16: Udało Ci się

6.4K 299 56
                                    


Zostaw coś po sobie, buziaki!

Miesiąc zleciał bardzo szybko i w mgnieniu oka były już święta, na które wróciłam do Seattle i spędziłam w gronie najbliższych. Oczywiście nie obyło się bez obiecanej nocki filmowej z Emmą, Darcy i Scottem. Cieszyłam się tym magicznym czasem, a śnieg, który spadł w samą wigilie sprawiał, że były to w stu procentach udane święta.

Na sylwestra wróciłam do Los Angeles, ponieważ razem z resztą moich znajomych z kampusu wynajęliśmy salkę tuż przy plaży, gdzie odbędzie się pokaz fajerwerków. Podobno z roku na rok jest to coraz bardziej widowiskowe.
Razem ze mną polecieli moi przyjaciele z Seattle. Zgodzili się na moją propozycje niemalże od razu, bo wiadomo, że sylwester nie były bez nich taki fajny.

Kiedy przyjechaliśmy na kampus w ostatni dzień grudnia, cała trójka promieniowała z podekscytowania, a gdy zobaczyli Hannah oraz Collina zaczęli wręcz skakać z radości. Śmiałam się na ten widok, bo na prawdę wydawali się być tacy szczęśliwi.

- Collin, stary!- krzyknął Scott obejmując chłopaka w przyjacielskim uścisku.

- Super, że przyjechaliście!- powiedziała Hannah.

Później z dziewczynami poszłyśmy do damskiego akademika, a Scott z Collinem do męskiego.

Zaczęłyśmy wspominać nasz wyjazd do Hiszpanii, a potem ogarniać się na imprezę, na która dojechaliśmy zamówionym uberem.

W LA było chłodniej niż zwykle, więc na świecąca, krótką sukienkę na ramiączkach ubrałam czarne futerko. Na miejsce dojechaliśmy po siódmej i od razu ruszyliśmy w stronę sali.

Weszłam przez drzwi i automatycznie dostrzegłam siedzącego przy stoliku Trey'a wraz z Zach'em. Brunet spojrzał na mnie i momentalnie wstał z krzesła, jakby zobaczył conajmniej wchodząca królowę Elżbietę. Posłałam w jego stronę nieśmiały uśmiech i podeszłam do niego razem z resztą.

- Hej White - powiedział patrząc na mnie z góry czekoladowymi oczami.

- Hej - uśmiechnęłam się, przyłapując się na tym, że myśle o tym, jak dobrze wyglada w czarnej opiętej koszuli.

- A więc to jest ten słynny Noah Trey, huh?- usłyszałam obok siebie głos Emmy.

Noah uśmiechnął się cwaniacko, marszcząc lekko czoło i przeniósł na nią swój wzrok.

- Czyli zostałem już obgadany? Słodko - zaśmiał się - Ty musisz być Emma - wyciągnął w jej stronę rękę, co dość mnie zdziwiło, więc uniosłam swoje brwi w górę.

- Zgadza się - odparła - wcale nie jest taki niewychowany, jak kiedyś mówiłaś - te słowa powiedziała o wiele ciszej tak, żebym tylko ja je usłyszała, ale niestety jej się to nie udało.

- Dzięki - zaśmiał się Trey - poprawiłem się, tak?

- Ta, pewnie - sarknęłam przewracając oczami.

W tym momencie podszedł do nas Zach, który przywitał się ze mną uściskiem i spojrzał zaczarowanym oczami na Em.

- J-Jestem Zach - wyjąkał uśmiechając się, a oczy błyszczały mu się jakby zobaczył czerwone Ferrari.

- Emma - odparła słodko się rumieniąc.

- Okeeej - powiedziałam przeciągając, widząc jak na siebie patrzą - idziemy się napić - słowa skierowałam w stronę Trey'a i pociągnęłam go za nadgarstek do barku.

- Chcesz mnie upić?- zaśmiał się Noah, idąc za mną.

- Tak, a potem wykorzystać - sarknęłam i standardowo przewróciłam oczami.

Nothing breaks like a heart Where stories live. Discover now