Rozdział 15

374 19 3
                                    

Król milczał i intensywnie przyglądał się Kopie. Kopa zrozumiał, że ojciec go nie rozpoznaje, ale wcale go to nie uspokoiło. Kion nie mógł dłużej znieść tej ciszy i odezwał się pierwszy.

-Tato powiedz coś. Twój syn okazał się żywy, a ty milczysz.

-Kto?!

Dopiero teraz Simba przyjrzał się uważnie lwu i w jego oczach rozpoznał spojrzenie swojego małego Kopy. Oczywiście teraz nie był już taki mały.

-Kopa... To naprawdę ty?

-Tak...

-Dlaczego wróciłeś dopiero teraz? Czy wiesz co razem z twoją matką musieliśmy przejść kiedy myśleliśmy, że Zira cię zabiła?

W tym momencie wtrącił się Kion.

-Tato nie tylko on wystraszył się i uciekł kiedy był bezbronnym lwiątkiem. Już nie pamiętasz jak spędziłeś większość życia?

-Z guźcem i surykatką ukrywając się przed odpowiedzialnością... Wybacz mi Kopa...

-Tęskniłem za wami...

Lwy otarły się o ciebie i potem cała trójka wróciła na Lwią Skałę. Nie obyło się bez krzyków, tłumaczeń i radości. Jedynie Kovu patrzył na to wszystko z boku.  Był niemal pewien, że Kion specjalnie chce go strącić z miejsca następcy przyprowadzając jakiegoś obcego lwa, który podaje się za Kope. Późną nocą ciemno grzywy lew udał się nad wodopój i wpatrywał się w wodę. Po pewnym czasie obok niego pojawił się rzekomy Kopa.

-Nie jesteś zadowolony z mojego powrotu,prawda?

-Skąd to wiesz? Przecież nic nie mówiłem.

-No właśnie. Udało mi się zobaczyć jak zabijasz mojego brata spojrzeniem i sprawa stała się dla mnie jasna.

-Serio jesteś tym Kopą?

-Tak.

-Głupio się przy tobie czuje. W końcu moja matka chciała zabić was wszystkich i mnie mianować królem.

-Nie mam do ciebie żalu. Chciałbym ci podziękować.

-Niby za co?

-Uratowałeś moją siostrę przed ogniem i mojego brata przed nosorożcami.

-Niech zgadnę. Kion w drodze powrotnej opowiedział ci całe dzieje Lwiej Ziemi po twoim zniknięciu. Prawda?

Lew kiwnął twierdząco głową. Potem wstał i już miał zniknąć w wysokiej trawie, ale zatrzymał się i zwrócił się do Kovu.

-Nie miej urazu do Kion'a. On postara się wybaczyć ci to w co zostałeś wplątany więc ty też daj mu szanse.

-Dobrze.

Po dłuższej chwili Kovu postanowił wrócić na Lwią Skałę. Kiedy tam dotarł położył się obok Kiary i zasnął.

Następnego dnia Kopa wstał bardzo wcześnie. Jak się okazało jego ojciec już nie spał.

-Gdzieś się wybierasz synu?

-Chcę znaleźć Gize. Podobno uciekła po mojej śmierci.

-Tak uciekła, ale nie sadzę, aby znajdywała się na Lwiej Ziemi.

-Nie chodziło mi o Lwią Ziemię...

Kopa posmutniał. Tak bardzo chciał, aby Giza była obok niego i spędzała z nim całe dnie tak jak kiedyś.

-Wiesz co Kopa? Poczekaj trzy dni. Jestem pewien, że przez ten czas wieść o twoim powrocie rozniesie się wszędzie i może wtedy Giza wróci.

-Dobrze. Jednak jeśli się nie pojawi po trzech dniach to wyruszam jej szukać i nie wrócę dopóki jej nie znajdę.

Król kiwnął twierdząco głową. Książę postanowił, że uda się nad wodopój napić się. Kiedy był już na miejscu ktoś skoczył na niego i przyparł go do ziemi. Była to lwica w jego wieku. Jej fioletowe oczy wpatrywały się w niego intensywnie.

-Dlaczego mnie śledzisz?

-Co? Ja tylko przyszedłem się napić. Możesz ze mnie zejść?

Lwica zrobiła to o co poprosił Kopa i podeszła do wodopoju, aby napić się wody. Zielonooki postąpił tak samo. Kiedy skończyli pić  usiedli w pewnym odstępie od siebie.

-Czy mogę wiedzieć jak ma imię moja napastniczka?

-Vitani, ale ty nie musisz mi się przedstawiać ponieważ każdy lew na Lwiej Skale cię zna. Mogłeś mnie nie zauważyć. Ja i Kovu jesteśmy w stadzie stosunkowo krótko.

-Miło mi poznać. Jesteś dobra w skradaniu się.

I tak zaczęła się długa rozmowa. Kopa czuł coś dziwnego kiedy rozmawiał z Vitani. Miała bardziej porywczy charakter niż Giza, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Przy niej czuł się tak jak przy Gizie. Sama Vitani również polubiła Kopę. Wiedziała, że znają się parę godzin, ale czuła, że ten lew jest tym  jedynym. Lew i lwica postanowili, że ten dzień przeznaczą na zapoznanie się. Fioletowooka liczyła też skrycie na coś więcej niż tylko zawiązanie przyjaźni i jej skryte pragnienie powoli zaczynało się przeistaczać w rzeczywistość. Wieczorem kiedy dotarli już na Lwią Skałę Kopa pożegnał się z nią w nietypowy sposób. Mianowicie polizał ją po policzku i odszedł. Nie wiedział czy on też czuje to co Vitani, ale postanowił dać im szansę. W końcu sam nie wiedział, czy Giza znalazła sobie kogoś innego i dobrze się z nim ma. On też chciał być przez pewien czas szczęśliwy z tego co ma.

Król Lew ||Moja Fanowska Opowieść||Where stories live. Discover now