Wściekła oomanka

111 5 50
                                    

Przyszłość, po wojnie i zawarciu pokoju między Yautja, a ludźmi.

Właz z wielką trójką wymalowaną na metalowej powierzchni otwierał się przed dwójką istot - męskimi przedstawicielami gatunku ludzkiego i yautjańskiego, którzy niecierpliwie spoglądali to na właz, to za siebie. Po dwóch sekundach po ich nogach potoczył się podmuch dusznego powietrza, a z każdą chwilą do ich uszu docierało coraz więcej krzyków i przekleństw.

Gdy przejście otworzyło się w połowie, Yautja w jednolitym, szarym kombinezonie mechanika wręcz radosnym krokiem przemknął na drugą stronę, zostawiając swojego kompana w tyle. Co chwila odwracając się za siebie, wszedł między uwijających się we wszystkie strony kilkudziesięciu członków załogi naprawczej, jak żyrafa wśród zebr wzrokiem przeszukiwał cały sektor, aż jego wzrok zatrzymał się na panelu kontrolnym statku.

Z gracją omijając niższy gatunek ludzki, doszedł do swojego celu i przystanął, wypatrując wśród tłumu krzyczącego w jego stronę człowieka.

- Och! Ster!

Yautja odwrócił głowę w stronę delikatnego, kobiecego głosu. Dwa razy zamrugał na widok ludzkiej kobiety z promienną twarzą, nieco za długim na nią szarym kombinezonie oraz z długim, spiralnie skręconym kucykiem przewieszonym przez prawe ramię.

- Laura - powiedział i odwrócił głowę, przemknął wzrokiem po otoczeniu i znów się odwrócił.

- Nie mów mi tylko, żeś zapomniał imion swojej starej załogi! Bezczelny! Ale jeszcze nie tak jak Moch'de - powiedziała zakładając ceremonialnie ręce na piersi.

- A ten nicpoń co znów zrobił?

- Lepiej. Nie. Pytaj. - Poradził zduszany, ludzki mężczyzna z jasną, kozią bródką, który stanął tuż obok kosmicznego mechanika.

- Dlaczego nie? Drogi Kevinie, skoro on może wpadać w asteroidy z bandą łowców, to też może wiedzieć... Czym mnie nie denerwować - ostatnie zdanie kobieta wycedziła przez zęby.

- Przepraszam, poprawię - wypowiedział się Yautja-mechanik, znów odwracając głowę. - Z bandą wściekłych łowców.

Kobieta podniosła zaskoczona brwi, ale po chwili uśmiechnęła się półgębkiem.

- Nie mówcie mi tylko, że wsadziliście ich do oczyszczalni!

- Z podwójnym myciem.

Po tych słowach zapanowało siedem sekund ciszy i po której wszyscy wybuchnęli niespodziewanym śmiechem.

Yautja nagle wzdrygnął się, gdy tuż za sobą usłyszał wrogie warczenie. Z lękiem wypisanym na twarzy odwrócił się do pięciu przedstawicieli swojego gatunku, którzy prócz zwykłego ekwipunku łowców byli cali oblepieni w białej piance.

- Hej - przywitał się najwyższy z nich.

- Kurwa - zdążył powiedzieć mechanik, gdy został chwycony za kołnierz i przyciągnięty blisko twarzy dowódcy łowców.

- Co ty na to, że to teraz my zrobimy jakiś żarcik? - wycedził przez kły kosmita. - Może polejemy cię krwią Węża*? Zobaczymy, w ile sobie poradzisz...

- Ekhem - nagle tuż między mechanikiem, a grupą łowców stanęła niska, ludzka kobita. Wzrokiem piwnych tęczówek obarczyła zimnym spojrzeniem mechanika, jak grupę, i teatralnie westchnęła.

- Co za szkoda. Tacy debile jak wy niedługo tu pożyją.

- A co masz na myśli, oomanko? - rzucił bez zastanowienia jeden z Yautji.

Nie minęła sekunda od wypowiedzenia tych słów, gdy kobieta z niezwykłą szybkością podeszła do niego, uderzyła w kolano opancerzonym w metal butem, a gdy tylko łowca, wyjąc z bólu, pochylił się, chwyciła go za kilka pasm dreadów i mocno pociągnęła. Yautja nawet nie zdążył jej nic zrobić, gdy przed jego prawym okiem stanął czubek śrubokręta.

- Nienawidzę was, nienawidzę tak aroganckiego gatunku jak wy. Że w ogóle mieliście czelność prosić nas, prostych ludzi z transportu, o pomoc. Czyżbyście chcieli obniżyć swój poziom do naszego, by mnie jeszcze irytować? Jesteście okropni!

- Laura, w tej sprawie... - odezwał się nagle Ster podnosząc rękę jak na odpowiedź w szkole. - Muszę... cię zdecydowanie poprzeć!

Po reszcie grupy jak echo przewinęły się niezadowolone pomruki.

- Tak, tak - powiedziała retorycznie kobieta, posyłając kolejne zimne spojrzenie ku grupie. - Ty jakoś zawsze potrafiłeś zachować nieco zdrowego rozsądku i nie denerwować osób, których nie należy zbytnio ruszać. Ci tutaj powinni brać z ciebie przykład. A jak na razie...

Mówiąc ze wzrokiem nieokazującym żadnych uczuć, pociągnęła jeszcze za dready, a odległość rogówki obcego od czubka śrubokrętu dzielił ledwie milimetr.

- ... sprawiają same kłopoty, mimo iż powinni być nam wdzięczni w ogóle za to, że wzięto ich pod skrzydła tego statku.

- Ja...- odezwała się niepewnie ofiara kobiety, ledwie śmiąc przełknąć ślinę.

- Czyżbyś chciał przeprosić za swoje zachowanie? Och, jakieś to życzliwe. Nie wysilaj się. Puszczę cię bo mam inną sprawę do załatwienia. Muszę kogoś... zabić.

Po tym, oddaliła śrubokręt i powoli puszczała pasma dreadów, jednak przy ostatnim mocno pociągnęła, tak że Yautja jęknął boleśnie. Reszta łowców łącząc się w nim w bólu, odwracała twarze, biła się w pierś z mocno zamkniętymi powiekami, jeden zaczął się modlić po cichu, ledwie powstrzymując łzy współczucia. Na ten dziwny widok, niektórzy z pracowników statku stawali zdziwieni, nie rozumiejąc sytuacji. 

Kobieta, bez cienia jakiejkolwiek empatii, jak gdyby nic, z lekkim uśmiechem na twarzy oddaliła się w swoją stronę.

- Wiem, że wszyscy teraz przeżywają minione chwile, ale mogę zadać pytanie? - zapytał Ster swojego ludzkiego przyjaciela.

- Dawaj.

- Więc... Moch'de i Laura się pokłócili.

- Owszem.

- Moch'de coś zrobił.

- Owszem.

- Coś, za co go Laura w najbliższej przyszłości zamorduje.

- Owszem.

- Czyli wszystko jasne.

Obcy spojrzał na łowców i chcąc wykorzystać chwilę, próbował ukradkiem cofnąć się, gdy znów ktoś go chwycił.

- Chwila, chwila! - przerwał im jeden z Yautja z podejrzliwym wyrazem twarzy warknął:

- Czy ja dobrze słyszę? Moch'de to yautjańskie imię.

- Owszem - przyznał Kevin.

- Przecież to statek oomanow, to po co wam Yautja?

- Został tutaj przeniesiony na czyjąś prośbę.

- Czyją prośbę?

- Kobiety.

Cała grupa łowców zjednoczyła się w przemyśleniu nad tą informacją, gdy po dziesięciu sekundach ich dowódca orzekł w przebłysku:

- Czekaj, czekaj. To jest dziwne! Czyżby... Yautja i OOMAN?!!!

- Wow, już się domyśliłeś? - przyznał pełen podziwu Ster uśmiechając się ironicznie, tak samo jak jego przyjaciel.

- RAZEM?! W ZWIĄZKU?!

Ciąg dalszy nastąpi... 

Tekst pisany pod wpływem Bakemonogatarari.


Odzyskanie ex-oomankiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz