąc pod uwagę, że ledwie dwa dni wcześniej dowiedział się, że demon porwał go właśnie z własnego domu. Ba, częściowo zobaczył to na nagraniu. Cud, że był jeszcze w ogóle w stanie zasnąć w tej sypialni.

A może właśnie nie był. Może nie był w stanie. Bo, prawdę mówiąc – wydawał się być całkiem rozbudzony już w momencie, kiedy Guk pojawił się w progu.

Jeongguk rzucił się na niego bezmyślnie, wbijając palce w materiał jego bluzy. Spieszył się, ale perspektywa bliskości była tak bardzo kusząca. W momencie, kiedy czuł się zupełnie pusty...

Jimin zadrżał, delikatnie dotykając jego włosów.

– Proszę... Powiedz, że nie jesteś opętany.

Jeongguk dopiero teraz poczuł te łzy, które zbierały się w jego gardle i dusiły go przez całą drogę.

– Yoongi – szepnął. – On zabrał Yoongiego. Zabrał mojego Yoongiego.

Jimin zesztywniał w jego objęciach.

– Masz na myśli... pożeracza? Jeongguk... Czy ty...

Guk wcisnął twarz w zagłębienie jego szyi.

– Wszystko było tak samo. Miał koszmary. Ciągle był zmęczony. Wszystko w jego pokoju jest kompletnie porozrzucane, znalazłem telefon i wygląda jak twój... Jimin, on go ma. Zabrał go.

tenebrae | bts horror auWhere stories live. Discover now