12

181 9 6
                                    

***

Staliśmy wszyscy przed czyjąś chatą. Zdezorientowani wikingowie przypatrywali się nam. Nie byli przyzwyczajeni do pojawiania się ludzi znikąd.

Berk nie zmieniło się praktycznie w ogóle. Kolorowe, drewniane chaty, karczmy, paśniki dla smoków. Ktoś grał na lutni, a ktoś inny na harmonijce. Wikingowie pozdrawiali się nawzajem.

Bardzo szybko zorientowałem się gdzie jest dom ojca. Zapukałem dwa razy, wyczekując odpowiedzi. Za drzwiami usłyszałem krzyki oraz głośne rozmowy.

- Idę otworzyć! - przed nami pojawił się szczęśliwy tata z zabawkami w rękach. Na nasz widok upuścił je i zaczął nas przytulać.

- Synu! Wreszcie się pojawiłeś! I ty Ayla! Wybaczcie mi, że nie byłem na ślubie. Nie mogłem dotrzeć. Czytałem wasz list! A to wasza córka?

- Owszem. To Mirabell.

- Moja kochana wnusia... Niech dziewczynki się poznają! I ty musisz pobawić się z Rose!

Weszliśmy do środka i usiedliśmy na kanapie. Szczerbatek położył się na dywanie i zasnął. Usiedliśmy razem z Aylą, i objąłem ją ramieniem. Po chwili z góry powolutku schodziła Rose. Miała piękne brązowe włosy zaplecione w dwa warkocze oraz zielone oczy. Ubrana była w spódniczkę i bluzeczkę i kamizelkę, a na szyi zwisał luźno łańcuszek Astrid. Na mój widok zbiegła szybciej i zaczęła obsypywać dziadka pytaniami.

- Czy to tata, dziadku? Czy to tatuś?

- Tak, kochanie.

Przytuliłem dziewczynkę, a do nas przyłączyła się Mirabell. Moje małe księżniczki.

- No lećcie się bawić, małe.

Obie pobiegły na górę, chichocząc. Od razy przeszliśmy do wyjaśniania Stoikowi całej sytuacji. On też miał coś nam do powiedzenia.

- Pamiętasz Czkawka jak mówiłeś, że Rose to śmiertelniczka? Myliłeś się. Od jakiegoś czasu świadomie wykorzystuje swoje moce.

- A mianowicie jakie?

- Rozmawia ze zwierzętami i smokami. Umie też manipulować ludźmi. Nie wiem czy to dobrze, czy źle...

- Źle - wtrąciła Ayla. - Ktoś musiał rzucić na nią urok, ponieważ nikt nie rodzi się z takimi mocami... Jakiś czarnoksiężnik, ponieważ na Sacre nie uczą takich rzeczy. Macie wrogów, którzy w ostatnim czasie napadli na Berk?

Stoik zaczął myśleć, gładząc swoją rudą brodę. Nie trwało to długo.

- Tak. Jakieś pięć lat temu napadł na nas Drago Krwawdoń. Wtedy zmarła Astrid i cała reszta...

Mimowolnie uroniłem łzę. Zginęło wiele niewinnych ludzi.

- To musiało się właśnie wtedy. Ktoś, kto zabił Astrid wcześniej rzucił urok na Rose. To jest już nieodwracalne. Może tą moc wykorzystać w obronie Dobra, ale nie koniecznie. Trzeba uważać. Jej zdolność jest bardzo niebezpieczna...

- Rose nie może tutaj zostać - wtrącił tata. - Sami słyszycie. Ona należy do Was. Jest czarodziejką. Poza tym powinna trzymać się z siostrą.

- Wiadome... - w tym momencie zwymiotowałem. Ayla magicznie usunęła wymiociny. - Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje... To jest coraz częstsze...

- W każdym razie prosilibyśmy, by dziewczynki zostały tu jeszcze około półtorej godziny. Mamy coś do załatwienia...

- Dobrze, kochanie - mruknął tata. - Przejdźmy na ty, kochanie. Mów mi tato.

Magic, Love, War, DragonsWhere stories live. Discover now