Epilog

11.1K 300 223
                                    


- Oszukujesz!- krzyknęłam zirytowana.

- Nie, nie prawda. Po prostu jestem w tym dobry i znów wygrałem - powiedział dumnie Sam, kiedy popisz kolejny przegrałam z nim w szachy.

Jest połowa wakacji i przez ostatnie kilka tygodni spędzałam z nim dużo czasu. Sam miał urlop i postanowił odwiedzić mamę w Seattle, przez co mieliśmy możliwość spotykania się. Scott, Darcy i Emma również byli w domu, więc te ciepłe dni głównie spędzaliśmy czas w piątkę, jak dawniej.

- Dobra, poddaję się - wzruszyłam ramionami  i wstałam - idę po lody.

Po czym wyszłam z mojego pokoju i zeszłam do kuchni, gdzie wyjęłam z lodówki opakowanie truskawkowych lodów i wróciłam na górę.

Siedzieliśmy u mnie od południa, ponieważ dziś wyjątkowo był bardzo ulewny dzień. Reszta miała dołączyć do nas za około godzinę, a później mieliśmy w planach wyjść na imprezę. Był piątek, chociaż teraz wszystkie dni zlewały się w jedno i czasem ciężko było je rozróżnić.

Położyłam się plecami na łóżku i jedząc, po prostu patrzyłam w sufit. Przez chwilę nic nie mówiłam, po prostu myśląc.

Nie rozmawiałam z Noah od prawie dwóch miesięcy. Nie dostałam nawet jeden pieprzonej wiadomości, ale ja również do niego nie pisałam. Przez pierwsze tygodnie po zakończeniu się roku i powrocie do Seattle czułam się strasznie.. pusto. To wszystko skończyło się tak szybko i nie potrafiłam tego pojąć. Ciężko było mi się przyznać, ale cholernie za nim tęskniłam.

Emma często pytała mnie o Noah, a ja wciąż zbywałam tem temat, mówiąc, że wcale o nim nie myśle. Oczywiście kłamałam, bo w rzeczywistości myślałam o nim ciągle.

Około siódmej wieczorem razem z dziewczynami siedziałyśmy w moim pokoju i ogarniałyśmy się na imprezę, podczas gdy chłopcy komentowali i narzekali na to, jak dużo nakładamy na twarz makijażu.

- Możecie się pospieszyć? Chce mi się pić - wyjęczał Scott, pstrykając palcem w czoło Darcy.

- Przecież masz colę na stole - powiedziałam, kończąc malować oczy.

- Potrzebuję piwa, do cholery.

Przewróciłam oczami, a później po paru chwilach wyszliśmy z domu, wsiadając do wcześniej zamówionej taksówki.

Widziałam, że Emma zawzięcie z kimś pisze, więc próbowałam zerknąć na ekran jej telefonu, ale zasłoniła go.

- Z kim tak piszesz? Czyżby z Zach'em?- uniosłam jedną brew - Tylko błagam, nie mów mi, że prowadzicie seks-rozmowę.

Brunetka prychnęła pod nosem, kręcąc głową, ale nic nie odpowiedziała, po prostu mnie zbywając. Zmarszczyłam czoło, ale olałam to, gdy wychodziliśmy z auta i skierowaliśmy się do najlepszego klubu w Seattle.

W środku trwała już gruba impreza, a na parkiecie tańczyło mnóstwo osób. Klimat tego miejsca był w stylu retro, a wokół można było zobaczyć pełno neonowych dodatków.

Usiedliśmy na naszą lożę i zamówiliśmy alkohol, gdzie już po godzinie byłam dość pijana.

- Spokojnie - powiedziała, śmiejąc się Emma, kiedy sięgałam po kolejny kieliszek.

- No co?- podniosłam brwi.

Wtedy dostała jakąś wiadomość i szybko ją przeczytała, a później znów na mnie spojrzała.

- Chodź tańczyć.

Okej, jej zachowanie zdecydowanie było dziwne.

Jednak wstałam i poszłam tańczyć. Zamknęłam oczy, kiedy zaczęła lecieć jedna z moich ulubionych piosenek i po prostu bujałam się w rytm.

Nothing breaks like a heart Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz