Rankiem Leila wymknęła się z domu, pozostawiając po sobie tylko krótki liścik. Zawarła w nim informacje, że niedługo wróci i żeby się o nią nie martwiły. Miała nadzieję, że Katara, a tym bardziej matka nie będą jej szukały, tylko zajmą się swoimi sprawami. Pragnęła pomóc w herbaciarni, tak, jak obiecała i spotkać się z Zuko. Nie wiedziała ile czasu było im dane. Jej dni w Ba Sing Se były niepewne, a ona sama nie wiedziała po której stronie tego konfliktu stanie Zuko.W restauracji panował gwar, ludzie przybywali, aby napić się przepysznej herbaty jaką serwowała herbaciarnia należąca do Iroh.
— Leila! — Zuko pomachał jej niezwykle, jak na siebie, uradowany.
Przywitała się z nimi, otrzymując pocałunek w policzek od Zuko. Nawet nie wiecie, jak bardzo się zdziwiła, kiedy to zrobił. Zdecydowanie, w jaki sposób zmienił swoje nastawienie.
— Kiedy przybyliśmy tu jako uciekinierzy nie sądziłem, że będę miał swoją herbaciarnie — wyznał Iroh spoglądając w stronę swego bratanka. — Pamiętajcie, aby zawsze podążać za głosem pasji, moje drogie dzieci, wtedy życie wam to wynagrodzi z nawiązką.
— Marzenia rzecz święta, czyż nie? — śmiała się Leila, ale tak, Iroh miał rację.
Na własnej skórze przekonała się, że warto było podążać za swoimi pragnieniami. Gdyby tego nie robiła, nie mogłaby być tutaj. Czy to z Aangiem, Katarą, Sokką i Toph, czy też nawet z samym Zuko oraz Iroh. Gdyby nie pozwoliła sobie na to, aby marzenia nią dyrygowały, a nie inni ludzie, to zapewne nadal tkwiłaby na Biegunie. Albo była żoną jakiegoś jegomościa z Plemienia Wody, którego wybrałby jej ojciec. Nawet wolała nie myśleć co, by powiedział, gdyby się dowiedział, że coś łączyło ją z Księciem Narodu Ognia. Nie spodobałoby mu się to. Watu nienawidził Narodu Ognia, pogardzał nim, Leila dobrze to widziała w tym, jak w zamglonych wspomnieniach traktował jej starszego brata. Matkę niegdyś kochał, ale jej syna już nie. Być może w późniejszym czasie żałował, że się z nią ożenił. Leili trudno było o tym myśleć, jej matka postanowiła kroczyć inną drogą. Podziwiała ją za to. Niewiele osób z Plemienia Wody odważyłoby się po tylu latach zakończyć małżeństwo i wyruszyć w świat. Rozmawiały wczoraj do później nocy, a Leila zrelacjonowała kobiecie wszystkie swoje dotychczasowe przygody. Oczywiście pomijając pewne kwestie. Nie sadziła, że mogła zaufać jej na tyle, aby wyznać prawdę o tym gdzie spędzała swój czas.
— Gratuluje ci stryju — oznajmił Zuko, wyrywając Leile z zamyślenia.
— Jestem bardzo szczęśliwy — stwierdził z uśmiechem Iroh. Leila również uniosła kąciki ust, ciesząc się razem z nim.
— Zasłużyłeś na to. Jaśminiowy Smok będzie najlepszą herbaciarnią — przyznał Zuko.
— Nie — powiedział Iroh, zerkając na swego bratanka — jestem szczęśliwy, gdyż postanowiłeś dzielić ten wspaniały dzień razem ze mną.
Leila aż się wzruszyła. Otarła z policzka łzę, której nie zdołała powstrzymać. Iroh zerknął na nią z troską.
— Leilo, czyżbyś płakała? — zapytał z zainteresowaniem. Zuko również na nią zerknął.
— Bo wy... jesteście tacy uroczy... — wybełkotała. Nie wiedziała skąd u niej wzięła się taka nagła uczuciowość, lecz jej słowa były zgodne z prawdą. Relacja Iroh i Zuko to, coś pięknego. Iroh był cudownym stryjem.
Ni z tego ni z owego, Zuko nagle przytulił się do nich obojga. Leila była tak zaskoczona, że nie zdołała odrazu zareagować, ale w końcu z uśmiechem uścisnęła ich.
— Zaparzmy tym ludziom herbaty! — zarządził Zuko pełen entuzjazmu i szybkim krokiem przeszedł do kuchni.
— Nigdy go takiego nie widziałam — powiedziała nieco zaniepokojona Leila, zwracając się do Iroh.
![](https://img.wattpad.com/cover/214267576-288-k190358.jpg)
YOU ARE READING
catharsis || avatar the last airbender
FanfictionLeila odkąd pamięta zamieszkuje południowe plemię wody. Jako jedna z dwóch pozostałych magów wody w tym rejonie, skrzętnie ukrywa swoje umiejętności, ujawniając je jedynie przed zaufanymi mieszkańcami wioski. Dziewczyna kilka lat temu straciła ważną...