22

178 17 1
                                    

  [*]
3 miesiące
Lataj wysoko, aniołku

- Co ty znowu kombinujesz ?

- Przygotowałem się trochę - otworzył plecak, który leżał przed nim na ziemi i pokazał mi kilka butelek wina. Mimowolnie parsknęłam śmiechem.

- Bez kitu ?

- Jutro wyjeżdżamy więc chociaż raz wypijmy coś innego niż cola.- przyjaciel posłał mi uśmiech, co sprawiło, że pokręciłam rozbawiona głową. - E tam, i tak wiem, że chcesz.

- Uznajmy, że tak trochę. - przyznałam cicho, a on roześmiał się i objął mnie ramieniem.

Było późno, co równało się z tym, że wokół nas było bardzo ciemno. Otworzyliśmy wino i zaczęliśmy wspominać różne śmieszne wydarzenia, które nasuwały nam się na myśl. Potem otworzyliśmy kolejne, drugie wino i śpiewaliśmy piosenki, co może niedokońca nam wychodziło tak jakbyśmy chcieli, ale nie przejmowaliśmy się tym w tamtym momencie. W końcu do naszych rąk powędrowała trzecia butelka.

- Ten wieczór pokazał mi właśnie, jak tęskniłem za naszą relacją tak bez niezręczności - odezwał się po chwili ciszy, a ja odwróciłam głowę w stronę Camerona. Spojrzałam na niego pytająco i gdy zaczął mówić dalej, dotarło do mnie, że chyba nie tylko na mnie podziałała ilość alkoholu, którą wypiliśmy. - Sophie, czy ja rozjebałem naszą przyjaźń ?

- W sensie ?

- Tamtej nocy. Chyba normalnie bym ci tego nie powiedział, ale mam nadzieję, że zapomnimy o tym do rana. Tak, mam taką nadzieję.- zatrzymał się, ale gdy już miałam go spytać, usłyszałam ponownie jego głos. - Wypominam sobie przez cały czas to, że wtedy zacząłem . O, Boże, ale to głupie. Nie, że nie chciałem tego, bo chciałem i to w sumie bardzo, nawet teraz bym chciał, ale to chyba głupie.

- No trochę. - wzruszyłam ramionami, wpatrując się w chłopaka, on westchnął przeciągle i zakrył twarz dłońmi. - Cameron, no nie wiem, nie rozumiem cię.

- Ja siebie też nie rozumiem.- zaśmiał się przez co ja również się uśmiechnęłam. - Sophie, jesteś na mnie zła za to wszystko ? - spytał się mnie robiąc przy tym przestraszoną minę, co wyszło mu komicznie i wywołało u mnie nagły wybuch śmiechu.

- Nie tam, ja przez cały czas sobie to wypominałam.

- Poważnie ?

- Tak.

- Jesteśmy głupi- zaśmiał się i przewrócił na bok, żeby być przodem do mnie.

- No trochę tak.

Zapanowała cisza. Czułam się naprawdę dobrze. Chciało mi się śmiać i cieszyć ze wszystkiego. Dlatego ponownie zaczęliśmy się śmiać z czegoś, co powiedział chłopak.

- Ej, Soph ?

- No, co tam ?

- Wiesz, cieszę się, że ciebie mam.- uśmiechnął się uroczo, a ja wystawiłam do niego rękę, na co przybił mi piątkę i zaczęliśmy się ponownie śmiać. -  Ej, ale na serio. Gdyby nie ten wyjazd to pewnie bym zgnił przed konsolą.

- Bez przesady, ale nawet bez tego wyjazdu tutaj bym ci na to nie pozwoliła.

- Dziękuję.

- Nie ma za co, od tego w końcu jestem. - wzruszyłam ramionami, co zapoczątkowało kolejną ciszę.

- Ej, Soph - zaczął przez co sporzałam na niego pytająco - Mogę zrobić coś raczej mega głupiego ?

- W porządku, bylebyś nie wchodził do wody, bo jest ciemno i jeszcze się utopisz.

- Luz.

Przymknęłam z lekka oczy, ignorując nieco jego nowy pomysł, ale zanim zdążyłam powiedzieć chociażby Missisipi, poczułam, jak mnie całuje. Natychmiastwowo oprzytomniałam, ale mimowolnie pozwoliłam mu dokończyć ten dosyć leniwy pocałunek, po którym odsunął się tak jakgdyby nigdy nic.

- Doprawdy, aż tak bardzo wierzysz w to, że nic nie będziemy jutro pamiętać ? - spytałam, parskając śmiechem.

- Nie, ale skoro już się to wszystko zaczęło to trzeba było to zakończyć w dobrym stylu, racja ? Racja.

- Powiedzmy. - westchnęłam, przewracając się na bok- Ej.

- No ?

- To nie zepsuje naszej przyjaźni, nie ?

- Nie zepsuje, bo nic do siebie nie czujemy. - uśmiechnął się.- No, bo nic do mnie nie czujesz ?

- No nie czuję - przytaknęłam na słowa chłopaka, zdziwiona tym, jak łatwo to ze mnie wyszło.

- No to super.

VANILLA SKY  - Cameron Boyce Where stories live. Discover now