rozdział XXIV: A ty mu znowu wierzysz.

113 2 0
                                    


,,Ludzki umysł to kopalnia kłamstw i prawd."

     W poniedziałek po siedemnastej Bucky pożegnał wreszcie ostatnią osobę z siłowni, którą trenował. Westchnął ciężko i wszedł do szatni dla pracowników. Ściągnął koszulkę, a potem zdenerwowany rzucił ją na ziemię. Odkąd Steve zniknął musiał przejąć połowę jego obowiązków, a mimo to tęsknił za blondynem. Dzięki tej pracy na nowo złapali dobry kontakt i potrafili ze sobą rozmawiać. A teraz nikt nie wiedział gdzie jest, tak samo było z Lokim. Nie bez powodu też zgłosił się na towarzysza Parkera na Nokturnie. To był pierwszy powód, a drugi stanowiła sama osoba Petera, która w jakiś dziwny sposób zaintrygowała Barnesa. Nie mógł go rozgryźć, co dla bruneta stanowiło rzadkość. Mimo faktu, że nie bez powodu był zmuszony odsunąć od siebie Młodego. 

Otrząsnął się z dziwnych myśli i otworzył swoją szafkę, aby stamtąd wyciągnąć świeżą koszulkę, a potem również jeansy. Upewnił się, że nikt nie wejdzie do pomieszczenia i w kilka chwil przebrał się w ubrania. Wziął ze stolika telefon i portfel, a następnie wyszedł z szatni poprzednio klucząc ją. Swój komplet kluczy schował do kieszeni z tyłu spodni. Przelotem spojrzał na zegar ścienny, który wskazywał za dziesięć szósta. Bucky cicho zagwizdał. 

- No i będę musiał się teleportować.- mruknął pod nosem Barnes i poszedł do punktu teleportacji. Zawsze po niej czuł lekkie mdłości przez co wolał iść pieszo lub wskoczyć w kominek i użyć proszka Fiuu. Na jego szczęście teleportacji używał bardzo rzadko, ale teraz musiał to zrobić, aby zdążyć. Kiedy znalazł się na ulicy Pokątnej zza jakimś budynkiem szybko wyszedł na zapełnioną czarodziejami ulicę. 

Poszedł przed siebie, kierując się w stronę uliczki na Nokturn. Tam zamierzał poczekać na Petera. Nim się obejrzał chłopak był już obok niego. Wymienili potrzebne uprzejmości, jeśli tak można to było nazwać w przypadku Bucky'ego, a potem w ciszy przekroczyli granicę jaka się wytworzyła pomiędzy ulicą Nokturnu, a Pokątną. Już od wejścia tam poczuli gryzącą w nozdrza woń czarnej magii. Parker się wzdrygnął i z lekkim strachem spojrzał na wyższego chłopaka. Ten wyczuł jego wzrok, ale w zamian posłał bardziej pocieszający. Mimo, że wcale nie był pełen radości w tym miejscu. Z tego co dowiedział się od różnych ludzi to czarny rynek na Nokturnie był kawałek za jakimś sklepem. Bucky zaciągnął się powietrzem, a potem je wypuścił przez lekko otwarte usta. Gdy zauważył zapewne ten sklep, o którym wszyscy mówili przyspieszył kroku, a Peter nie pozostał długo w tyle i na nowo zrównał ramieniem z Barnesem. 

Parę metrów dalej zauważył ciemną wąską uliczkę, pomiędzy dwoma budynkami. Chwycił rękę Parkera i pociągnął chłopaka za sobą. Ten zanim się zorientował, przed sobą ujrzał dużą ilość czarnych jak noc straganów i stolików, na których były słoje z różną zawartością. Po paznokcie, aż po ludzkie głowy. Peter puścił dłoń Bucky'ego i przyłożył swoją rękę do ust. Z całych sił próbował nie zwymiotować. 

- Nałóż kapotę, Parker.- mruknął cicho Barnes, a niższy chłopak spełnił jego prośbę. Potem również Bucky zrobił to samo. Ruszyli powolnym krokiem przed siebie, dyskretnie obserwując otoczenie. Peter starał się na to wszystko patrzeć jak najmniej.

- A ja chciałem iść tutaj sam.- wyszeptał rozgoryczony Puchon, a Bucky cicho się zaśmiał.- Dzięki, że też tu jesteś. 

- Na luzie.- odpowiedział równie cicho Barnes, a potem zamilkł i gwałtownie zatrzymał się. Peter wpadł na jego plecy.

- Co jest?

- Słyszysz?

- Ja nie...- zaczął cicho Parker, a potem nagle usłyszał. Rozdzierający uszy krzyk. Peter zacisnął z całej siły wargi. W takich chwilach jego nowe nabyte umiejętności były dla niego, aż nazbyt nowe. Szybko odwrócił się i odsunął. Zapewne gdyby tego nie zrobił dużej wielkości kruk wleciałby mu wprost na twarz. Ptak wyminął Bucky'ego i dalej poleciał w tylko sobie znanym kierunku. Peter westchnął, a potem znów usłyszał krzyk. Wzdrygnął się, a Bucky nie pozostawał mu dłużny. Były Puchon powoli spojrzał w prawo. Tuż przed nim wznosił się ogromny budynek. Peter szybko zamrugał.

behind the walls of hogwarts | avengers CZĘŚĆ I ✔️Where stories live. Discover now