|| ROZDZIAŁ I || Podróż

72 4 2
                                    

 Stewardessa podeszła powoli do siedzenia, gdzie spał zmęczony Taehyung, i odłożyła kawę na niewielki stolik. Nie wiedziała czy go budzić, bo wyglądał na zmęczonego, jednak nie chciała by jego kawa wystygnęła. 
 

 Po niewielkich namyśleniach delikatnie ruszyła jego prawe ramie, doprowadzając do przebudzenia chłopaka.

- C-co się stało? - Zaspany Tae spojrzał na kobietę z góry do dołu, i uśmiechnął się pod nosem. Poprawił włosy, usiadł wyprostowany i spojrzał na filiżankę z jasno - brązowym napojem. 

- Przyniosła pani moją kawę? - Jego prawy kącik ust wylądował w górze. 

- Tak, przepraszam że pana obudziłam. Nie chciałam żeby była zimna. Życzę miłego lotu - Ukłoniła się przypuszczając, że V jest starszy od niej, i odeszła od jego fotela. 

 Tae odprowadził ją wzrokiem, przecierając po chwili zaspane oczy. Z jego ust wydobył się cichy odgłos ziewania, a dłonie zaczeły wydobywać z siebie odgłosy strzelanych kości. Wyprostowywał się po dość przyjemnym śnie. 
 
Jego wzrok po chwili wylądował za oknem. Był na wysokości ok. 10 km od ziemii, więc samolot otaczały chmury. Ręką upewnił się, że jego telefon znajduje się w kieszeni. Przybrał wygodną pozycję, i zobaczył dwa sms'sy od jego chłopak

Hej skarbie, jak podróż? Daj mi znać jak będziesz w Meksyku!                                                                                                                         Kocham Cię!

Szybko odpisał na wiadomość:

Hej Jungkook, powoli dolatuję! Dam Ci znać jak będę w hotelu, buźka!

Odłożył telefon chcąc iść dalej spać, jednak w całym samolocie zaczął brzmieć alarm, żeby każdy pasażer znajdujący sie na pokładzie zapiął pasy bezpieczeństwa. Samolot wpadł w niewielkie turbulencje, jednak na szczęscie szybko się uspokoiło.

 Taehyung siedział zirytowany słysząc krzyki dzieci, które bardzo wystraszyły się zainstniałą sytuacją. Niemowlaki płakały, a rodzice próbując ich uspokoić sami stawali się głośniejsi. 

- Dlatego nie chcę mieć dzieci - Powiedział sam do siebie i zaczął robić zdjęcia przez okno samolotu. 

 Po paru godzinach ciężkiego lotu, chłopak opuścił samolot i wszedł na ziemię Meksyku. 
Wyglądał on pięknie. Wszędzie znajdowały się budynki, i góry. Uśmiechnął się na myśl, że spędzi tutaj najbliższy miesiąc, jednak bolało go, że Jungkook został w koreii sam. 
 
 W każdym momencie biorąc pod uwagę nieobecność Tae mógł przejrzeć jego rzeczy. Rzeczy, które Tae chowa w swoim prywatnych gabinecie, do którego Jeon nie ma wstępu. V nazywa to ''oazą spokoju'' gdzie jest tylko on, no i Jimin z którym w sekrecie rozmawia przez wideo - kamerkę. 

 Jednak nie są to romanse, tylko poważne rzeczy o których młodszy nie może się dowiedzieć. Tak samo policja.  

 Chłopak idąc ulicami Meksyku czuł się winny, że ukrywa pewne sprawy przed swoim własnym mężczyzną. Jednak nikt się nie może dowiedzieć po co Tae tak naprawdę przyjechał do Meksyku. Napewno nie w sprawach biznesowych. 

- Taehyung, tutaj jestem - cichy szept, wydobył się z ciemnej uliczki, koło której przechodził V. 
Wszedł on w nią za głosem, który dobrze zna. Czarnowłosy chłopak z wytatuowaną prawą ręką od dłoni do ramienia wyszedł powolnym krokiem w stronę blondyna, trzymając w ręce walizkę. 

- Jimin. - Powiedział V widząc jak kopnięta przez niższego chłopaka torba leci w jego stronę

- Masz kolejne zlecenie - Powiedział do Taehyunga podchodząc uśmiechnięty - Nie zepsuj tego - Dodał z uśmieszkiem przejeżdzając dłonią po jego policzku, po czym wyszedł z ciemnicy zostawiając Tae samego z walizką z ciężką zawartością.


What Happend In Mexico? || VKOOK ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz