6

130 5 203
                                    

Następny dzień... Perspektywa Iron...

Mruknęłam sennie po czym powolutku zaczęłam wygrzebywać  się z łóżka, próbując nie obudzić tatusiów. Co jak co, ale tata Crocy bez kawy z rana nie jest zbyt miły... Wyszłam z pokoju na paluszkach, a następnie zeszłam na dół. Na mikrofalówce widniała godzina 5:00. Okey, a więc plan jest taki! Robię kawę i śniadanko,  idę obudzić tatusiów, a potem idę do pokoju się ubrać. Hm, dzisiaj jest mój dyżur, więc budzę Psycho, a na samym końcu Bartolomeo... Jeśli ten nie obudzi się przez hałas w domu... A więc go go szmato! Jedziesz z tym koksem! Wstawiłam wodę na kawę, robiąc w tym czasie gofry z czekoladą oraz truskawkami i śniadanka do szkoły. Co by tu dzisiaj włożył do śniadaniówki... Już wiem! Tortilla z serem i jajkiem, placki bananowe, babeczki serowo-owsiane z jagodami i rogaliki czekoladowe! W sumie może być! Oi, ciekawe czy Bartolomeo też to zje... No nic... Najwyżej będę miała podwójne śniadanie... Gdy czajnik zaczął piszczeć zalałam kawy, a następnie wzięłam tacę i zaniosłam śniadanie do góry.

- Pora wstawać- powiedziałam, budząc tą dwójkę.

- Już szósta?- spytał zaspany Doflamingo. Heh, wychodzą całonocne maratony i picie wina na samym początku tygodnia...

- Tak... Macie śniadanie- zaśmiałam się, podając im gofry i kawy.

- Dzięki...- szepnął Crocy, biorąc łyk kawy z cichym westchnieniem.

- Jesteś kochana...

- Ta wiem... Pamiętajcie poszukać ciuchów do Bartolomeo- powiedziałam, idąc się ubrać. Jak zwykle założyłam dziurawe czarne spodnie, bokserkę z jednorożcem palącym cygaro, a do tego rozpinaną bluzę i glany. 

-Heh, jestem zajebista...- powiedziałam do siebie, przeskakując z swojego balkonu na balkon Psycho. Mam nadzieję, że nie będzie tam żadnej dwuznacznej sytuacji... Weszłam cichutko do jej pokoju i podeszłam do jej wyra, dźgając ją palcem. - Psychuuś, pora wstawać.

- Nie chcę...

- I to ja jestem leniwa? Jeśli zaraz nie wstaniesz to wywalę cię z wyra- burknęłam. Oi, ona mnie wczoraj siłą wyciągała z łóżka... Brunetka mruknęła coś po czym spojrzała na mnie z mordem w oczach. Hehe, zemsta jest słodka...

- Jutro się zemszczę...

- Ciesz się, że wstałaś za pierwszym razem bo planowałam cię oblać wodą gdybyś nie chciała wstać- zachichotałam  z szerokim uśmiechem.

- Oczywiście...

- Jak wczorajszy trening?- spytałam, siadając na jej łóżku.

- Zajebiście. Nie wiedziałam, że Zoro jest taki silny!- powiedziała z entuzjazmem Charlotte. 

- Miłość stanęła w drzwiaaaaach!- zaczęłam śpiewać. Jednak mój perlisty głos chyba nie spodobał się Psycho bo o mały włos nie dostałam butem.- Oi, ja ci tu ładnie śpiewam, a ty co? Wdzięczna powinnaś być!

- Jak będę chciała posłuchać twojego fałszowania to ci powiem...- stwierdziła z złośliwym uśmiechem.

- Pff, ja? Fałszować? Mam głos niczym sam Apollo!- poinformowałam ją, rozkładając ręce na boki jak jakiś bóg.

- Apollo, weź spierdalaj do siebie bo inaczej cię stąd wykopie...- zaśmiała się Psycho, wystawiając mnie na balkon.

- Zero wdzięczności- mruknęłam, nadymając policzki obrażona. Wskoczyłam z powrotem do siebie, a następnie zeszłam na dół. Pora obudzić Bartolomeo...

- Oi, Barti... Pora wstawać- oznajmiłam zielonowłosemu, szturchając go ręką. Chłopak podniósł się leniwie, mamrocząc coś pod nosem i przetarł oczy zaspany. 

One Piece HighschoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz