Rozdział Szósty

Start from the beginning
                                    

- Nazywanie mojego tyłka seksownym jest zboczeniem. - zwilżyłam usta językiem nadając im lekki połysk i miękkość.

- To jedynie prawda. - dłoń brązowookiego przesunęła się po moim kręgosłupie zatrzymując się nad linią mojej pupy, tam gdzie moja skóra była naga. Westchnęłam słodko czując miłe dreszcze spływające po moim ciele niczym wodospad letniej, czystej wody.

- Mówisz to każdej dziewczynie, z którą sypiasz?- uniosłam brwi do góry zerkając na niego z boku. Był spokojny, wpatrzony w moje ciało , wyglądał jak zahipnotyzowany.

-Nie, tylko tym , które mają na prawdę seksowny tyłek.

-Więc ile ich było ? - ciekawa odgarnęłam włosy do tyłu ułatwiając sobie widok na jego cudownie rozbawioną twarz. Lubiłam tę chwilę, to miejsce i fakt, że znalazłam się tu właśnie z nim.

-Miałem pięć dziewczyn, ale jeśli pytasz o ilość kobiet z ponętnymi pośladkami nie spotkałem równie seksownej pupy jak twoja. - nawet jeśli to co powiedział było kompletnie nieodpowiednie to owe słowa sprawiły, że moje nogi zadrżały. Nigdy nie mogłam narzekać na moje ciało, byłam szczupła i wysportowana , jednak to jego komplement sprawił, że mój żołądek ścisnął się boleśnie wykonując fikołka.

- Twój tyłek też jest całkiem.. niezły - wymamrotałam zażenowana czując jak moje policzki powolnie staja się czerwone. Nienawidziłam tego, szczególnie kiedy owe zjawisko występowało przy kolesiach dodając im pewności siebie i świadomości, że wprawili mnie w zakłopotanie swoim nienagannym wyglądem lub dziwnymi słowami. Cóż, Justin był jednym z tych przystojnych, słodkich chłopaków pokazywanych na okładkach czasopism dla nastolatek. Totalnie uroczy, z drapieżnym spojrzeniem i uśmiechem, który potrafi zwalić z nóg. Kłamałabym mówiąc, że nie kręcił mnie. Zdecydowanie lubiłam jego styl i wygląd, jedyną rzeczą, która uniemożliwiała mi swobodne ślinienie się do niego była różnica środowisk z jakich pochodziliśmy i kłamstwo, które z każdym dniem ciągnęło mnie na dno oceanu grozy. Ugh, mówiłam już jak bardzo nienawidzę Natalie?

-Wiedziałem, że ci się podoba. - ospały, seksowny uśmiech wkroczył na jego twarz, zaś jego dłoń pewnie przesunęła się o centymetr niżej dotykając górnej części mojego tyłka. To był pierwszy raz kiedy nie nakrzyczałam na obcego chłopaka, który pozwolił sobie na tak odważny ruch. Nie potrafię podać powodu. Może to fakt, że spędziłam z nim dość przyjemny dzień ukazując mi swoje lepsze oblicze? Nie mogłam już kwalifikować go do grupy nadętych bufonów jakimi byli Lucas czy Natalie, on był kompletnie inny. Irytujący i ciekawy, na swój własny sposób. Panie i Panowie właśnie mamy przed sobą okaz kompletnie innego, wyjątkowego bogacza z Manhatanu. Proszę śmiało obejrzeć eksponat, jest ogromne prawdopodobieństwo, że nigdy więcej nie ujrzycie kogoś podobnego. Zachichotałam w duchu z własnej głupoty i kręcąc głową oparłam brodę o jedną z ciepłych dłoni ułożonych na piasku. Nie miałam pojęcia jak dużo sekund, minut lub godzin spędziliśmy na tej plaży, marzyłam by ten dzień trwał wiecznie.

-Jesteś głodna?- jego spokojny głos przepłynął po mojej skórze docierając do ucha najbardziej okrężną droga. Gęsia skórka momentalnie zawładnęła każdym centymetrem mojej sylwetki. Ścisnęłam usta szukając w umyśle właściwej odpowiedzi.

-W zasadzie chętnie zjadłabym coś przed powrotem do domu. Jestem pewna, że kiedy dojedziemy pod willę nie będę miała innego celu niż moje łóżko. - uśmiechnęłam się szczerze wyobrażając sobie miękkość materaca pokrywającego surowy, drewniany szkielet mebla. Zdecydowanie potrzebuje snu.

-Mam nadzieję, że zdecydujesz się na powtórzenie wczorajszej nocy i całkiem przypadkiem trafisz do mojej sypialni. Zdecydowanie lubię dzielić się ciepłem swojego ciała właśnie z tobą . - jeśli nie przestanę rozpłynę się niczym lód pozostawiony na chodniku w upalny dzień.

Other WorldsWhere stories live. Discover now