Rozdrażnienie i ałć

15.7K 618 97
                                    




- Oh! Cally, mój synku! Chodź, daj całusa mamusi.

Pani Romano ucałowała i przytuliła swojego zawstydzonego syna, a ja zachichotałam widząc jego zaczerwienioną twarz.

Podeszła do mnie i uścisnęła mnie tak mocno, że prawie połamała mi kości.

- Ty musisz być Rosie! Oh, nawet nie wiesz ile się o tobie nasłuchałam! Mów mi mamo.

Odsunęła się i uszczypnęła oba moje policzki. - Taka piękna! Rysunki Cal'a nijak mają się do ciebie teraz!

- Mamo! - Cal odezwał się z jeszcze bardziej zaczerwienioną twarzą, po czym zaczął mnie odciągać stamtąd i wtedy zostałam wyrwana przez trzy dziewczynki.

- Rosie! - Pisnęły.

Złapały za moje nogi, a najmniejsza z nich chciała, abym wzięła ją na ręce.

Zapytałam o ich imiona i dowiedziałam się, że najmłodsza z nich nazywa się Bridget, bliźniaczki to Mary i Nora, a dwójka chłopców to Malachy i Peter.


Cal wyglądał uroczo, trzymając Malach'iego na rękach, a w międzyczasie rozmawiał ze swoją mamą i 15-letnim bratem, Peterem.

Nora opowiadała mi o tym, jak bardzo nie mogli się doczekać, aby nas odwiedzić i o tym, że ten dom był bliżej do ich posiadłości niż dawny dom Callahana.

Mary zaciągnęła mnie do salonu i zaczęła robić mi warkocza. Nora pokazała mi kwiatki, które znalazła i zaczęła wkładać je w moje włosy. Te dziewczynki były takie urocze. Teraz już wiem, dlaczego Cal je tak uwielbia.

Peter był bardzo podobny do Callahan, taka jego mniejsza wersja. Chłopak spojrzał na mnie nieśmiało, a ja wtedy posłałam mu lekki uśmiech. Potem Cal ustawił na podłodze Malach'iego, który przydreptał do mnie. Przytulił mnie mocno i wyszeptał do mnie swoim dziecięcym głosikiem:

- Mój brat baldzo cie lubi, tak sądzę. Nie móf mu o tym.

Zachichotałam i potem pokazałam wszystkim mój kwiecisty warkocz. Mary i Nora kazały mi się jeszcze lekko obrócić.

Nigdy wcześniej nie czułam się taka szczęśliwa.

Po jakimś czasie rozmów, doszliśmy do wniosku, że nadeszła pora udania się do łóżek. Po kilkunastu minutach, w końcu moi bracia i inni członkowie obu gangów przywitali rodzinę Romanowów, co było niesamowicie miłym widokiem. Wszyscy całkiem się ze sobą dogadywali. Także obecność dzieci zmniejszyła całe napięcie i rozweseliła wszystkich domowników.


Callahan wyglądał na przeszczęśliwego, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Jego najmłodsza siostra zasnęła w jego ramionach. W domu była kilka sypialni, więc wszyscy goście mieli gdzie spać. Dzięki nim, w domu było tak przytulnie.

Po pożegnaniu się i przeczytaniu dziewczynkom bajki na dobranoc, ociężale przeszłam przez korytarz do mojego pokoju.

Co za dzień!

Byłam naprawdę zmęczona.


Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i na ślepo szukałam włącznika do światła. Nagle poczułam jak ktoś złapał mnie mocno za dłoń.

- Ał! Cal, to boli! - Wykrzyknęłam i wtedy druga dłoń znalazła się na moich ustach, tłumiąc moje krzyki.

Ten mężczyzna to nie był Cal. On by mnie tak nie ranił.

Kim był ten mężczyzna?

Mężczyźni.

Usłyszałam jakiś ruch przy oknie. Znów próbowałam krzyczeć o pomoc, ale nie miałam jak. Ostatkiem sił, które w sobie miałam, ugryzłam mocno dłoń nieznajomego.

Przeklął siarczyście i potem poczułam mocne uderzenie w głowę. Moje nieprzytomnie ciało opadło w nieznajome ramiona i po chwili nastała ciemność....



___________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Mafioso - Tłumaczenie PLWhere stories live. Discover now