Rozdział 3

7.2K 394 285
                                    

Harry po raz ostatni rozejrzał się po mieszkaniu, do którego nie zamierzał wracać w najbliższym czasie. To nie tak, że mu się nie podobało. W innych okolicznościach byłby nim wręcz zachwycony. Kawalerka w sam raz spełniała wymagania dla jednej czy nawet dwóch osób, było przytulne, dobrze wyposażone i nawet jego położenie względem całego miasta było bardzo przystępne. I właśnie to położenie było największym problemem.

Brunet spędził tutaj bowiem tylko trzy dni. Trzy krótkie dni podczas których wychodził tylko i wyłącznie do pobliskiego sklepu po coś do jedzenia lub po coś, co pomogłoby mu udoskonalić jego przebranie. I podczas tych trzech dni nie było wyjścia, aby nie natknął się na jakiegoś czarodzieja. Zazwyczaj rozpoznawał ich tylko po dość dziwnych strojach, których zwykły mugol przenigdy by nie założył, ale zdarzyło się też, że raz zobaczył po przeciwnej stronie ulicy profesora Lupina.

Chłopak ufał byłemu profesorowi, ale mimo wszystko nie mógł ryzykować, że następnym razem wpadnie na Szalonookiego, albo kogoś innego, kto go zauważy i rozpozna. Nie mógł ryzykować, że go złapią. Także tego samego dnia zaraz po powrocie do mieszkania zamówił przez internet bilet na najbliższy samolot gdzieś za granicę. Chciał mieć spokojne chociaż dwa miesiące. Dwa miesiące podczas których może wymyśliłby, jak na zawsze wyrwać się z pazurów starego Dropsa.

Kiedy był pewny, że niczego nie zapomniał, podszedł do siedzącej na parapecie Hedwigi i wręczył jej list.

- Do Łapy, Hedwigo.

Po usłyszeniu adresata sowa zahukała i wyleciała przez okno, które chłopak za nią zamknął. Kiedy ptak zniknął między budynkami, nastolatek chwycił za walizkę i opuścił mieszkanie, zatrzaskując za sobą drzwi.

***

Drogi Łapo

Wyjeżdżam z Anglii. Nie martw się, wrócę. Nie wiem jeszcze kiedy, ale na pewno przed nowym rokiem szkolnym. Potrzebuję trochę świętego spokoju, a tam, gdzie byłem do tej pory bym tego nie zaznał.

Wszędzie tylko plątali się czarodzieje. Raz wydziałem nawet profesora Lupina, ale on chyba nie widział mnie. To było dla mnie bodźcem, żeby wyjechać. Nie żebym mu nie ufał! Ufam, jednak skoro widziałem jego, innym razem mógłbym spotkać Szalonookiego lub Snape'a a wtedy moją wolność szlak by trafił.

Będę cię na bieżąco informował o tym, co u mnie, nie musisz się martwić. Podczas tej małej podróży chcę przemyśleć kilka spraw, może dojść do kilku wniosków i znaleźć odpowiedzi na dręczące mnie pytania. No i może przeczytać kilka książek wyniesionych z rodzinnych skrytek. Wiedziałeś, że miałem do nich prawo odkąd zostałem ostatnim Potter'em a ten stary Drops, czyt. Dumbledore, nie kwapił się mnie o tym poinformować? Byłem po prostu wściekły, kiedy się o tym dowiedziałem!

Ale odbiegam od tematu. Nie musisz się o mnie martwić, jestem w końcu synem huncwota, chrześniakiem drugiego i przyjacielem trzeciego (mam nadzieję, że profesor Lupin się nie obrazi za to, że uważam go za przyjaciela). Nie obiecuję, że nie wpadnę w kłopoty, ale te chodzą za mną odkąd pamiętam i zawsze wychodziłem z nich cało. A jeśli będzie naprawdę źle, wtedy dam znać.

Trzymaj się ciepło Łapo. Przesyłam pozdrowienia dla Ciebie i profesora Lupina.

Szczeniak

***

Młody chłopak opuścił lotnisko, ciągnąc za sobą błękitną walizkę. Uśmiechnął się, czując ciepłe promienie słońca na twarzy i słysząc gwar rozmów w obcym języku, które mógł rozumieć przez zaklęty kolczyk. Wziął głęboki oddech, wciągając do płuc powietrze i ruszył w kierunku taksówek myśląc tylko jedno: Witaj, Francjo!

***

Drogi Łapo

Francja jest piękna, choć nie chciałbym zostać tutaj na dłużej. Mimo pięknych zabytków i wspaniałych ludzi jedzenie niezbyt mi smakuje. Nie wiem, jak Hermiona może tutaj jeździć tak często na wakacje.

Myślę, że gdybyś mnie teraz zobaczył, miałbyś problem, żeby mnie rozpoznać. Co prawda już w Anglii zmieniłem swój wygląd, ale teraz, to coś zupełnie innego. Francuscy styliści biją brytyjskich na głowę!

Jestem bardzo zadowolony z początku podróży. Już pierwszego dnia tutaj poznałem ciekawych ludzi, w tym nawet czarodzieja. Nawet nie uwierzysz, ile różnic w toku nauczania jest między Hogwartem a Beauxbatons! Aż żałuję, że nasze szkoły nie prowadzą żadnych wymian uczniowskich bo z chęcią bym przyjechał tutaj na rok, aby bliżej przyjrzeć się szkolnemu życiu francuskich czarodziejów. Oczywiście, gdyby serwowali trochę normalniejsze jedzenie. Chociaż nie powinienem na nie aż tak narzekać, bo niektóre rzeczy były naprawdę dobre.

Może kiedyś jeszcze tutaj przyjadę- na pewno, kiedy będę chciał skorzystać z dobrego fryzjera. Tymczasem wyczekuj listu z mojego następnego przystanku!

Pozdrawiam,

Szczeniak

***

Drogi Łapo

Tym razem piszę do Ciebie z Grecji. Słoneczna pogoda w tym miejscu chyba nigdy nie odpuszcza! Albo to ja mam szczęście!

Prawie całe dnie wyleguję się na plaży, a kiedy tego nie robię, rozmawiam z tutejszymi seniorami. Opowiadają bardzo ciekawe historie! Mam nadzieję, że się o mnie nie martwisz, bo nie masz o co. To już tydzień, jak opuściłem Anglię i jak na razie nie wpakowałem się w żadne kłopoty. Staram się nie zostawać w żadnym miejscu na dłużej niż kilka dni, w razie gdyby Drops mnie szukał poza Wielką Brytanią, ale równocześnie chcę czerpać z tych wakacji najwięcej jak mogę. Chyba na razie mi się udaje.

Wiesz, że Grecja ma całkiem bogatą historię magiczną? Pochodziło stąd wielu czarodziei i czarownic. Na pewno słyszałeś o Kirke? Miałem okazję odwiedzić wyspę, którą podobno zamieszkiwała. To piękne miejsce! Co więcej, stąd pochodzi wiele magicznych stworzeń, jak mantykory, chimery, gryfy, hipokampy i wiele innych. Hipokampy widziałem nawet w ich naturalnym środowisku, dzięki pewnej czarownicy, która prowadzi nad nimi badania.

Aż żałuję, że muszę stąd wyjeżdżać! Życie tutaj jest takie przyjemne, spokojne i leniwe, że chciałbym zostać na dłużej. W sumie tylko kupiony bilet na samolot motywuje mnie do dalszej podróży.

Przesyłam do Anglii trochę śródziemnomorskiej pogody, mam nadzieję, że tam dotrze. Do następnego listu!

Szczeniak

***

Drogi Łapo

Jeszcze dzisiaj wyjeżdżam z Polski. To naprawdę ciekawy kraj z bogatą historią i wieloma miejscami dla czarodziejów, ale również trochę niebezpieczny.

Spokojnie, nie musisz się pakować i tutaj przylatywać! Nic mi nie jest! Pomogła mi pewna czarownica, która wyjaśniła mi, że na przyszłość powinienem trzymać się od pewnych ludzi z daleka. Nazwała ich „kibolami" i powiedziała, jak ich rozpoznać oraz jakich odpowiedzi udzielać w jakim mieście, jakby jednak udało im się mnie zaskoczyć z pytaniem „za kim jesteś".

Pomijając kiboli, wielu ludzi, jakich tu spotkałem było naprawdę w porządku. Marysia- ta czarownica, która mi pomogła- oprowadziła mnie po mieście i zapoznała ze swoimi znajomymi. Była wśród nich jedyną czarownicą, w dodatku naraz uczyła się magii i chodziła do mugolskiej szkoły. Wiedziałeś, że nie każdy kraj posiada magiczne placówki i gdzieniegdzie czarodzieje muszą uczyć się magii w domach?

Marysia poleciła mi kilka ciekawych książek pomagających opanować magię o których w Hogwarcie nawet by nie pomyśleli. Dzięki jednej z nich zaczynam rozumieć eliksiry! Snape chyba zejdzie na zawał, kiedy nie będzie mógł odjąć mi punktów ani ośmieszyć!

Razem z listem przesyłam też prezent z Polski. Może będzie smakował tobie i profesorowi Lupinowi. Następny list wyślę już spoza Europy.

Pozdrawiam,

Szczeniak

Sam wybiorę swoje przeznaczenieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon