Rozdział 22

3.3K 262 25
                                    

Hejka, moje kochane Laleciątka!

Jeju... nie spodziewałam się, że będziecie aż tak entuzjastycznie zareagujecie na moją propozycję! Bardzo mnie to cieszy!

Zapraszam do czytania pierwszego z kilku obiecanych w tym tygodniu rozdziałów!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ślizgoni siedzieli w pokoju wspólnym spokojnie odrabiając lekcje. Nie zwracali już najmniejszej uwagi na Salzara. Można powiedzieć, że był on już stałym elementem wyposażenia wnętrza. Odkąd pojawił się kilka dni temu, praktycznie cały czas siedział w pokoju wspólnym, półprzymkniętymi oczami wpatrując się w swój portret nad kominkiem, sycząc coś cicho pod nosem, na co portret odpowiadał tym samym. Spędzał tak blisko kilka godzin dziennie. Kiedy Harry w końcu spytał się go o to, co robi, mężczyzna wyjaśnił mu, a przy okazji również pozostałym ciekawskim uszom, że w ten sposób zbiera informacje odnośnie tego, czego świadkiem był jego portret przez cały czas jego snu.

I tak samo mijał kolejny spokojny wieczór, kiedy były gryfon właśnie wrócił do pokoju wspólnego, po tym, jak jakiś czas wczesniej opuścił go z Astorią. Dosiadł się na kanapę, gdzie już siedzieli jego współlokatorzy, Pansy, Weasley'owie oraz pogrążony w swoistym transie Salazar. Z cierpiętniczą miną spojrzał na piętrzące się na stoliku pergaminy i niemo westchnął, rezygnując z odrabiania lekcji na dziś.

- I jak?- podpytał Blaise, odkładając wypracowanie z transmutacji.- Wszystko poszło bez problemu?

- Ta...- przytaknął brunet.- Odstawiłem Astorię do Komnaty, upewniłem się, że nie wpadnie na Magnę i że nie przedostanie się do pozostałych pomieszczeń, oraz, że nie zrobi sobie czymś trwałej krzywdy, po czym wyszedłem i zamknąłem za sobą przejście, żeby się nie wydostała ani żeby nikt się do niej nie dostał. Na tą pełnię to musi wystarczyć.

- Dlaczego tak się nią przejmujesz?- spytała Pansy znad swojego pergaminu, kompletnie pozbawionym emocji głosem.- Nie żeby coś, ale większość osób po prostu miałaby ją kompletnie gdzieś...

- Znowu chcesz zaczynać ten temat?!- warknął Harry.- Wydawało mi się, że już powiedziałem, co miałem do powiedzenia i że dotarło to do wszystkich!

- Ej, spokojnie!- spróbował uspokoić zielonookiego Draco, kładąc mu rękę na ramieniu, którą zaraz zabrał z krzykiem.- Cholera! Co jest?!

Harry westchnął ciężko, od razu się uspokajając.

- Od jakiegoś czasu kiedy się denerwuję, kopię prądem, choć zazwyczaj to ja jestem ofiarą. I czasami zdarza się to tak po prostu, nawet jak nie jestem zły. Elektryka w moim pobliżu po prostu wariuje.

- Elektryka... masz na myśli energię?- spytał Salazar, wyrywając się z transu i patrząc na potomka dziwnie.

- Tak... Chyba można tak to ująć.- westchnął chłopak, opierając się wygodniej o kanapę i przymykając oczy.- Nie mam pojęcia, czemu to się dzieje. Do niedawna było wszystko w porządku...

- Od jak dawna tak się dzieje? I co mogło to zapoczątkować?- mężczyzna zadawał kolejne pytania, co wzmogło czujność u reszty osób siedzących w pobliżu.

- Z Harry'm dzieje się coś złego?- zapytali naraz bliźniacy.

Mężczyzna przez chwilę milczał, wpatrując się w nastolatka, który odwzajemniał mu się tym samym, wyrwany z leniwego zamyślenia pytaniami mężczyzny i zaniepokojeniem pozostałych. W końcu Salazar postanowił odpowiedzieć, czując rosnące spięcie nastolatków.

Sam wybiorę swoje przeznaczenieWhere stories live. Discover now