"Krótki związek" Kazuichi Soda x Makoto Naegi x fem!reader

2.5K 45 54
                                    


Shocik dla QwQArtz Przepraszam, że tak długo, ale mam nadzieję, że się spodoba <3

[t/i] - twoje imię
[t/n] - twoje nazwisko
[k/o] - kolor oczu
[k/w] - kolor włosów
[t/t] - twój talent
[i/p] - imię przyjaciółki

_ Pov. Reader _


Nazywam się [t/n] [t/i] i jestem Superlicealnym [t/t]. Od dwóch miesięcy spotykam się pewnym różowowłosym mechanikiem. A poznaliśmy się w dość dziwnych okolicznościach, zważjąc na nieopanowany strach Kazuichiego. Pierwszy raz ujrzałam, a raczej przewróciłam go w kinie na maratonie horrorów.

***_ 2 miesiące wcześniej _***


- Nie przesadzaj [i/p], ten horror nie jest, aż tak straszny - uspokajałam biedną dziewczynę - kolejne części będą jeszcze straszniejsze...

- Nie pocieszasz [t/i]-chan! A poza tym to nie jest śmieszne - powiedziała wstając z krzesła - do kolejnej części mam pięć minut, pójdę kupić więcej jedzenia

- Okej, tylko niech cię duchy po drodze nie zjedzą - zażartowałam z [i/p], która tylko rzuciła mi groźne spojrzenie i poszła przed salę do bufetu

Minęło pięć... dziesięć... w końcu piętnaście minut, przez co zaczęłam się trochę nie pokoić. Postanowiłam poszukać mojej zguby, która jak ostatnia sierota stała przed wejściem z masą jedzenia

- Emm...hejka [t/i]- chan - powiedziała szybko, a jej wzrok wylądował na czubkach własnych butów

- Hejka? Dziewczyno! Film już się zaczął! Czemu tu tak stoisz i nie wchodzisz? - zapytałam, lecz po jej twarzy od razu wywnioskowałam, że się boi - Dobra, dobra [i/p], słuchaj jak już nie będziesz mogła wytrzymać to wyjdziemy, ale teraz wracamy dobrze?

- Spoko - powiedziała i wręczyła mi połowę jedzenia - to co mnie ominęło?

- Staruszek poszedł na cmentarz zakopać syna, a potem... - nie dokończyłam, bo zderzyłam się z jakimś chłopakiem, który wybiegał z sali - moje nachosy...

- Ma-matko... Prze-przepraszam, proszę wybacz nie chciałem! - krzyczał zapłakany chłopak

- Jezu to tylko nachosy, nie zabiłeś mnie, chodź było blisko - odpowiedziałam i wstałam z podłogi - [i/p], to co wracamy do maratonu?

- Ale przecież jesteśmy tu sami? - odparł trochę bardziej uspokojony

- Co? - zapytałam i po chwili dostałam smsa od dziewczyny, która podobno musiała jak najszybciej ulotnić się z kina, bo jej brat złamał rękę. Kij z tym, że ona nie ma brata - Jak ona mogła mnie wystawić?

- To wszystko moja wina - odparł chłopak, podając mi rękę - Kazuichi Soda

- [t/i] [t/n], boleśnie poznać - zaśmiałam się, przyprawiając chłopaka o lekko widoczne rumieńce

- Bez przyjaciółki...i jedzenia raczej nie wrócisz oglądać tego horroru, to co powiesz na jakiś deser w pobliskiej kawiarni? - zapytał - Chciałbym się jakoś zrekompensować za tą sytuacją

- Nie trzeba naprawdę - odparłam, ale chłopak złapał moje ramię i prowadził w kierunku wyjścia - ... ale skoro nalegasz

***_ teraźniejszości _***

Nasz związek był wręcz idealny, no właśnie...był. Od jakiegoś czasu Kazuichi totalnie mnie ignoruję, cały czas tylko siedzi w warsztacie i coś majstruje. Oczywiście nie widzę w tym nic złego, w końcu to jego talent, ale mógłby znaleźć trochę czasu dla swojej dziewczyny. Nawet na głupi spacer.

- Kazuichi, wyjdziemy może dziś na spacer lub do kina? - zapytałam siadając na jakiejś komodzie w jego warsztacie

- Po pierwszej zejdź z tego, a po drugie nie widzisz, że jestem zajęty? - odparł po raz kolejny, nawet na mnie nie patrząc

- Ale to tylko jeden wieczór, robota ci nie ucieknie - oznajmiłam i przytuliłam go od tyłu, lecz ten od razu zabrał moje ręce

- Nie rozumiesz? Mam ci to powiedzieć po chińsku. Jestem zajęty - odpowiedział, a w ja odczuwałam w środku smutek i złość

- Nie masz dla mnie czasu od tygodnia, nawet na mnie nie patrzysz! Nie rozmawiasz! Czemu tak nagle się zmieniłeś?! - krzyknęłam poddenerwowana

- Wcale się nie zmieniłem - bruknał biorąc kolejny klucz, lecz widziałam lekkie zirytowanie na jego twarzy

- To co się z tobą dzieję? - zapytałam kładąc rękę na jego ramieniu, która ten od razu złapał i odepchnął

- A może to z tobą coś jest nie tak?! Masz rację! Tylko to ty się zmieniałaś, wcześniej nie byłaś taka upierdliwa! - krzyknął, a w moich oczach pojawiły się pojedyncze łzy - Gdybym mógł cofnąć czas, to wolałbym wtedy na ciebie nie wpaść i nie musieć się użerać!

- Nienawidzę cię! - krzyknęłam i wybiegłam z warsztatu

W tym momencie nawet nie powstrzymywałam moich łez. Biegłam przed siebie, aż do momentu, w którym poczułam krople deszczu na karku. Byłam w parku więc usiadłam na najbliższej ławce pod drzewem, chroniąc się od deszczu. Po chwili z lekkich kropelek powstała istna ulewa, a ja nie wiedziałam co płynie szybciej. Moje łzy, czy krople deszczu. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu, przez co spojrzałam w tamtą stronę

- Co tutaj robisz, [t/n]? - zapytał mój kolega z klasy Makoto Naegi

- Mogłabm zapytać cię o to samo, ale ty pewnie odpowiesz, że to przez twój pech - odparłam i wytarłam mokre policzki

- Czemu płaczesz? - zapytał, lecz ja nie odpowiedziałam - [t/n]... chodź, mój dom jest niedaleko, a nie pozwolę ci zmoknąć do ostatniej nitki

Naegi podał mi rękę, która przyjęłam i pomógł mi dojść do jego domu. Jego rodzice byli w pracy, dlatego brunet postanowił ugościć mnie samodzielnie i zrobił cieplutką herbatę

- [t/n], wytłumaczysz mi teraz czemu tam siedziałaś i czemu płakałaś? - ponowił pytanie, lecz znów cisza - Rozumiem, że nie chcesz mi o tym mówić...

- To i tak nieistotne, nie możesz mi pomóc - odparłam i wzięłam łyk ciepłego napoju

- Ale chcę cię pomoc, za wszelką cenę - powiedział szybko, a jego twarz przybrała odcień różu

 

Po długich namowach chłopaka, postanowiłam odpowiedzieć mu o wszystkim. Ten pocieszał mnie i podawał chusteczki, gdy ich potrzebowałam.

- Nie rozumiem dlaczego tak nagle się zmienił? - zapytałam po raz kolejny - nigdy nie powiedział mi tak bolesnych rzeczy...

- Kazuichi nie był ciebie wart - oznajmił i mnie przytulił

- Em... Makoto...mogę cię o coś spytać? - zawahałam się, odzywając od chłopaka, aby móc widzieć jego twarz

- Jasne [t/n] - odpowiedział, uśmiechając się ciepło

- Czemu mnie pocieszasz? Wiesz nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie bardzo mi to pomogło, ale nadal trochę nie rozumiem. Nigdy nie byliśmy ze sobą zbyt blisko - zapytałam, a twarz chłopaka jeszcze bardziej się zarumieniła

- Bo ja...znaczy ty!...nie! Ja...po prostu... martwiłem się - powiedział, a ja uśmiechnęłam się przytulając bruneta

- Dziękuję ci, Makoto-kun - powiedziałam jeszcze bardziej się w niego wtulając - Co ja bym teraz bez ciebie zrobiła?

- Albo ja bez ciebie, [t/i]-chan - wyszeptał chłopak, lecz ja i tak zdołałam to usłyszeć





Ilość słów: 1016



Danganronpa ~ ONE SHOTYWhere stories live. Discover now