Ostatni rozdział.

815 63 34
                                    

Minął tydzień od tej kłótni i żaden z nas nie odważył się odezwać.
Przez ten cały czas przechodziliśmy obok siebie obojętnie, tak jakby to wszystko co się wydarzyło między nami nigdy się nie wydarzyło...
A to jest naprawdę bolesne.

Minął kolejny tydzień i kolejny, a ja co raz bardziej cierpiałem, bo za każdy razem kiedy szedłem spać śnił mi się jak mnie delikatnie dotykał z tym swoim pięknym uśmiechem...
Przez to w szkole dostawałem co raz więcej jedynek, a w pracy robiłem co raz więcej błędów...

- Ej! Słyszeliście, że ten przystojniak Kataro Williams przenosi się do innej szkoły?!-

- Cooo? Jak to?!-

- No właśnie?!-

Kiedy usłyszałem jego imię i że odchodzi to poczułem ucisk na sercu i miałem taką myśl, aby wstać i go zatrzymać! I powiedzieć... Żeby został przy mnie...
Ale mój mózg na to nie pozwoli... Za bardzo cierpiałem, abym teraz błagał go, aby nie odchodził.

Kiedy usłyszałam dzwonek, który oznajmił, że czas wracać do domu to od razu wstałem i ruszyłem do wyjścia.
Nagle poczułem, że na kogoś wpadłem... I na moje nie szczęście był to Williams...
Podniosłem do góry głowę, aby go przeprosić bo w końcu wymaga tego kultura, ale on... Nawet się na mnie nie spojrzał tylko po prostu ominął, jakgby mnie w ogóle nie znał, a nawet nie widział.
To jeszcze bardziej mnie dobiło, więc nie patrząc, że pada deszcz po prostu zacząłem biec do domu ze łzami w oczach...
W pewnym momencie nie wytrzymałem i aż musiałem się zatrzymać, aby się wykrzyczeć, bo ten ból tęsknoty był zbyt śliny...

Kiedy wszedłem do domu sprawdziłem, czy wujka nie ma i na szczęście nie było, bo chciałbym jak na razie pobyć sam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy wszedłem do domu sprawdziłem, czy wujka nie ma i na szczęście nie było, bo chciałbym jak na razie pobyć sam...
Położyłem się na łóżku i tak leżałem z 2 godziny... Aż w końcu w mojej głowie było tylko słowa zabij się.

Nagle ktoś zapukał do drzwi i to mnie wyrwało ze strasnu.
Powoli wstałem i poszedłem zobaczyć kto to.

- Hej...-

- W-williams?! Co ty tu..?-

- Wiem, że nie chcesz mnie znać, że tylko robiłem ci krzywdę, ale zanim odejdę chce ci tylko powiedzieć, że nadal cię kocham i nigdy nie przestanę, a także chce cie przeprosić za wszystko...-
Po tych słowach uśmiechnął się do mnie smutno po czym się odwrócił i poszedł...
Te słowa mnie kompletnie sparaliżowały... A chciałem ruszyć za nim, zatrzymać, przytulić, ale nie mogłem bo nie mogłem się ruszyć...
A on był co raz dalej i dalej...
Co jest ze mną nie tak?! Przecież zawsze chciałem, aby on się ode mnie odwalił, a teraz?! Chcę, aby był zawsze przy mnie i już nigdy nie puścił z swych ramion...

NIE! muszę go zatrzymać!
Nagle moje ciałko mogło się ruszać, więc wybiegłem szybko z domu, aby tylko zdążyć... Na początku byłem załamany bo nigdzie nie mogłem go znaleźć, ale na szczęście zobaczyłem moją bratnią duszę...

- WILLIAMS!!!-
Kiedy chłopak usłyszał jak go wołam odwrócił się w moją stronę, a ja ze łzami w oczach powiedziałem:

- WILLIAMS!!!-Kiedy chłopak usłyszał jak go wołam odwrócił się w moją stronę, a ja ze łzami w oczach powiedziałem:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Moja twarz zaczęła szybko nabierać różowych kolorów, więc spuściłem głowę w dół. Czułem ogromny strach, że on to zignoruje i pójdzie sobie mnie zostawiając, ale to się nie stało bo po chwili poczułem jak te wspaniałe i ciepłe ramiona mnie obejmują, więc lekko spojrzałem na niego i to co ujrzałem było najpiękniejszym widokiem jakikolwiek widziałem.
Jego oczy były wypełnione łzami, a jego uśmiech był tak duży, że się bałem że mu zaraz szczęka wypadnie.

-  Naprawdę?-

- T-tak..-

- Ale ja cię tyle krzywdy zrobiłem, więc...-

- Przez te kilka tygodni strasznie cierpiałem... Ta tęsknota do ciebie była zbyt bolesna, że nawet miałem myśli samobójcze...-

- Przepraszam... Tak bardzo przepraszam... O-obiecuję, że już nigdy więcej cię nie skrzywdze jeśli tylko zgodzisz się zostać moim chłopakiem.-

Uśmiechnąłem się do niego najszerszym uśmiechem, że aż sam się zdziwiłem, że potrawie się tak uśmiechać.
- Chce. ~

Chłopak zaczął miziać mnie po policzku i z uśmiechem na twarzy i z lekkim rumieńcem spytał się:

- Mogę cię pocałować?-

- Nie...-
Blondyn był zdziwiony mają odpowiedzioł.

- C-czemu..?-

- Bo ja chce to zrobić...-
Zarzuciłem mu ręce na szyję i miziając mu po włosach pocałowałem go czule w usta.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
×°Będziesz mój°×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz