Rozdział Szósty

4.2K 146 7
                                    

Wsunęłam na nos ciemne okulary chłopaka,dzięki temu swobodnie rozchyliłam powieki wpatrując się w lazurowe niebo nad nami.Ciepły pasek pieścił odkrytą skórę na mych rękach i nogach sprawiając,że głupi uśmiech wciąż gościł na mojej twarzy.Ogromne liście palm swobodnie poruszały się pod wpływem niewinnego,ciepłego wiatru,który niczym błoga fala napływał od strony morza dając odrobinę ukojenia dla rozgrzanego ciała. Brunet leżał obok mnie przesypując dłonią niewielką garstkę piasku.

-Myślę,że Freeport jest na prawdę pięknym miastem.-przerwałam spokojną ciszę i podnosząc się na łokciach przesunęłam wzrokiem po otaczającym nas krajobrazie.Kilka spacerujących par,zadowolone,szczęśliwe dzieci i idealnie czysta tafla wody rozłożona na wiele tysięcy kilometrów.Ogromny port po prawej stronie przepełniony był jachtami i łódkami,wszystko wyglądało magicznie.Brooklyn nie jest w jednej dziesiątej tak piękny jak to miasto.Obdrapane kamienice i popękane chodniki nie pasują do Bahamów,tu wszystko jest niezwykłe i egzotyczne.

-Yeah.-nie musiałam na niego patrzeć by wiedzieć,że się uśmiecha.-Od zawsze lubiłem spędzać wakacje na tej wyspie. Moi rodzice przyjaźnią się z Hendersonami,jednak ja nie czuję specjalnej więzi pomiędzy mną i Natalie.Wiesz o czym mówię huh?-nieśmiało kiwnęłam głową widocznie zainteresowana dalszym ciągiem historii. Lubiłam słuchać biografii jego życia,była niezwykle ciekawa.Poza tym jestem pewna,że lubię go,już dawno złamałam zasadę mojego brata.Powinnam mieć to w dupie,ale wiem,że ciężkie wyrzuty sumienia niedługo opadną na moje serce wpędzając mnie w otchłań zakłopotania, niewiedzy i smutku. Typowe. -Wiem, że Nat liczy na coś z mojej strony i dziwi mnie fakt, że po tylu latach nie zauważyła iż nie jestem nią zainteresowany. Jest nieziemsko wredna, pieniądze zepsuły jej charakter. Oczywiście, ja też jestem zamożny i wierz mi lub nie jestem kompletnie inny niż oni.-przekręciłam się na brzuch i podpierając głowę na dłoniach spojrzałam na niego łagodnie.

-Nie wyglądasz na rozwydrzonego bogacza, nawet jeśli jesteś irytujący i zbyt pewny siebie. -żartobliwie przekręciłam oczami wypuszczając z ust cichy chichot. Nas szczęście on także uznał me słowa za żart odpowiadając mi rozkosznym śmiechem .

-Lubię kiedy się nie kłócimy. - leżeliśmy dość blisko siebie obserwując swoje tonące w słońcu twarze. Uśmiechnęłam się.

-Wystarczy, że nie jesteś denerwującym zboczeńcem.- odparłam sprytnie przesuwając jednym z palców  po piasku. Maleńkie drobinki podłożowa wsunęły się pod mój długi paznokieć drażniąc skórę w tym miejscu. Uśmiechnęłam się zaskoczona przyjemnością płynącą z tego ruchu.

- Uważasz, że jestem zboczeńcem? - po raz pierwszy nasza rozmowa była na prawdę lekka i spokojna. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę rozmawiała z kimkolwiek z Manhatanu w ten sposób. Zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad domem i przyjaciółmi.  Jak bardzo Harry mnie znienawidzi ? Co u Kate? Tęskni za mną? Nagle ogromna łapa smutku ścisnęła moje serce. Nie ważne jak piękna jest ta wyspa, powinnam zostać w domu i wspierać swoją rodzinę. Chciałabym mieć tak beztroskie życie jak oni. Moim jedynym problemem byłby bałagan w szafie i trud wybrania odpowiedniego topu na kolejną, szaloną imprezę na jachcie. Takie życie musi być łatwe, na prawdę proste i słodkie.

-Tak. -pewnie kiwnęłam głową wyginając usta w niewinny uśmiech.

-Sądzę, że twoje osądy są błędne. Nie jestem zbokiem, fakt ,że rano udawałem nie czyni mnie nim. Musisz mi uwierzyć, że chciałem cię zatrzymać, ale kiedy twój seksowny tyłek pozostał jedynie w majtkach nie miałem serca przerywać tego widoku. - poczułam jak jego miękkie palce powolnie przesuwają się po moim boku podwijając białą, krótką koszulkę do góry. Kilka centymetrów mojej skóry wysunęło się spod materiału . Przymknęłam powieki czerpiąc przyjemność z jego dotyku. Dlaczego każda minuta z nim stała się...intymna ? Miałam wrażenie, że jesteśmy kompletnie sami , niczym para pustelników odpoczywająca na dzikiej plaży. Uśmiechnęłam się na tę myśl. Nie wiem czy chciałabym trafić z Justinem na bezludną wyspę.

Other WorldsWhere stories live. Discover now