Następny dzień... Perspektywa Iron...
Mruknęłam sennie po czym powolutku zaczęłam wygrzebywać się z łóżka, próbując nie obudzić tatusiów. Co jak co, ale tata Crocy bez kawy z rana nie jest zbyt miły... Wyszłam z pokoju na paluszkach, a następnie zeszłam na dół. Na mikrofalówce widniała godzina 5:00. Okey, a więc plan jest taki! Robię kawę i śniadanko, idę obudzić tatusiów, a potem idę do pokoju się ubrać. Hm, dzisiaj jest mój dyżur, więc budzę Psycho, a na samym końcu Bartolomeo... Jeśli ten nie obudzi się przez hałas w domu... A więc go go szmato! Jedziesz z tym koksem! Wstawiłam wodę na kawę, robiąc w tym czasie gofry z czekoladą oraz truskawkami i śniadanka do szkoły. Co by tu dzisiaj włożył do śniadaniówki... Już wiem! Tortilla z serem i jajkiem, placki bananowe, babeczki serowo-owsiane z jagodami i rogaliki czekoladowe! W sumie może być! Oi, ciekawe czy Bartolomeo też to zje... No nic... Najwyżej będę miała podwójne śniadanie... Gdy czajnik zaczął piszczeć zalałam kawy, a następnie wzięłam tacę i zaniosłam śniadanie do góry.
- Pora wstawać- powiedziałam, budząc tą dwójkę.
- Już szósta?- spytał zaspany Doflamingo. Heh, wychodzą całonocne maratony i picie wina na samym początku tygodnia...
- Tak... Macie śniadanie- zaśmiałam się, podając im gofry i kawy.
- Dzięki...- szepnął Crocy, biorąc łyk kawy z cichym westchnieniem.
- Jesteś kochana...
- Ta wiem... Pamiętajcie poszukać ciuchów do Bartolomeo- powiedziałam, idąc się ubrać. Jak zwykle założyłam dziurawe czarne spodnie, bokserkę z jednorożcem palącym cygaro, a do tego rozpinaną bluzę i glany.
-Heh, jestem zajebista...- powiedziałam do siebie, przeskakując z swojego balkonu na balkon Psycho. Mam nadzieję, że nie będzie tam żadnej dwuznacznej sytuacji... Weszłam cichutko do jej pokoju i podeszłam do jej wyra, dźgając ją palcem. - Psychuuś, pora wstawać.
- Nie chcę...
- I to ja jestem leniwa? Jeśli zaraz nie wstaniesz to wywalę cię z wyra- burknęłam. Oi, ona mnie wczoraj siłą wyciągała z łóżka... Brunetka mruknęła coś po czym spojrzała na mnie z mordem w oczach. Hehe, zemsta jest słodka...
- Jutro się zemszczę...
- Ciesz się, że wstałaś za pierwszym razem bo planowałam cię oblać wodą gdybyś nie chciała wstać- zachichotałam z szerokim uśmiechem.
- Oczywiście...
- Jak wczorajszy trening?- spytałam, siadając na jej łóżku.
- Zajebiście. Nie wiedziałam, że Zoro jest taki silny!- powiedziała z entuzjazmem Charlotte.
- Miłość stanęła w drzwiaaaaach!- zaczęłam śpiewać. Jednak mój perlisty głos chyba nie spodobał się Psycho bo o mały włos nie dostałam butem.- Oi, ja ci tu ładnie śpiewam, a ty co? Wdzięczna powinnaś być!
- Jak będę chciała posłuchać twojego fałszowania to ci powiem...- stwierdziła z złośliwym uśmiechem.
- Pff, ja? Fałszować? Mam głos niczym sam Apollo!- poinformowałam ją, rozkładając ręce na boki jak jakiś bóg.
- Apollo, weź spierdalaj do siebie bo inaczej cię stąd wykopie...- zaśmiała się Psycho, wystawiając mnie na balkon.
- Zero wdzięczności- mruknęłam, nadymając policzki obrażona. Wskoczyłam z powrotem do siebie, a następnie zeszłam na dół. Pora obudzić Bartolomeo...
- Oi, Barti... Pora wstawać- oznajmiłam zielonowłosemu, szturchając go ręką. Chłopak podniósł się leniwie, mamrocząc coś pod nosem i przetarł oczy zaspany.
CZYTASZ
One Piece Highschool
HumorIron i Psycho trafiają do szkoły dla młodocianych buntowników im. Pirates age. Jak im się spodoba w nowej szkole? Czy szkoła dla prymysów im. Marines ... przestanie kiedyś dążyć do ich zniszczenia?