|5. Moja spontaniczność.|

925 83 109
                                    

Yoongi siedział w salonie, jedząc kanapkę z jajkiem i oglądając nudne programy w koreańskiej telewizji. Zawsze podziwiał głupotę reklam, które przewijały się po ekranie raz po raz. Westchnął zrezygnowany kiedy w telewizji poleciał spot reklamujący bezpieczne zachowanie w metrze, gdzie banan wpadł pod pociąg i zerwało z niego skórkę. 

-To przechodzi ludzkie pojęcie...- jęknął i zmienił kanał.

Na ekranie pojawiła się para zakochanych ludzi, trzymających się za dłonie w akompaniamencie nostalgicznej muzyki. Mężczyzna w zwolnionym tempie chwycił kobietę za tył głowy i pocałował ją głęboko. Yoongi prychnął zirytowany i wyłączył telewizor pilotem. 

Komercjalizacja miłości w obecnych czasach doprowadzała go do czerwonej gorączki. Media wywierały na ludziach presję w postaci gloryfikowania związków i przelotnych zauroczeń. Według obecnych seriali, najważniejszą rzeczą dla człowieka było znalezienie tej "drugiej połówki". Człowiek nie mógł znaleźć szczęścia w życiu póki się w kimś nie zakochał. Według popkultury bycie samotnym wiązało się z osobistą tragedią i smutkiem. Świat wywierał presję na każdym człowieku, chcąc go zmusić do jak najszybszego znalezienia partnera. Zmuszał ludzi do szukania sobie miłości bez zastanowienia oraz bez większego uczucia. Ludzie często wiązali się w pary, nie myśląc o konsekwencjach oraz nie biorąc pod uwagę swoich prawdziwych emocji. Swoje decyzje tłumaczyli rozsądkiem, presją społeczną oraz namowami rodzin. Cała kolorowa, mydlana bańka pękała w momencie gdy okazało się, że nie ma prawdziwych książąt i księżniczek z bajki, a cały związek to nie tylko wzloty ale również bolesne upadki.

Yoongi wierzył w czystą miłość. Taką, która nie musi być wywołana żadnym pobocznym czynnikiem. Nie chciał związku dla pieniędzy. Wygląd również był dla niego czymś drugorzędowym. Najważniejsze czego chciał to bezwzględnego zaufania i motyli w brzuchu.

Brunet wyjrzał przez okno i przypomniał sobie swój ostatni pocałunek z Hoseokiem. Po jego plecach przeszły dreszcze i bezwiednie dotknął warg dwoma palcami. Wciąż był w stanie przypomnieć sobie jakie to uczucie, gdy szatyn łączy się z nim w prawie desperackim pocałunku. Yoongi zagryzł wargi, czując jak policzki zaczynają go niebezpiecznie mocno piec. Zastanawiał się co zrobiłby Hoseok gdyby go wtedy nie powstrzymał. Motyle pocałunki sprawiały mu dziwną przyjemność i wywoływały w nim nieznaną do tej pory ciekawość i niecierpliwość. Chciał więcej, bał się kolejnego kroku szatyna ale jego ciało i umysł potrzebowały tej bliskości. To co wywoływał w nim młodszy  już dawno przekroczyło granicę pustej fizyczności. Każdy gest ze strony szatyna wywoływał w jego ciele falę ciepła i Yoongi zastanawiał się czy to co czuł Hoseok było chociaż w połowie tak silne.

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk otwierających się drzwi. Odwrócił się powoli i zobaczył Jimina, który stał w czarnym szlafroku i trzymał w dłoni szklankę wody. 

- Dzień dobry. Jak się czujesz? - spytał się zachrypniętym głosem i usiadł naprzeciwko przyjaciela.

- Kiepsko, dzisiaj mam się spotkać z Hoseokiem i nie wiem co z sobą zrobić. - westchnął starszy i podrapał się niezręcznie po głowie.

- Tego się nie spodziewałem... Nie po tobie. Nie spodziewałem się, że pozwolisz mu na tak wiele.- rzucił Jimin i popukał palcami w blat stołu.

- Jimin... Wiem, że zabrzmię jak dziecko, ale co czujesz gdy Taehyung cię dotyka? - spytał się Yoongi i spojrzał na przyjaciela, uważnie obserwując jego reakcję.

Jimin zamrugał szybko i przekrzywił głowę. 

- Czuję się dobrze? Bezpiecznie i przyjemnie. Gdyby było inaczej to bym nie był z nim w związku. -  odpowiedział i podniósł brew do góry.

7 minutes in Heaven 「yoonseok」✓Where stories live. Discover now