6

291 17 7
                                    

***

6 miesięcy później

Byłam bardzo szczęśliwa. Płakałam ze szczęścia. Nigdy nie byłam tak wesoła.
Przede mną klęczał uśmiechający się Czkawka z puzderkiem w rękach. Zakryłam dłońmi twarz, nadal płacząc. Chłopak mówił nieśmiale, bojąc się mojej reakcji.

— Ayla, ja wiem że pół roku to mało czasu. Jednak zdążyłem Cię doskonale poznać i jestem pewien, że nie powinienem z tym czekać. Jesteś piękna niczym Sif, mądra, doskonała niemalże idealna. Kocham Cię bardzo, nad życie i pragnąłbym, spędzić z Tobą resztę życia. Nie wyobrażam sobie nikogo innego obok siebie w przyszłości. I chciałbym się teraz zapytać jednej zasadniczej rzeczy: Czy wyjdziesz za mnie? Czy chciałbyś spędzić ze mną resztę życia?

— Tak, Czkawka! — krzyknęłam, rzucając się klęczącemu chłopakowi w ramiona. — Wstań ty głupku, nie klęcz!

Wstał tak jak powiedziałam i ponownie rzuciłam mu się w ramiona. Następnie całowaliśmy się czule, nie szczędząc czasu. Oplatałam jego szyję ramionami, a jego ręce trzymały mnie w talii. Darya, Vanadey, Dream oraz Yennefer zaczęły klaskać. Każda z dziewcząt miała chłopaka. Żadnego akurat z nimi nie było. Kiedy w końcu zabrakło nam tchu, Haddock ujął moją prawą dłoń i na prawy palec nałożył pierścionek zaręczynowy. Był skromny, ponieważ kamień był malutki i ubogi, jednak był piękny, bo od serca.

— Wybacz kochana, że taki skromny... — zarumienił się.

— Nic nie szkodzi. Już myślałam, że nigdy tego nie zrobisz... — zażartowałam.

— Już myślałam, że Czkawka z Tobą tylko tak pogrywa — odparła Darya. — A jednak! Czekałam na moment, kiedy on ci się oświadczy. Wreszcie będziecie szczęśliwi i będziecie mogli nacieszyć się swoim towarzyszem...

— Niedokońca — powiedziałam. — Jutro mam egzamin ostateczny. Muszę natychmiast biegnąć na zajęcia. Muszę zdać tą próbę. Muszę.

— Powodzenia, kochanie — mruknął zielonooki, całując mnie w policzek i usta.

— Dziękuję — po czym pobiegłam po swój łuk, myśląc o naszym szczęściu. Tylko jednego nam zabraknie w naszym związku i przyszłym małżeństwie. Dziecka. Jestem bezpłodna, czego dowiedziałam się niedawno od Hestii.

Przed chwilą do siebie wezwała mnie Hestia. Była bardzo zmartwiona, co i mi się udzieliło. Bałam się co miała mi do powiedzenia. Mówiła mi tylko, że ma coś ważnego do powiedzenia, co już dawno powinna mi powiedzieć.

Czkawka również był zmartwiony. Byliśmy razem już dwa miesiące.

Haddock leżał pół nagi w łóżku, opierając się na lewym łokciu. Przysunął się bliżej, przytulając się mocno.

— Jak myślisz, o co chodzi? — zapytałam.

— Nie wiem, jednak powinnaś tam iść. Inaczej nie dowiesz się nigdy.

Zgodziłam się. Miał rację. Wstałam, zarzucając na siebie szlafrok. Chłopak nie nałożył na siebie żadnej koszuli. Na dworze było lato, twierdził, że jest mu gorąco. W drzwiach stała kobieta. Wyprosiła chłopaka. Zielonooki oparł się tyłem do okna i założył ręce na piersi. Riviril rzuciła zaklęcie na całe pomieszczenie.

— Dzięki temu On nie będzie słyszeć. Nie podsłucha nas.

— A o co chodzi? — dopytywałam zmartwiona. — Hestia?

— Sama zdecydujesz, czy mu powiesz tą informację. Myślę, że to dla was będzie znaczące, jeśli masz być z nim w związku. Bo... Ty nie będziesz mogła mieć dzieci.

Magic, Love, War, DragonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz