15: Jesteś niemożliwie bipolarny

6.7K 273 103
                                    


Po powrocie na kampus było już grubo po dziesiątej, więc wcale nie dziwiło mnie, że dziedziniec był prawie opustoszały.

Przez cały lot nie zmrużyłam oka, zadręczając się sytuacją w sklepie. Ostatecznie jednak musiałam o tym zapomnieć i po prostu zajęłam głowę czymś innym.

W pokoju już czekałam na mnie Hannah, z którą przywitałam się mocnym uściskiem.

W poniedziałek rano myślałam, że wyrzucę komórkę przez okno, żeby tylko przestała dzwonić informując mnie, że czas wstawać na zajęcia.

Leniwie otwarłam jedno oko i wyłączyłam budzik, starając się nie obudzić Hannah, która spała jak zabita. Miała na późniejszą godzinę, więc niech chociaż ona sobie pośpi.

Niechętnie wstałam i ogarnelam się do życia, zabierając z przenośnej lodówki mrożoną kawę na rozbudzenie.

Wyszłam cicho z pokoju ruszając w dół po schodach, gdzie wpadłam na Brooklyn, która miała razem ze mną pierwsze zajęcia.

- O hej!- odezwała się pierwsza - jak minął Ci długi weekend?

- Dobrze i.. za szybko - westchnęłam.

- Tak, to prawda. Ale za trzy tygodnie święta, a później wolne aż do sylwestra, więc.. szybko zleci!

- Oby - uśmiechnęłam się i razem poszłyśmy na uczelnię.

Na okienku postanowiłam standardowo uciąć sobie drzemkę w pokoju, więc wróciłam do niego i od razu padłam na łóżko.

Nie zdążyłam jednak nawet zamknąć oczu, kiedy drzwi się otworzyły i do środka wpadł Trey.

Zamknął za sobą drzwi, a ja nawet nie pofatygowałam się żeby wstać, kiedy podchodził w moją stronę.

- Co tu robisz?- zapytałam bardziej znudzona niż przejęta.

- Mówiłem, że wrócimy do tematu - powiedział szczerząc się.

Zamknęłam oczy wzdychając i myśląc sobie, że ten chłopak na prawdę jest niemożliwy.

- Trey..- zaczęłam, ale mi przerwał.

- Mówiłaś, że Hannah będzie miała coś przeciwko. Jak widać nie ma jej, więc nie ma problemu.

- Czy Ty przypadkiem nie powinieneś mieć teraz zajęć?- zapytałam chwytając się za głowę.

Czułam się rozpalona, a w tym samym czasie było mi zimno. Miałam nadzieję, że nie chwyta mnie żadna choroba.

- Co jest? Źle się czujesz?- zapytał, widząc, że przykrywam się szczelnie kołdrą.

- Trochę, mam dreszcze.

Chłopak przygryzł dolną wargę jakby.. ze zmartwienia? I usiadł obok mnie.

- Przesuń się - powiedział i wszedł pod kołdrę, a później objął mnie ramieniem i przysunął do siebie.

Nie powiem, że zrobiło mi się o wiele lepiej. Jego skóra była wręcz gorąca i na dodatek ładnie pachniał.

- Ładnie pachniesz - wyszeptałam zaciskając pięść na jego koszulce z adidasa. Chyba zaczynam majaczyć.

Chłopak zaśmiał się cicho i wplótł dłoń w moje długie włosy, zaczynajac się nimi bawić.

- Śpij - powiedział wręcz czułym głosem, którego nigdy u niego nie słyszałam.

Byłam zbyt zmęczona i było mi zbyt wygodnie, żeby kazać mu wyjść i zostawić mnie samą, więc schowałam dumę do kieszeni i po prostu leżałam słuchając jego płynnego oddechu.

Nothing breaks like a heart Where stories live. Discover now