od Harriet:

Hej, J! Nie chce przeszkadzać, ale jadę dziś do Pitts. Tymon i Kacey prosili mnie o opiekę nad Mayą tej nocy, bo idą na jakiś event. Zastanawiam się, czy mogłabym wziąć ze sobą Rav albo żebyś też jechał, nie chce sama jechać. Zrozumiem, jeśli nie zgadzasz się.

Ani przez chwilę się nie waham. Potrzebuję odciąć się. Powrót do rodzinnego miasta dobrze mi zrobi. Chyba pierwszy raz od dawna cieszę się z takiej propozycji. Gdyby nie drama ze Stellą nie wiem, czy pojechałbym.

do Harriet:

OKAY, o której jedziemy?

od Harriet:

Już siedzę z małą w pociągu, czułam, że się zgodzisz ;) Zdążysz w dziesięć minut do nas?

Wóz wypełnia się moim śmiechem. Od pewnego czasu Harriet chyba bardziej zna mnie niż siebie samą. Przecieram twarz, aby nabrała koloru, a potem odpisuję.

do Harriet:

Pojadę swoim autem. Znam drogę na pamięć. Dasz sobie radę z nią sama? Mam coś wziąć z domu?

od Harriet:

Weź tylko swój przepracowany tyłek. Może tym razem uda nam się iść do Razzy Fresh :D

Ruszam. Bez dodatkowych ubrań. Bez jedzenia. Bez zapasu baterii w telefonie. Rzucam to wszystko w cholerę.

•••

Musiałem chwilę poczekać na dziewczyny na dworcu, na szczęście w Pittsburghu dworzec jest genialny. Wyremontowany i pełen żarełka. Tego mi potrzeba. Zajadam się upragnionym cheeseburgerem, gdy przez megafon słychać, że mój wyczekiwany pociąg dojechał. Czuję się, jakbym był na wakacjach.

Harriet wychodzi z moją córeczką na rękach i są rozchichotane. Na ten widok aż przystaje w swoim dzikim biegu. One dwie to połączenie, jakiego nie da się opisać. Idealnie ze sobą współgrają, Raven nigdy przy niej nie płacze, nawet nie udaje, nic nie wymusza. A Harriet zawsze dla mnie jest uśmiechnięta i troskliwa. 

Akurat, gdy dochodzę do nich na peron czwarty, konduktor podaje Harr niewielką walizkę, ale to trudne trzymać brzdąca i bagaż, więc jej pomagam. Zabieram czerwone manatki, a następnie szybko kierujemy się przed wejście, bo tłum zaczyna nas spowijać wokół siebie.

― Czułam, że przyjedziesz. ― Chichocze, poprawiając białą czapeczkę na główce dziewczynki.

― Potrzebowałem tego, Harr. Spadłaś mi z nieba. ― Zaczyna się śmiać, kiedy kierujemy się w stronę mojego auta. ― Podziękuj Fosterowi, właśnie wkopaliśmy w weekendowe niańczenie.

Dostrzegam, że zmieniła septum ze złotego kółeczka na srebrne. Bardziej do niej pasuje srebro. Chyba zdecydowanie za długo się jej przyglądam, bo zerka na mnie pytającym wzrokiem.

― Coś się stało, widzę ― mówi bez ogródek.

Chowam walizkę do bagażnika, po którym walają się same butelki alkoholu do pracy, już dawno powinienem je wnieść do magazynu w M&B.

Powiedzieć jej, czy nie... To pytanie kotłuje się w mojej głowie nieubłaganie.

Chwila ciszy między nami coraz mocniej zagęszcza atmosferę. Zabieram Raven od niej, składam delikatny pocałunek na czole dziecka, a następnie przypinam do fotelika. W tym momencie opuszki Harr krążą po moich plecach do góry i na doł. Tak w kółko. Ciągle.

Gest jest niezwykle, jakby to powiedziała Harriet wybitnie dobry. Za dobry. Zamykam oczy, aż czuję, że Raven pluje prosto w moją twarz.

No i zepsuła...

Nietykalni | Tom 3Donde viven las historias. Descúbrelo ahora