Rozdział 19

2.1K 121 15
                                    

Jęknąłem z niezadowoleniem przekręcając się na drugi bok. Ostre promienie porannego słońca wdarły się do obszernej sypialni niczym niepotrzebny intruz próbując przerwać mój wypoczynek. Z niesmakiem porzuciłem słodką błogość krainy snów by ostatecznie unieść umięśnione dłonie ku górze, ziewnąć oraz z trudem otworzyć oczy. Śnieżnobiała płyta sufitu, owalny żyrandol, drobne, jasnozłote plamy światła, nic nadzwyczajnego. Monotonne odzwierciedlenie obrazu mych uczuć. Mistyczna podróż obejmująca zakątki mego serca. Zacisnąłem powieki próbując odrzucić od siebie nieprzyjemne wspomnienia wczorajszego wieczoru, błękit jej oczu skryty pod mglistą siatką łez, rozchylenie perfekcyjnie różowych ust, drżenie ciała, paniczny szloch i sposób w jaki pisk przerażenia opuścił jej gardło, w chwili zbyt mocnego zderzenia dłoni z drobnymi ramionami brunetki. Zacisnąłem szczękę powstrzymując wybuch agresji. Okłamała cię. Zasłużyła na każde słowo, czyn oraz krzyk wczorajszego dnia. Nie czuj się winny Justin, po prostu nie czuj się winny. Kurwa ! Wczepiłem długie palce w gęste końcówki włosów opadających na zmarszczone czoło. Jestem kretynem. Zmusiłem swe mięśnie do ruchu i otarłem zmęczoną skórę twarzy wciskając łokcie w nagą skórę ud. Potrzebowałem prysznica, kojących kropelek lodowatej wody muskającej kolejne centymetry opalonego ciała. Szarpnąłem płytką szufladę ciemnobrązowej komody wydobywając z jej wnętrza parę świeżych, śnieżnobiałych bokserek ozdobionych logiem popularnego projektanta, idola mojej siostry. Zmarszczyłem brwi odpychając od siebie wspomnienie roześmianej Jazzy. Wcisnąłem drewniany prostopadłościan do szeregu płytek i zgarnąłem miękki materiał ręcznika zamykając proste drzwi oddzielające łazienkę od przepełnionego jej zapachem pomieszczenia. Odrzuciłem skrawki tkanin na lśniącą powierzchnię kremowych płytek, pozbyłem się ciasnej części garderoby okalającej me biodra i zamknąłem szklane poły kabiny prysznicowej pozwalając ciężkim cząsteczkom powietrza na otoczenie mego nagiego ciała. Przymknąłem powieki ignorując drażniącą wizję apetycznych krągłości brunetki przylegających do skóry mojego brzucha. Zassałem dolną wargę przykładając dłoń do nowoczesnej płyty pokrytej srebrem. Gorący strumień cieczy zderzył się z napiętymi mięśniami ramion rozluźniając je. Dziewczęcy chichot wypełnił mą duszą, napawałem się słodką torturą odszukując w szumie wodospadu jej głos. Okłamała cię. Robiła wszystko byś otworzył swój portfel, pragnęła pieniędzy, grubych tysięcy twojego konta. Nie miłości. Była zabawką. Zacisnąłem szczękę będąc obrzydzony płytkim sposobem myślenia Natalie. Jej umysł nastawiony był na niszczenie każdej przeszkody, która stanęłaby na drodze ku zdobyciu mojej miłości. Powinienem jej wierzyć? Uczucia Chloe były nieszczere ? Jej słowa? Czyny ? Zagłębienia pulchnych policzków podczas chichotu wywołanego wachlarzem beznadziejnych kawałów ? Moje życie przypominało zwiniętą linę,grube supły zatrzymywały jego bieg, ograniczały marzenia, plany, wiarę we wszystko co tymczasowe. Niebieskooka brunetka nie mogła być bezwartościowym węzłem, brzemieniem okalającym serce, wodą przepełniającą płuca, zwykłym problemem. Skryłem twarz w szorstkich dłoniach. Była słodkim podmuchem powietrza, krwią wypełniającą żyły, blaskiem słońca, wzburzonym morzem wsysającym me uczucia. Otaczający mnie świat przepełniony jest ludźmi fałszywymi. Instynkt obrońcy zmusił mnie do zignorowania słonych kropli wody muskających długie rzęsy okraszające granatowe okręgi tęczówek, zamroziłem uczucia zamieniając lodowate skały w przepełnione lawą nienawiści słowa. Ostre końce wrzasków rozcinały jej serce, pragnąłem każdej rany kierując się zwykłą potrzebą zemsty. Uderzyłem dłonią w okrytą warstwą pary płytkę po czym jednym ruchem przerwałem kaskadę gorącego prysznica łagodzącego ból. Opuściłem rozgrzane pudełko, ubrałem się panicznie i wybiegłem z pokoju obserwując śnieżnobiałe drzwi jej pokoju błagające mnie o wtargnięcie do środka. Zignorowałem palący prąd przerażenia przepełniający me ciało, musiałem ponownie zachłysnąć się słodkim zapachem wanilii otaczającym jej skórę. Oparłem szeroką dłoń na zimnym metalu klamki zmuszając wysokie wejście do otworzenia się. Mój żołądek skurczył się boleśnie kiedy dostrzegłem ogrom śnieżnobiałej pościeli osłaniającej grubą powierzchnię miękkiego materaca. Puszyste poduszki opierały się o drewnianą balustradę, ozdobna płachta zdobiła kraniec prostokątnego mebla mieniąc się złotym blaskiem. Przekręciłem głowę w prawo napotykając się na rzędy szarych doniczek przepełnionych drobnymi kamieniami okalającymi chude korzenie wielobarwnych kwiatów. Błyszcząca powierzchnia komody przypominała taflę lustra, utrzymywała drobne, płaskie urządzenie i nieco większy komputer. Zmarszczyłem gęste brwi akceptując nienaganny porządek. Ostrożnie zamknąłem drzwi i wykonałem kilka nieśmiałych kroków w przód. Jasnobrązowe drzwi szafy tkwiły w delikatnym rozchyleniu, granatowy materiał sukienki falował w nieznacznym wietrze.

Other WorldsWhere stories live. Discover now