Herbaty, drzewa i tatuaże

17.2K 676 122
                                    




Callahan i ja nie rozmawialiśmy ze sobą przez resztę drogi do domu. Gdy byliśmy już w budynku, znalazłam Charlotte ukrywającą się za drzewem na tyłach domu. Przeprosiła mnie szczerze za zostawienie mnie, a ja jej wybaczyłam. Cal był przerażającym mężczyzną i rozumiałam jej strach.

Może Callahan był zły za to, że mu odpyskowałam albo dlatego że pozbawiłam go możliwości zabicia. Przez jakieś buzujące we mnie uczucie, nie wierzyłam w tę drugą możliwość. Prawdziwy gangster, oddany swojej pracy, nie pozwoliłby nastolatce dać pieniędzy jego ofierze i pozwolić tej ofierze uciec. Mój ojciec z pewnością by na to nie pozwolił.

Te myśli nie opuszczały mojej głowy przez cały czas, gdy przygotowywałam herbatę dla mnie i dla Callahana. Musieliśmy porozmawiać.


Callahan siedział na tylnej werandzie z głową w dłoniach. Uniósł na mnie wzrok w zmieszaniu, gdy podałam mu kubek. Ja jedynie pokazałam mu, aby poszedł za mną do mojego pokoju.

Callahan nie mieścił się na moim krześle przy biurku, przez co usiadł niezgrabnie na podłodze, a ja rozłożyłam się na moim łóżku. Czułam się źle z tym, dlatego pokazałam mu miejsce obok mnie. Cal ostrożnie usiadł obok mnie, a ja delikatnie wzięłam jego pokrytą bliznami dłoń w moją. Pod rękawem jego koszuli zauważyłam zarys tatuażu. Urzeczona podwinęłam jego rękaw i ujrzałam przepiękny obraz czerwonej róży.

Callahan przełknął. Przejechałam palcem po napisie, który znajdował się pod kwiatem i było to moje imię, Rosalie.

- Mogę wyjaśnić--- - Odezwał się speszonym tonem, przygotowując swoje wytłumaczenie.

- Nie ma takiej potrzeby. Przynajmniej na razie. Mamy inne sprawy, które musimy teraz wyjaśnić. Tak się zastanawiałam, czy w ostatnim czasie byłeś w bibliotece All Saints?

Jego brwi uniosły się w niedowierzaniu. - Pamiętasz mnie? - Wybełkotał.

- Jak przez mgłę. Dopiero dzisiaj wszystko do mnie dotarło. Ale ty najwyraźniej wiedziałeś o tym od dawna.

- Oh Boże, Rosalie, jak mógłbym o tobie zapomnieć? Zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczyłem cię czytającą "Wyspę Skarbów". W ostatnim czasie miłość ta jeszcze bardziej się pogłębiła.

W jego oczach widziałam blask nadziei.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Zadałam pytanie.

Cal przygryzł wargę i splótł nasze palce.

- Gdy zdałem sobie sprawę, że mnie nie pamiętasz, postanowiłem zacząć wszystko od nowa. Jest to dość oczywiste, że wtedy nie łatwo było o mnie pamiętać i pomyślałem, że jedynym sposobem na zdobycie cię będzie zaczęcie od początku. Pragnę drugiej szansy.

Ścisnęłam jego dłoń. - Cal, powodem prze który o tobie nie pamiętałam, nie było to, że mi na tobie nie zależało ani to że nie byłeś dla mnie dobry, chodziło po prostu o to, że chwile z tamtego okresu są dla mnie bardzo bolesne. Myśl o mojej szkole i znajomych z tamtego czasu przywraca wspomnienia o śmierci mojej mamy. Udało mi się wiele z tamtych chwil wyrzucić z pamięci. Jedyną osobą, którą od tamtego czasu spotkałam i którą pamiętałam jest Hayley i to dlatego, że nadal wygląda tak samo. Natomiast ty wyglądasz... całkiem inaczej. - Pomachałam ręką na jego tatuaże, mięśnie i zarost.

- Ty też wyglądasz inaczej, moja droga. - Jego wzrok skanował moje ciało. - Byłaś wtedy piękne, ale teraz wyglądasz niesamowicie pięknie.

Pochylił się, aby przycisnąć usta do moich i ja pozwoliłam mu na to.


Nasz pocałunek zaczął się pogłębiać i wtedy drzwi otworzyły się z hukiem.

Za nimi stali wkurzeni moi bracia z opadniętymi szczękami. Byłam przyszpilona ciałem Cal'a do łóżka i miałam owinięte ramiona wokół jego szyi, a jego twarz znajdowała się na mojej. Natychmiast wśród braci wybuchły przekleństwa i krzyki. Colin nawet odważył się wyciągnąć pistolet.


Cal wziął mnie w ramiona i wyprowadził nas z pokoju, sprowadził po schodach i wyprowadził przez tylne drzwi. Johnny, gdy wychodziliśmy rzucił w nas butem, ale ten trafił w ścianę, a potem już zniknęliśmy z zasięgu jego wzroku.

W lesie na tyłach domu całowaliśmy się o wiele dłużej aż w końcu odsunęłam się. Surowo ułożyłam dłoni na jego torsie, aby utworzyć między nami dystans.

- Cal, mam pytanie.

- Pytaj, moja droga.

- Dlaczego mam przeczucie, że tak naprawdę nie chcesz być gangsterem?

Jego wzrok pociemniał. - Dlaczego tak uważasz?

Wyglądał na urażonego, ale także zmartwionego, tak jakbym go przejrzała.

- Cal, pozwoliłeś Lelanskim uciec, bo ja chciałam, abyś tak zrobił. Nie jesteś potworem. Nie jesteś bez serca. Kochasz swoją rodzinę, jesteś wobec mnie miły... Przywódcą gangu jesteś dopiero od roku. Nie jest jeszcze za późno na zaczęcie nowego życia. Nowego życia ze mną.

Jego oczy pojaśniały, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wyglądał na takiego szczęśliwego.

Cal pochylił się, ale zatrzymałam go zadając mu pytanie:

- Cal, co cię uszczęśliwia?

Oparł się o dąb i przyciągnął mnie do siebie.

- Ty mnie uszczęśliwiasz. Moja mama i siostra. Książki. Piłka nożna.

- A czy zabijanie ludzi cię uszczęśliwia?

Pokręcił głową, bawiąc się moimi włosami. - Nie, Rosie. Zabijanie ludzi mnie nie uszczęśliwia. Nigdy mnie nie uszczęśliwiało. Ale taką mam pracę jako syn Romano.

Przez jego twarz przeszedł błysk żalu i zaczęłam się zastanawiać, co stracił przez wstąpienie do mafii.

- Czym się zajmowałeś rok temu? - Zapytałam łagodnie.

Callahan nie uniósł wzroku. - Miałem zamiar przybyć do ciebie z dyplomem ukończonych studiów. Sądziłem, że miałbym większe szanse w zdobyciu cię, gdybym był wykształcony. Przez dwa lata uczyłem się na uniwersytecie Notre Dame w Indianie na kierunku rachunkowości. Ale niestety potem mój ojciec zmarł zostawiając mi swój gang, odpowiedzialności i jego długi. - Wykrztusił, na co z uczuciem pogłaskałam go po policzku.

- Wszystko jest dobrze. Mów dalej.

Cal potaknął, wziął urywany wdech i mówił dalej. - Moja rodzina miała długi. Powiedziałem sobie, że będę dowodził gangiem dopóki nie zostaną one spłacone. Przez pierwsze miesiące udało mi się zdobyć większą sumę i reputację. Nie miałem pojęcia jak z tym skończyć. Nadal tego nie wiem.

Przerwał, gdy zbliżył się do nas mój brat, Brendan.


- Ah! Tutaj jesteście, gołąbeczki! Starczy już tego. Mamy gości. - Odezwał się.

Callhan jęknął.

Wolnym krokiem, trzymając się za dłonie wróciliśmy do domu. Przy wejściu do środka usłyszeliśmy krzyki małych dzieci i ujrzałam kobietę, której nigdy przedtem nie spotkałam.

Cal zbladł.

-Mama?

___________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał.

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze.

Damie Love

Mafioso - Tłumaczenie PLWo Geschichten leben. Entdecke jetzt