|| ROZDZIAŁ XIV || Pęknięte serce

43 2 2
                                    

 Śledził Namjoona trzymając ostry kamień w lewej ręce. Nie chciał nikogo zabijać, jednak w sytuacji wymuszającej samoobronę musiał podjąć ostateczny ruch. 

 Mocne uderzenie w głowę - Te słowa krążyły w głowie Jungkooka, jakby starał się je jak najlepiej zapamiętać. Był parenaście metrów od skurwiela, który chciał go zrzucić z klifu. 

 Nie udało się, Taehyung powinien się cieszyć. 

 Szedł poddenerwowany tropem mężczyzny, czując w głębi strach. 

 - Jeżeli go zabiję, trafię do więzienia. Jeżeli on zabije Tae, lub tylko go dotknie, trafi do grobu zza młodu. 

 Podniósł wzrok, nie omal wpadając pod samochód. Stał na przejściach na pieszych, Namjoon szedł w stronę przystanku autobusowego. Założył maskę, najprawdopodobniej chce, żeby jego osobowość nie została odkryta.

 Uśmiechnął się sam do siebie.  Jego radość szybko minęła, kiedy zauważył, że mężczyzna którego uważał za Rm, nie był nim 

- Co jest - rozejrzał się zdenerwowany i przeszedł po przejściach, gdy nadeszła odpowiednia pora. 

 Jego telefon wydał sygnał sms'a. Wyjął telefon z kieszeni, i odblokował ekran. 

- T-Taehyung... - Powiedział cicho przerażony widokiem ze zdjęcia. Torturowali go, jego rany były świeże, krew świeciła się. Gdy oparł się o ścianę próbując nie poddać się emocjom w obawach o życie jego ukochanego, zorientował się, że pod zdjęciem jest zamieszczona dalsza treść:

?:  Widzę Cię , przeszedłeś przez pasy ruchu. Uczynny z Ciebie chłopak. 
Dogadajmy się. Dam Ci Taehyunga, a ty zrobisz coś, co ja będę chciał, co Ty na to?

J: Nie rozumiem, chcę tylko V, i wrócimy do domu, damy Ci spokój kurwa.

?: Taehyung jest ze mna w uliczce, niedaleko tych pasów po których przed chwilą przeszedłeś. 

 Jungkooki bardzo zaczęło to śmierdzieć, lecz co jeśli Tae naprawdę tam był? Musiał zaryzykować, ten ostatni raz. 

?: W porządku, przyjdę tam - Wysłał wiadomość, po czym schował kamień w kieszeń bluzy. 

- Tak bardzo mi nie pasuje ta sytuacja - Ścisnął w kieszeni kamień, po czym udawał się powoli w miejsce napisane w treści sms'a. Dostał dokładną lokalizację.

 Atmosfera zrobiła się gęsta. Chłopak czuł swoje serce na całym ciele. Oczy miał zaszkolone, a wiatr rozwiewał mu głosy. Tak naprawdę nie wiedział, czy tam jest V. Jeżeli jest, czy nie jest martwy. Czuł, że jest rybą, która wpływa w sieć rybaka. 

 Gdy wszedł do umówionej uliczki, przełknął nerwowo ślinę. Na jej końcu stali dwójka mężczyzn ubranych w czarne kaptury i maski na twarzy. Jungkook nie miał szans na ich rozpoznanie. 

 Wziął głęboki oddech. 

- Jestem. Kazaliście mi przyjść, także jestem. Gdzie jest Taehyung?! - Krzyknął do zamaskowanych twarzy. 

- Jest tu, spokojnie - Jeden z chłopaków zdjął maskę, był to Namjoon. Jungkook szczerze nie zdzwił się na jego widok. 

- Myślałeś, że się zdziwię? - Zaśmiał się w twarz znanego mu chłopaka - Tyle lat znajomości Namjoon, a Ty chcesz mnie zabić? 

 Za Jungkookiem zaczął iść jeszcze jeden mężczyzna, miał on kaptur, i spuszczoną głowę. 

- Wiesz Jungkook, to nie na mój widok powineneś się zdzwić teraz. 

- Co? - Chłopak zaśmiał się - Gdzie jest Taehyung kurwa.

- Odwróć się. 

 Jungkook odwrócił się na pięcie, i zobaczył przed swoją twarzą pistolet. Wstrzymał oddech. 

- Spokojnie... - Głos jego zmienił się w bardzo wystraszony. Po tych słowach usłyszał znajomy mu śmiech. 

 Oczy chłopaka otworzyły się szeroko - To niemożliwe...

- Cześć Jungkook - Taehyung zdjął kaptur w z głowy przeładowując broń. Widząc reakcję swojego chłopaka, zaśmiał się. 

- Wątpię, że mnie tu się spodziewałeś, co? - Uśmiechnął się do zszokowanego chłopaka - No cóż, nie każda bajka ma dobre zakończenie, prawda? 

 Zabierzcie go w umówione miejsce. -  Zaśmiał się cicho pod nosem, patrzac jak Jungkook obrywa w głowę i traci przytomność. 

 Oprócz przytomności stracił także swoją miłość. 

 Taehyung odszedł w stronę Jimina, który po wydarzeniach zdjął kaptur i otworzył drzwi samochodu. V wsiadł za kierownicę, Jimin na miejsce pasażera.

 Obydwoje spojrzeli na siebie.

- Jesteś pewien? - Głos Jimina był delikatnie wystraszony.

- Ja już podjąłem decyzję - Uśmiechnął się, po czym widząc odjeżdzający samochód z Jungkookiem, zrobił to samo. 


What Happend In Mexico? || VKOOK ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz