Rozdział 19

347 16 3
                                    

Vitani przyglądała się Kopie i obcej lwicy, którzy siedzieli wtuleni w siebie. Wioletowooka była już pewna, że ta lwica jest powodem ich nagłego rozstania. Była wściekła i nie zamierzała dłużej na to patrzeć.
-To przez nią mnie zostawiłeś?!
Kopa i Giza odskoczyli od siebie.
-Vitani?! Co ty tutaj robisz?
-Zadałam ci pytanie!
-Ale-
-Mów!
-Nie zostawiłem cię dla niej, zostawiłem cię ponieważ nic do ciebie nie czuje oprócz przyjaźni. Gize kocham od dziecka.
-Zdajesz sobie sprawe z tego, że mnie zraniłeś?
-Tak. Jednak jeśli nadal bylibyśmy razem raniłbym cie codziennie i byłabyś ze mną nieszczęśliwa.
Zasługujesz na kogoś kto będzie cię kochał.
Vitani pozwoliła uciec kilku łzom, ale szybko się opanowała. Odwróciła się, aby odejść, ale zatrzymał ją głos Kopy.
-Vitani. Wiem, że cię zraniłem, ale... przyjaźnimy się. Prawda?
-....Tak....ale musisz dać mi trochę czasu.
Lew uśmiechnął się do Vitani, a ona odeszła. Giza odezwała się dopiero teraz.
-Nie wiedziałam, że sprawie tyle problemów swoim powrotem.
-Proszę nie myśl tak. Na Lwiej Skale ucieszą się z twojego powrotu.
-A co jeśli nikt mnie nie pamięta? Albo jeśli będą źli, że zostawiłam matke?
-Ja też miałem takie obawy. Musisz pamiętać, że byłaś wtedy dzieckiem. Jeśli inni tego nie zrozumieją to znak, że cię nie rozumieją i nie potrafią postawić się w twojej sytuacji.
Giza uśmiechnęła się niepewnie i polizała zielonookiego po policzku.
-Czy szanowny książę raczy mnie oprowadzić po Lwiej Skale?
-Nie śmiałbym odmówić tak dostojnej i pięknej damie.
-Ruszajmy zatem My Lordzie.
-Oczywiście My Lady.

Kion i Tiffu wylegiwali się w cieniu drzew. W przeciwieństwie do nich inne młode lwy bawiły się w walke, a młode lwice przyglądały się im i rozmawiały na różne tematy. W pewnym momencie jeden z lwów podszedł do leżącej pary.
-Przepraszam jeśli przeszkadzam wasza wysokość, ale mam pytanie.
Kion od razu rozpoznał ten drażniący ucho głos.
-Co tym razem Zuba?
-Wiesz rozumiem, że wolisz spędzać czas z Tiffu, ale jako książę powinieneś od czasu do czasu powalczyć dla zabawy. No chyba, że jesteś za słaby i się boisz.
-Ty mi znowu chcesz dostać baty jak tydzień temu? Poskładam cię w kilka minut.
-Udowodnij.
Pomarańczowooki wstał i przyjrzał się Zubie. Był to lew w jego wieku. Miał czerwone oczy, jasnozłotą sierść, brązową grzywę i przerośnięte mniemanie o sobie.
-Jeśli tym razem skopie ci zad to dasz mi spokój?
-Najpierw musisz mi skopać ten zad.
Dwa lwy przeszły w miejsce gdzie nie było niczego co mogłoby im przeszkadzać w walce. Oczywiście miała to być walka bez pazurów i kłów. Tylko siła łap. Tiffu za każdym razem, kiedy Kion i Zuba mieli walczyć, bardzo martwiła się o ukochanego, ale jednocześnie wiedziała, że da sobie rade. Co prawda Zuba był nieco większy, ale Kion umiał wykorzystać jego rozmiary przeciw niemu. Po około sześciu minutach czerwonooki leżał plackiem na ziemi. Inne młode lwy i lwice zaczęły szeptać między sobą i spekulować jak taki duży osobnik mógł przegrać z mniejszym rówieśnikiem. Zuba był wściekły i czuł się upokorzony po raz kolejny. Kiedy wstał podszedł powoli do młodego księcia i wyszeptał mu na ucho.
-Pożałujesz dnia, w którym przyszłeś na świat i momentu, w którym mnie upokorzyłeś. Zniszcze cie.
Pomarańczowooki nie przejął się tymi słowami. Bez słowa podszedł do swojej dziewczyny i odszedł z nią zdala od reszty.

Słońce powoli chowało się za choryzont. Kiara poprosiła wcześniej Kope, aby poświęcił jej chwilę na rozmowe. Rodzeństwo siedziało na szczycie Lwiej Skały.
-Znowu masz zamiar wypominać mi moje błędy?
-Nie...Chciałam z tobą poważnie porozmawiać.
-...
-Jesteśmy rodziną i kiedyś może nadejść taki moment, w którym jedno z nas może zginął albo odejść...
-Taaa, byłoby kiepsko gdybyśmy do końca żyli w niezgodzie.
-Przepraszam, że zamiast ci pomóc tamtego dnia, zaczełam ci wypominać przeszłość i uderzyłam cię.
-To akurat mi się należało. Nie mam prawa porównywać się ze Skazą.
-Czyli....
-Zgoda?
-Na to wygląda.
Zielonooki uśmiechnął się.
-Kopa ja muszę ci coś powiedzieć...
-Co takiego?
-Ja...ja.... jestem....
-Wysłów sie kobieto.
-Kopa ja jestem w ciąży.
-....
-.....
-Takie informacje to raczej do ojca dziecka....

Król Lew ||Moja Fanowska Opowieść||Where stories live. Discover now