3.18; nieudane przedstawienie teatralne.

Magsimula sa umpisa
                                    

— Zrozumiałam, Zuko — przerwała mu i uśmiechnęła się delikatnie. — Wejdę.

Weszła do środka. Cóż, wewnątrz panował niecny chaos. Tak, te dwa słowa były idealnym podsumowaniem. Katara nigdy nie pozwoliłaby na taki bałagan. Leila usiadła ja jednym z rozłożonych kocy.

— Kiedy mówiłaś o pełni — zaczął, wyrywając ją z zamyśleni. — chodziło ci o te sztuczki, które pozwoliły Katarze kontrolować...? 

Więc, jednak Katara postąpiła zgodnie z jej drobną sugestią.

— Płyny, a dokładniej krew w ciele człowieka, który zamordował jej matkę? — dopowiedziała. — Więc, jednak posłuchała mojej rady, cóż może to nie było zbyt rozważne... Ja użyłam tego na twojej siostrze.

— Chyba przyłączyłem się do was w odpowiednim momencie — stwierdził Zuko z lekkim przestrachem. 

— Dokładnie — przyznała nazbyt poważnie, po chwili jednak zachichotała. — Nauczyła nas tego pewna kobieta. Nie powiem, że dobrze wspominam ten czas. Chciałam zemsty. Na was, Azulę, bo przez nią miałam bliznę, bo zabiła Aanga, a z również z jej winy moja matka musiała się poświecić. Na tobie, bo czułam się bardzo zraniona. Dlatego od razu zrozumiałam, że Katara musi się z tym zmierzyć. Inaczej nie pójdzie naprzód.

— Tobie udało się pójść naprzód? — zapytał z nutką zaintrygowania w głowie.

— W pewien sposób, tak — odparła, krzyżując ich spojrzenia. Uśmiechnęła się i ziewnęła.

— Chciałbym żebyś była szczęśliwa — wyznał, co ją nieco zaskoczyło.

— Najpierw musimy wygrać wojnę — przypomniała Leila.

Nie była pewna, kiedy dokładnie zasnęła, wiedziała tylko, że stało się to niedługo później. Leila pamietała jedynie opadające powieki i to, jak zapadała się w ciemność.









Kilka dni później, zdecydowali przenieść się na Żarzącą Wyspę, a dokładniej do wakacyjnego domu Władcy Ognia. Kryjówkę zaproponował im oczywiście Zuko. Musieli znów odziać się w ubrania Narodu Ognia. Tym razem Leila nałożyła na włosy swoją spinkę i dorobiła kilka cienkich warkoczyków.

Razem z Katarą obserwowały trening magii ognia Aanga. Toph leżała na schodach.

— Nie czujecie się trochę dziwnie, że ukrywamy się przed Władcą Ognia w jego własnym domu? — zapytała Katara.

— Trochę — przyznała Leila. — Ale najlepszą kryjówką jest ta na terenie wroga.

— Mówiłem wam, mój ojciec nie zjawił się tu od czasu szczęśliwych dni naszej rodziny — przypomniał Zuko, wycierając kark z potu. Trening magii ognia to naprawdę męczące zajęcie. — Czyli dawno temu. To ostatnie miejsce, w którym ktoś by nas szukał.

Przybiegł Sokka, a zaraz za nim Suki. Chłopak trzymał w rękach jakąś kartkę.

— Nie uwierzycie! — powiedział. — Występujemy w teatrze.

— Byliśmy w miasteczku i przechodząc, znaleźliśmy ten plakat — wyjaśniła Suki, a Sokka pokazał im wspomniany przedmiot.

Na nim odmalowywały się wizerunki Aanga, Katary, Sokki i Leili. Na tle widniały oczy oraz blizna, które od razu kojarzyły się z Zuko.

— Co? Jak to w ogóle możliwe? — zastanawiała się Katara.

Podeszli bliżej, chcąc się przyjrzeć, a Sokka zaczął czytać to, co było napisane na plakacie.

catharsis || avatar the last airbender Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon