Rozdział 28

3.1K 230 57
                                    

Kiedy Harry wrócił do dormitorium, jego współlokatorzy zgodnie stwierdzili, że wyglądał jak trup. Chłopak ledwie doczłapał się do łóżka i padł na nie jak kłoda. Nie zdążyli jednak zapytać się ani o to, jak poszła rozmowa, ani o stan chłopaka, gdyż zaledwie kilka sekund później do pokoju wpadł Hermiona i sądząc po jej minie na pewno nie była spokojna czy zadowolona.

- Czyś ty oszalał?!- wykrzyknęła na swojego przyjaciela kompletnie ignorując zarówno inne osoby jak i zachowanie bruneta.- Jak w ogóle możesz jeszcze myśleć o przyłączeniu się do niego po tym, co nam powiedział?! Przecież to...!

- Możesz się, Hermiona, chociaż na chwilę zamknąć?!- warknął zielonooki, podnosząc się do siadu i gromiąc przyjaciółkę spojrzeniem, na co ta, będąc w szoku od razu się uciszyła.- Jak?! No nie wiem! Może chociażby tak, że ja w przeciwieństwie do ciebie staram się zrozumieć jego punkt widzenia, a nie dzielę wszystkiego tylko na czarne i białe! Może tak, że dostrzegam w jego postępowaniu jakiś cel i korzyści?! Może tak, że nie mam już zamiaru być rycerzykiem dla ludzi, którzy przez całe życie mnie tylko krzywdzili i mieli kompletnie gdzieś?! Może tak, że bycie „tym dobrym" przez cały czas powodowało u mnie tylko ból, depresję i wrażenie, że jestem bezwartościowy, a będąc „tym złym" może w końcu dostanę chociaż odrobinę czegoś dobrego dla mnie?! A może po prostu dlatego, że chcę żyć, do cholery, a on zapewni mi ochronę i święty spokój, jeśli przeżyję wojnę, oraz da nietykalność wszystkim moim bliskim?! Wybierz sobie którąś z tych opcji, nie obchodzi mnie którą i po prostu wynoś się stąd! Naprawdę mam już tego wszystkiego dosyć, a twoje narzekania niczego nie polepszają ani tym bardziej nie ułatwiają! Wiesz, gdzie są drzwi!

W oczach zszokowanej dziewczyny błysnęły łzy, jednak nie pozwoliła wypłynąć ani jednej z nich. Prychnęła tylko, odwróciła się na pięcie i wybiegła z dormitorium, trzaskając za sobą drzwiami.

Jak tylko drzwi się za nią zamknęły, Harry z cichym jękiem opadł ponownie na łóżko i przysłonił sobie oczy dłonią. Przebywająca w pokoju trójka ślizgonów wymieniła między sobą zaskoczone spojrzenia. Nie spodziewali się, że kiedykolwiek zobaczą taką awanturę między byłymi gryfonami.

- Co się stało, Harry?- spytała Astoria, przesiadając się ze swojego łóżka na łóżko chłopaka.- Rozmowa się nie udała?

- Jakby się nie udała, to raczej bym tutaj nie leżał.- westchnął chłopak.- Jak dla mnie, nie było tak źle, zresztą to czego się spodziewałem, zbytnio nie odbiegało od tego, co się stało. Za to Hermiona widocznie miała zupełnie inne wyobrażenie tego, jak to wszystko powinno przebiegać. Myślała o tym zbyt... idealistycznie.

- Idealistycznie?- zdziwił się Draco.

Harry przytaknął krótkim skinięciem głową i cichym „yhym". Przez chwilę milczał, aż w końcu zmienił pozycję i opierając się o zagłówek łóżka, zaczął opowiadać.

- Po tych wszystkich artykułach jakie przeczytaliśmy, Hermiona chyba miała nadzieję, że Tom okaże się barankiem w wilczej skórze. Osobą, której wystarczy wskazać inną drogę do celu, którego tak bardzo pragnie, żeby porzuciła wszystko, co do tej pory robiła. Ale zapomniała, że on próbował już wszystkiego innego.

- Nigdy bym nie pomyślał, że Hermiona jest tak naiwna.- mruknął Blaise, szukając czegoś w kufrze.

- Nie jest naiwna.- zaprzeczył Harry.- Raczej jest idealistką, która nie poznała takiego życia jak ja i Tom. Nie łatwo ją oszukać czy nabrać, ale za bardzo wierzy w to, że każdy ma w sobie dobro. Myślę, że za bardzo myślała o Tomie jak o mnie.

- Ale nie zauważyła, że i z ciebie „dobro" ucieka.- westchnęła Astoria, opierając się o balustradę łóżka Harry'ego i podciągając kolana pod brodę.- Dalej myśli o tobie w dawnych kategoriach, w stary sposób. Jesteście przyjaciółmi od pierwszej klasy i postrzega cię w taki sam sposób, jak wtedy. Wie, że się zmieniłeś, ale jakaś część niej nie chce tego przyjąć do wiadomości.

Sam wybiorę swoje przeznaczenieWhere stories live. Discover now