Rozdział Pierwszy

8.2K 219 16
                                    

Ciepłe promienie słońca oświetliły jasne,miętowe kafelki ułożone na podłodze dużego,mlecznego baru.Niewielki,srebrny dzwoneczek powieszony nad drewnianymi drzwiami zadzwonił zmuszając mnie do spojrzenia w stronę wejścia.Chuda brunetka powolnie wgramoliła się do środka rzucając mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów na świecie.Niechętnie odwzajemniłam miły gest i zerkając na biały,okrągły zegarek westchnęłam.

-Jak zwykle spóźniona-burknęłam rozbawiona zsuwając się z wysokiego,kolorowego blatu,a moje nogi z hukiem odbiły się od czystej podłogi.

-Sally jeszcze nie ma,do otwarcia zostało dziesięć minut,więc jestem na czas Chloe-odparła odgarniając kosmyk swoich długich,brązowych włosów do tyłu.Ospale poprawiłam różową sukienkę,która służyła nam jako specjalny strój do pracy.Tak na prawdę było to zwykłe ubranie kupione za dwa dolary w jednym z lumpeksów znajdujących się dwa budynki dalej.Moja przyjaciółka delikatnie cmoknęła mój policzek na przywitanie i podśpiewując pod nosem jedną z jej ulubionych piosenek zniknęła za drzwiami przeznaczonymi jedynie dla personelu restauracji.Był sobotni poranek,godzina 8:50.Wszystkie okrągłe stoliki lśniły od liliowego płynu,którym spryskałam je zaledwie parę minut temu,a przezroczyste,wysokie szklanki stały na wysokiej pułce czekając na pierwszych klientów.Moje błękitne tęczówki powolnie przesuwały się po kolejnych częściach obszernego pomieszczenia próbując zapamiętać każdy zakątek tego wspaniałego miejsca.Dla większości dzieciaków w moim wieku stała praca jest czymś dziwnym,żadne siedemnastoletnie dziecko z Manhatanu nie dotknęłoby mopa czy szczotki twierdząc,że takie czynności należą do ich sprzątaczek.Stare,zaniedbane ulice Brooklynu powolnie zaczęły budzić się do życia.Piękna pogoda zachęciła młode matki do spaceru ze swoimi dziećmi licząc,że wczesna pora uchroni ich przed brutalnością naszej dzielnicy.Cóż,kiedy chodzi o pieniądze nie liczy się wiek ofiary.W mojej głowie pojawiło się nieprzyjemne wspomnienie morderstwa mojej dawnej znajomej z podstawówki.Miała zaledwie dziesięć lat,przeprowadziła się tu z Meksyku i nie chcąc nikogo słuchać wyszła na ulicę bawiąc się swoim telefonem.Straciła urządzenie,a za walkę zapłaciła życiem.Biedna Mendy.Westchnęłam w duchu i odliczając ostatnie minuty otworzyłam bladoróżowe,stare drzwi wpuszczając do środka świeże,rześkie powietrze,które otuliło moją zmęczoną twarz wywołując na niej delikatny uśmiech.Niewielki kalendarz powieszony na północnej,białej ścianie wyznaczał 26 czerwca.W poniedziałek udam się do szkoły by odebrać świadectwo ukończenia drugiej klasy ogólnokształcącego liceum na Brooklynie i oficjalnie rozpocznę wakacje.Zobaczyłam wysokiego mężczyznę zmierzającego w stronę naszej kawiarni i odruchowo wsunęłam się za wysoką ladę ustawiając moje chude ciało przed białą,starą kasą.

-Ciemna kawa bez cukru.Na wynos.-jego niski głos wypełnił przestrzeń w okół mnie sprawiając,że ustawiłam swój umysł na tryb pracy.Nacisnęłam zielony,okrągły guzik na srebrnym ekspresie starej daty i podstawiając pod niego plastikowy kubeczek odczekałam,aż wypełni się ciemną cieczą by podać gotowe zamówienie blondynowi.Nasza kawiarnia nie była Starbucksem,ale kiedy mieszkasz w tak biednej dzielnicy nie możesz wymagać rzeczy niemożliwych.Po dziesięciu minutach Kate dołączyła do mnie i zaczęła odbierać różne zamówienia na napoje czy najprostsze dania,które serwowaliśmy za śmieszne pieniądze.Nikt nie zarabiał tu wiele.Moja przyjaciółka była najlepszą dziewczyną na Brooklynie.Jako jedna z niewielu zawsze się uśmiechała.Miała ten pozytywny styl życia,który pozwalał jej zdobywać nowych znajomych przy pierwszym spotkaniu,ze mną nie było tak łatwo.Poznałam ją w przedszkolu kiedy niejaki Drew Hampkins usiłował pocałować mnie mamrocząc iż jestem jego dziewczyną,rozpowiedział wszystkim,że oddałam mu swoje cukierki i przez to wszyscy śmiali się ze mnie.Kate rzuciła w niego klockiem sprawiając iż na jego piegowatej twarzy pojawił się siniak.To wydarzenie doprowadziło nas do przyjaźni i dzięki głupiemu zielonookiemu gówniarzowi zdobyłam osobę,na której zawsze mogę polegać.Zaśmiałam się w duchu uświadamiając sobie,że odrzucony przeze mnie chłopak jest teraz totalnie gorący.Na szczęście nie zapamiętał owego przykrego doświadczenia i na jednej z imprez pozwolił sobie na namiętny pocałunek z moimi ustami.Moje życie nie jest łatwe.Właściwie nie sądzę by jakikolwiek mieszkaniec Brooklynu był totalnie szczęśliwy.Codziennie wieczorem oglądam wiadomości by sprawdzić czy żaden z moich znajomych nie został zamordowany,zgwałcony czy okradziony.Jeśli jesteś odważny wychodzisz z domu po 21,jednak nikt nie może zapewnić ci bezpiecznego powrotu do domu.Nie jestem grzeczną dziewczynką i często kręciłam się na dworze nocą,ale nigdy nie robiłam tego sama.Dochodziła godzina 11,a połowa stolików była zajęta.Poczułam lekkie dźgnięcie w bok i spojrzałam na Kate,która palcem zasugerowała mi zerknięcie na drzwi.Christian.

Other WorldsWhere stories live. Discover now