4

132 8 48
                                    

- Odstaw mnie... Nikt cię nie prosił o pomoc- warknął Kid. Westchnęłam cicho. Ile można wałkować ten sam temat? A może mu się płyta zacięła?

- Zamknij się i po prostu spokojnie sobie leż na moim ramieniu- szepnęłam, ziewając. Spać mi się chcę... Tak bardzo spać...

- Najpierw mnie lejesz, a teraz mi pomagasz? Weź się zastanów czego ty chcesz- syknął i zakaszlał krwią... 

-  Sam chciałeś się bić... Po za tym jesteśmy w tej samej klasie, więc należysz do patologicznej rodzinki!- powiedziałam, szczerząc się jak jakiś pojeb, który uciekł z psychiatryka.

- Jakiej rodziny? Nie jestem w żadnej popieprzonej rodzinie- warknął. 

- Jesteś...- szepnęłam i otworzyłam drzwi- Dobry!- krzyknęłam jednak nikt mi nie odpowiedział. Eh, pewnie ma przerwę... No nic, rzuciłam Kida na łóżko, rozciągając się lekko. Oi, znów mi strzyka w kościach... Starość nie radość...

- Nie jestem i weź to sobie wbij do głowy- warknął, przełykając ślinę. Oi, pewnie chcę mu się pić... Podeszłam do stołu, chcąc mu nalać wody jednak pech chciał, że nie było. No nic... Chwyciłam mój plecak i wyciągnęłam z niego butelkę, siadając na łóżku obok Kida.

- Jak dla mnie jesteś! A teraz otwórz ładnie buzię!- zaśmiałam się, odkręcając butelkę.

- Nie chcę mi się pić...

- Wiem, że chcesz- mruknęłam. Kid odwrócił łeb na bok nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem... Jak z dzieckiem... Serio imię trafione w chuj... No nic... Trza inaczej... Chwyciłam jego głowę po czym przyskrzyniłam go do mojej klatki piersiowej.

- Co ty do chole...- nim dokończył wepchnęłam mu butelkę do paszczy, wtulając go mocniej do piersi aby się nie wiercił. Och, uspokoił się... Kto by pomyślał...

- Widzisz? Mówiłam, że chcę ci się pić! To nie było takie trudne- powiedziałam z szerokim uśmiechem po czym wyrzuciłam pustą butelkę do kosza.

- Co ty odkurwiasz?!- wrzasnął Eustass.

- Zmusiłam cię do picia bo jesteś upartym gnojkiem, który nie potrafi powiedzieć, że czegoś mu potrzeba...

- Nie o tym mówię!- wrzasnął. 

- Hę?- przekrzywiłam głowę, patrząc na niego z niezrozumieniem. O co mu znowu chodzi? Kid, jakby widząc moje niezrozumienie uspokoił się po czym westchnął.

- Jesteś jakaś dziwna...

- Dużo osób mi to mówi...- zauważyłam po czym wstałam- No nic! Muszę już iść, w końcu muszę udzielić korepetycji Bartolomeo! Powodzenia!- krzyknęłam, przytulając go na pożegnanie.

- Oi, ogarnij się wreszcie...- warknął. On chyba tylko warczeć umie... Pomachałam mu jeszcze na do widzenia, a następnie wyszłam, wracając do reszty. Oh, stoją już przy samochodzie...

- Co tak długo?- spytała Psycho.

- Nikogo nie było, więc walnęłam go na łóżko, a potem pomogłam mu się napić...- wytłumaczyłam brunetce, wchodząc do auta.

- Jak to pomogłaś napić? Że usta usta?- zaśmiała się Psycho, ruszając brwiami.

- Nie chciał pić, więc przyskrzyniłam go do klatki i wcisnęłam butelkę do ust tak jak tatuś Crocy tatusiowi Doffy'emu gdy ten nie chce pić witamin- odpowiedziałam, siadając obok Bartolomeo.

- Wiesz... Lepiej nie mów o tym Crocodile'owi...

- O czym?

- O niczym wujaszku!- powiedziała Psycho, zatykając mi usta, a jej znowu o co chodzi? Tatuś popatrzył na nas podejrzliwie jednak po chwili westchnął i odwrócił się, kręcąc z politowaniem głową.- Ne, jak zareagował?- spytała Charlotte z szatańskim uśmiechem.

One Piece HighschoolWhere stories live. Discover now