rozdział VII: Na trudne pytania przyjdzie jeszcze pora.

197 12 4
                                    


rozdział zadedykowany 
secretive_angel

,,Clint Barton nie był pewien...niczego. "

     Kiedy usta Scotta zetknęły się z tymi Gryfona, poczuł on wewnętrzny paraliż. Jak jego ręce doznawają martwicy kości. To było dla niego niespodziewane. Nigdy nie myślał...Nawet nie chciał o tym myśleć. O orientacji Langa dowiedział się przypadkowo, gdy mając zaledwie lat czternaście nakrył go z jakimś chłopakiem w pustej klasie. Przyjaźnili się przecież odkąd Clint zawitał w szkole już na trzeci rok. Scott na ten temat nie pisnął nawet słówka. Zobaczywszy rozgrywającą się scenę poczuł niesamowite gorąco, ale w ostatniej chwili się otrząsnął. Uśmiechnął wrednie i podszedł do chłopaka, który się nachylał nad kimś. Nawet tego drugiego nie kojarzył. A nie chciał wtrącać się w znajomości Mrówki. Zawsze myślał, że Lang jest zbyt nieśmiały na takie akcje. Podszedł go od tyłu i objął, wręcz dusząc. Starszy chłopak kaszlnął, odwracając się szybko w ramionach Bartona. Gdy ujrzał jego twarz, wszelkie kolory zeszły mu z buzi. Machnął jak tylko mógł do tyłu ręką, aby chłopak, z którym właśnie odbywał bliższą czynność, odszedł. Zrobił to bez żadnego słowa. Do tej pory miał mu za złe, że nie usłyszał prawdy. Myślał, że są blisko. Nawet bliżej, niż Clint z Natashą. Ale z Romanoff przyjaźnił się od małego. Bo ich rodzice się znali, traktowali jak rodzina. Poczuł się zraniony gdy ujrzał Scotta. Ale ukrył to za odwiecznym uśmieszkiem, a potem wykorzystywał tą wiedzę przeciw starszemu chłopakowi...Miał wyrzuty sumienia za każdym razem, gdy widział czerwone policzki Langa. Nie chciał doprowadzić do niczego złego, ale jego umysł zawsze działał przeciw niemu.

Lecz gdy Gryfon poczuł na swoich ustach wąskie jak mniemał wargi Langa przez kolejne pięć minut czuł się jak trzaśnięty piorunem. Nim się obejrzał Scott uciekł, a Clint na nowo poczuł się źle. Chciał z nim dziś porozmawiać od tak. Lang zawsze służył mu dobrą radą, a teraz. Nie on nie mógł się poddać, powinien jakoś zareagować, pobiec za nim. Jednocześnie był świadom, że Scott zapewne uciekł do Pokoju Wspólnego Hufflepuffu. Stwierdził, że złapie go na innej przerwie. Ale i to mu się nie udało. Bał się uczuć, które do niego napłynęły, kiedy wreszcie się otrząsnął. Nigdy nic takiego czegoś nie czuł. Nawet nie wiedział, czy chce czuć. Dla niego życie zawsze było zabawą, nigdy nie myślał, aby się zakochać. Wykorzystywał to jakiej orientacji jest niższy od niego Scott, bo chciał się pośmiać, narażając jednocześnie na ból wewnętrzny.

Poszedł powoli na pierwszą lekcje, a przechodząc obok łazienki dla chłopaków usłyszał dziwne głosy i rozmowy. Zignorował to i skierował swoje kroki do sali, gdzie odbywała się Obrona przed Czarną Magią, akurat te zajęcia odbywały się obok klasy, w której miał mieć lekcje Scott. Nie pojawił się. Powoli podszedł do opierającej się o ścianę Wandy.

- Co tam, Maximoff?- zapytał Clint, bezpośrednio zwracając się do dziewczyny. Ona spojrzała na niego i przekrzywiła śmiesznie głowę.

- Żyję.- odparła krótko taksując wzrokiem Bartona.- A u Ciebie? Gdzie zgubiłeś swojego Majtka?

- Mojego, co?- odpowiedział pytaniem Clint i rozszerzył szeroko powieki, patrząc z czystym zdziwieniem na Wandę. Ona tylko prychnęła, kręcąc głową, ale odpowiedziała.

- Langa, a kogo innego.

- Ma swoje życie.- mruknął tylko Barton, opierając o ścianę obok. - A jak tam twój brat?- spytał powoli Clint bojąc reakcji dziewczyny, ta w odpowiedzi spięła się lekko.

- Wciąż w Mungu.- wyszeptała, zaczynając wyginać palce pod dziwnymi kątami. Na tym rozmowa zakończyła się, bo do klasy zaprosiła ich młoda profesorka. A Clint jak zwykle nie wiedział kim jest, bo znowu nie słuchał dyrektora na Uczcie Powitalnej, czy jak to oni tam zwą. Westchnął ciężko i wszedł do sali za nauczycielką.

behind the walls of hogwarts | avengers CZĘŚĆ I ✔️Where stories live. Discover now