II.

1.3K 142 57
                                    


Po czaszce obijało mu się pytanie: skąd Jimin wiedział?

Jasne. To były tylko żarty. Niewinne przekomarzanie się z przyjacielem. To nie tak, że Jimin nie dotykał tego tematu wcześniej, szczególnie wtedy, gdy sam dopiero zaczął spotykać się z Namjoonem. Yoongi był obecny w życiu Jeongguka już od tak dawna i w tak dużym stopniu, że nawet znajomi, którzy nie znali jednego z nich zbyt dobrze, traktowali ich jak transakcję wiązaną.

Gdzie był Yoongi, tam był i Jeongguk. I to w ciągu ostatnich lat nie zmieniło się ani trochę.

Zmieniły się za to inne rzeczy.

Czy Yoongi był pierwszą miłością Jeongguka? Jak najbardziej. Czy Guk planował kiedykolwiek mu o tym powiedzieć? Hmm... Nie do końca.

Rzecz w tym, że Yoongi był jego największym wzorem. Starszy, pełen jakiejś takiej specyficznej charyzmy i życiowej pewności siebie, wydawał się zawsze wiedzieć, dokąd zmierza i mieć wszystko pod kontrolą, nawet kiedy w rzeczywistości tak nie było. Jeongguk bardzo go idolizował. Wodził za nim swoimi sarnimi oczkami przez lata, sam nie będąc pewnym, czym zasłużył sobie na jego uwagę i sympatię. Pod tym względem Yoongi nadal wydawał się równie nieosiągalny, co na samym początku. No i generalnie traktował go jak dzieciaka, nawet jeśli Guk uparcie usiłował przekonać go, że już tym dzieciakiem nie jest.

Tak czy inaczej, nie zrobiłby niczego, by zaryzykować utratę go. Ta wizja przerażała go do tego stopnia, że nawet własne zauroczenie wypierał tak długo, jak tylko było to możliwe, by w żaden sposób nie zagrozić ich przyjaźni. Świat bez Yoongiego brzmiał jak... najsmutniejsze miejsce na ziemi.

Więc, czy planował kiedykolwiek mu o tym powiedzieć? Nie do końca. Ale... jakoś tak samo wyszło.

I przekroczyło wszystkie jego oczekiwania.

Czy Hoseok miał rację, mówiąc, że Yoongi wydawał się teraz jeszcze bardziej nadopiekuńczy? Prawdopodobnie tak, ale tylko ich dwójka znała prawdziwy powód. I tak musiało pozostać, głównie dlatego, że Jeongguk naprawdę nie miałby życia w domu, gdyby jego rodzice się dowiedzieli. A dowiedzieliby się prędzej czy później, gdyby – świadomie lub nie – chłopcy przestali być ostrożni.

To był główny powód, czemu sugestie Jimina tak zbiły go z pantałyku. Niewinne żarty, pewnie. Ale żarty, które stały się nagle potencjalnie niebezpieczne.

Jeongguk nie był pewny, czy Jimin łatwo zrozumiałby jego obawy. Jego rodzice... nie żeby ich to nie obchodziło, nawet jeśli czasem tak to wyglądało, ale generalnie byli co do jego związku z Namjoonem nastawieni neutralnie. Nie musiał przejmować się tym, co pomyślą, co zrobią, czy nie wykopią go z domu. Dlatego nie był do końca pewien, czy jest gotów na tę rozmowę. A już na pewno nie w momencie, kiedy byli tu Taehyung i Hoseok.

Westchnął w duchu. Czy bardziej niebezpiecznie było odsłonić przed Jiminem ich pieczołowicie strzeżoną tajemnicę, czy pozwolić mu się domyślać? Pewnie będzie musiał porozmawiać o tym z Yoongim. On powinien lepiej wiedzieć, co robić.

Do tej pory: pozostawało mu przekonująco zaprzeczać. I szybko zmieniać temat.

– Co za nieludzkie stworzenie pije kawę bez cukru – jęknął Hoseok. – To jest... znęcanie się.

– Możesz nie pić, jeśli jest taka niedobra – odparł Taehyung, wzruszając ramionami.

– Nie. Wypiję.

Tae pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Mówiłeś coś, Minnie? – spytał Guk, widząc skonsternowany wyraz twarzy Jimina. Ten przez chwilę jeszcze popatrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami, po czym potrząsnął głową.

tenebrae | bts horror auWhere stories live. Discover now