1

935 26 21
                                    

***

Wyspa Sacra mieściła pięćset mieszkańców. Rosły na niej wiecznie zielone lasy i praktycznie nigdy nie padał deszcz. Mało kto wiedział o tej wyspie, oczywiście nie licząc mieszkańców. Sacra kryła swoją mroczną tajemnicę. Znajdowało się tutaj wiele odpowiedzi na nurtujące śmiertelników pytania Otóż... Przebywali tutaj czarodzieje. Tak. Zarówno czarodzieje jak i czarodziejki. Znachorzy i znachorki. Nikt nie miał identycznej mocy. Każdy posiadał inne umiejętności. Jedna osoba mogła rozmawiać ze zwierzetami, a inna kontrolować ruchem wody. Ktoś inny mógł decydować o przemieszczaniu się chmur. Nie było nudno, ale i nie łatwo. Trzeba było pracować na swoją przyszłość i udoskonalać swoje umiejętności magiczne. Moce przydawały się w życiu codziennym, jednak to czasem. Najczęściej wykorzystywało je się przeciwko złu i niebezpieczeństwu oraz samoobronie.

Przedstawię się. Jestem Ayla Rill. Według lat ludzkich mam dwadzieścia jeden lat. W latach czarodziejskich, to sto dwadzieścia jeden. Mam wykształcenie znachorki i widziałam wiele krzywd ludzkich. Jestem wytrwała i robię to co sobie postanowię. Nie rezygnuje z marzeń. Trudne życie ze mną. Kocham pomagać ludziom. Wierzę w dobro, przyjaźń, zarówno jak i miłość. Chciałabym opuściwszy Sacre i znaleźć swoich genealogicznych rodziców...

Zostałam zabrana prawdziwym rodzicom i sprowadzona na tą wyspę. Każdy mieszkaniec został w taki sposób wybrany do magii. Następnie mistrzynie zmieniały nam imiona. Następnie każdy przechodził specjalną ceremonię. W ten sposób przestawało się być śmiertelnikiem, a pełnoprawnym czarodziejem.

Jako jedna z nielicznych na Sacre trafiłam o wiele wcześniej. Byłam ciężko chora i tylko dzięki magii powróciłam do zdrowia. To dlatego mam białe włosy. Sięgają mi do pasa, więc zazwyczaj zaplatam je w kłosa lub warkocza. Mam fioletowe oczy. Nie jestem najwyższa, ale też i nie najniższa. Jestem chuda i choćbym miała zjeść bardzo dużo, nigdy nie przytyję. Mam idealnie gładką cerę. Jestem również bardzo blada. Mam urodę albinoski. Czasem na policzkach pojawią się delikatne rumieńce.

Zazwyczaj noszę czarne spodnie. Nie mam butów z ciepłym futrem, jak to większość wikingów, co to - to nie. Mam wysokie bordowe kozaki do samych kolan zaplatane czarnymi sznurówkami. Bluzkę również mam czarną, na jeden rękaw. O wiele za duża jak na mnie. Przeplatam się dwoma skórzanymi paskami, by podkreślić talię. Na lewej dłoni noszę kilka bransoletek. Noszę również kilka łańcuszków z wisiorkami w kształcie księżyca.

Zapomniałam powiedzieć jaką moc posiadam ja. Ayla, ¹oznacza światło księżyca. Jestem boginią księżyca oraz gwiazd. Władam nocą i to ja decyduję kiedy jest pełnia, kiedy zaćmienie, wiem też o porach przypływu.

Dzień chylił się ku końcowi, zsyłając na Sacre falę ciepła. Kończył się dzień, a zaczynała noc. Kierowałam się na wzgórze, gdzie musiałam zadecydować o księżycu i o jego fazie. Usiadłam na krawędzi klifu i wypowiedziałam zaklęcie:

- Creita - przede mną pojawiły się symbole, znaki oraz rysunki. Na dzisiejszą noc przypadała pełnia. Za pomocą innych zaklęć rozłożyłam gwiazdy. Było ich dużo, lecz byłam wprawiona. Siedziałam sama, do czasu. Obok mnie zasiadł Oryn Ason. Był wysokim, szczupłym i wysportowanym mężczyzną o brązowych włosach i złoto - żółtych oczach. W czasie dnia miał żółte, a w trakcie nocy złote. Władał słońcem oraz jego promieniami. Wyznaczał wschody i zachody. Decydował o zaćmieniach.

Był śmiały i nie znał czegoś takiego jak porażka i ból. Był wygadany, jednak czasem milczał jak zaczarowany. Był miły oraz sympatyczny, jednak również zbyt nachalny. Bardzo często ryzykował, by móc posunąć się o krok za daleko i poczuć smak zwycięstwa. Czasem jednak wychodziło mu to na złe.

Magic, Love, War, DragonsWhere stories live. Discover now